Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- W Trabzonie wszyscy żyją niedzielnym meczem z Fenerbahce. To jest mecz, który wywołuje w Turcji ogromne emocje. Jeśli go wygramy, to zrobimy ogromny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego - mówi w wywiadzie Paweł Brożek, piłkarz Trabzonsporu.
-W środę zadebiutował Pan razem z bratem w nowym zespole. Jesteście zadowoleni ze swojej gry w pierwszym meczu w Trabzonsporze?
PAWEŁ BROŻEK: - Umiarkowanie. Trudno się jednak było spodziewać po nas wielkiej gry, bo ciągle nie jesteśmy z Piotrkiem optymalnie przygotowani do sezonu. Przeciwko Besiktasowi zagraliśmy jednak od początku, bo w Trabzonie wszyscy żyją niedzielnym meczem z Fenerbahce. Dlatego trener zdecydował się wystawić rezerwowy skład na Puchar Turcji. Tylko kilku zawodników z pierwszej ostatnio jedenastki wyszło na boisko.
- Pan może być chyba zadowolony, bo zaliczył Pan asystę przy bramce, która przez polskie media określana jest jako cudowna.
- Widziałem te komentarze i są dla mnie miłe. Ta asysta sprawiła mi sporo satysfakcji. Byłaby ona jednak większa gdybym wpisał się również na listę strzelców. W jednej sytuacji zabrakło centymetrów, bo trafiłem w słupek. W innej również było blisko, bo już wychodziłem na pozycję sam na sam z bramkarzem, ale okazało się, że byłem na minimalnym spalonym. Generalnie stać mnie jednak na znacznie lepszą grę. Tak jak powiedziałem wcześniej, na razie nie jestem jeszcze na sto procent przygotowany. W środę od 70 minuty brakowało mi już trochę sił.
- W meczu z Besiktasem zagrał obok Pana i brata również Arkadiusz Głowacki. Zszedł jednak już w pierwszej połowie z boiska. Czyżby znów nabawił się kontuzji?
- Z Arkiem wszystko jest w porządku. Dostał w kolano i trener nie chciał ryzykować poważniejszego urazu. To dlatego ściągnął go z boiska. Chodzi o to, żeby Arek był gotowy na nadzielę, bo mecz z Fenerbahce może być kluczowy dla walki o mistrzostwo Turcji.
- Jak z perspektywy boiska podobała się Panu atmosfera na meczu z Besiktasem? Opinie o fanatyzmie tureckich kibiców potwierdziły się?
- Zdecydowanie. Było bardzo głośno i to przez 90 minut. Na Wiśle z czymś takim spotykałem się na tych najważniejszych meczach, np. z Legią.
- Odczuł Pan już różnicę w poziomie gry w Polsce i Turcji?
- Za cały komentarz niech posłuży fakt, że w Besiktasie zagrali tacy piłkarze jak Guti czy Quaresma. A wiadomo przecież, że jest tutaj więcej takich prawdziwych gwiazd.
- W niedzielnym meczu przeciwko Fenerbahce też Pan zagra?
- Na pewno nie w podstawowym składzie. To jest mecz, który wywołuje w Turcji ogromne emocje. Jeśli go wygramy, to zrobimy ogromny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego. Jeśli przegramy, to Fenerbahce zbliży się do nas na zaledwie cztery punkty. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że w poprzednim sezonie Fenerbahce straciło tytuł przez remis w ostatniej kolejce z Trabzonem. W Stambule doskonale o tym pamiętają, dlatego szykuje się niesamowita walka.
Rozmawiał Bartosz Karcz, Gazeta Krakowska