Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Franciszek Smuda: Bez tego nie umiem żyć!2010-10-21 23:34:00

W krakowskim „Sports Pubie” przy ulicy Grodzkiej 50 odbyło się spotkanie  z cyklu „Gwiazdy Sportu na Aucie”. Gościem była „pierwsza para” polskiej piłki, czyli selekcjoner reprezentacji Franciszek Smuda z żoną Małgorzatą. Zdradzili sporo rodzinnych tajemnic.


- Piłka strasznie mnie pociągała. Rodzice nie chcieli jednak, żebym grał i gonili mnie do nauki – opowiadał Smuda o początkach miłości do futbolu. – Kontuzje spowodowały, że zacząłem myśleć o pracy szkoleniowej. Kiedy występowałem jeszcze w USA, po jednym z wygranych meczów polemizowałem z trenerem. On wtedy z przekąsem powiedział: ty zawsze jesteś taki mądry, to będziesz lepszym trenerem niż piłkarzem.
Smuda przyznaje, że rzeczywiście wielkim talentem nie był, ale takiej ambicji, jak jego, życzyłby nawet obecnym kadrowiczom.

Nie zabrakło również wspomnień z pamiętnych meczów. – Czasami lubi poopowiadać, szczególnie chętnie wraca do czasów spędzonych w Widzewie Łódź – zdradziła pani Małgorzata, na co sam zainteresowany odparł: - I tych w Wiśle Kraków, meczu wyjazdowego z Parmą. W ostatnich minutach jeden z zawodników trafił w poprzeczkę. Gdyby był gol, to my wywalczylibyśmy awans.
Spotkało się to z aplauzem szczelnie wypełnionej sali. Krakowscy sympatycy piłki także mieli okazję do zadania swoich pytań.

Część z nich dotyczyła przygotowań do Euro 2012 i drogi do posady selekcjonera. – Kiedy się dowiedziałem, że w końcu zostałem trenerem reprezentacji, zrobiło mi się gorąco. A później dotarło do mnie, że nie będę prowadził drużyny na co dzień, co jest dla mnie hobby. Początki były trudne, ale po czterech ostatnich meczach widzę, że możemy coś osiągnąć.

Spotkanie toczyło się w miłej atmosferze, o co dbała pani Małgorzata, przytaczając zabawne historie. – Na moje sugestie macha ręką! – zażartowała, na co trener Smuda odparł: - Nie, żona zna się trochę na piłce. W dniu meczu nie odbieram od niej telefonów, bo przewiduje wyniki. Między innymi ten z Hiszpanią.
- Czasami dostaje się mu ode mnie. W meczu przeciwko Serbii za bardzo przeklinał. Zadzwoniłam do niego z reprymendą. Była też nieprzyjemna sytuacja z jednym z dziennikarzy w Wodzisławiu. Powiedziałam mu wtedy, że nie pokaże się z nim już na Rynku! - wybierała przykłady z barwnego życia u boku charyzmatycznego szkoleniowca.

Robert Błaszczyk


smudasportspub.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty