Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Krzysztof Włodarczyk: Muszę wygrać na Torwarze2010-09-19 08:34:00

Już za kilka dni, 25 września, w swojej rodzinnej Warszawie, Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (43-2, 32 KO), były mistrz świata wagi juniorciężkiej IBF oraz obrońca tytułu WBC będzie bronił tytułu przeciwko Amerykaninowi z Chicago - Jasonowi Robinsonowi (19-5, 11 KO).


Włodarczyk, obecnie jedyny polski zawodowy mistrz świata (Tomek Adamek oddał tytuł IBF przechodząc do wagi ciężkiej) mówi o tym, co znaczy dla niego walka w obronie tytuły właśnie w Polsce, szansie udziału w turnieju Super Six, najlepszych sześciu pięściarzy swojej kategorii wagowej oraz możliwej trzeciej walce ze Steve Cunninghamem.

- Przez ostatnie cztery lata jesteś w ścisłej światowej czołówce swojej kategorii wagowej. Niełatwo...


Krzysztof Włodarczyk: Trzeba dbać o siebie 24 godziny dziennie, przez 365 dni w roku, a nie tylko wtedy, kiedy zbliża się walka. Dieta każdego dnia i ciągłe zdawanie sobie sprawy z tego, że jesteś zawodowym pięściarzem to podstawa. No i oczywiście odpowiednie psychiczne podejście do sprawy, ciągłe świadomość, że w każdej chwili musisz być gotowy do wyjścia na ring.

- Dla niektórych pięściarzy walka przed własną publicznością to nie jest najlepszy pomysł - przyjaciele, znajomi, dodatkowa presja bo wszyscy chcą zwycięstwa, poklepują, pytają o bilety. Tobie to nie przeszkadza.


- Jestem wielkim patriotą. Kocham Polskę i to specjalna sprawa bronić tytułu nie tylko w moim rodzinnym kraju, ale w rodzinnym mieście, w Warszawie na Torwarze. To może brzmieć dla niektórych śmiesznie, ale ja czuję coś specjalnego jeśli wszyscy mi kibicują, nie tylko kilku przyjaciół i fanów. Nawet nie chcę mówić o tym, co bym przeżywał, gdybym stracił tytuł WBC przeciwko Robinsonowi. Tragedia, prawdziwa tragedia, coś okropnego.

- Jason Robinson to czterokrotny mistrz kickboxingu, który kiedyś próbował swoich sił w walce o czołowe pozycje rankingu International Boxing Federation, ale to ty masz wszystko do stracenia. On wyjdzie na ring na luzie, bo poza nim i jego trenerem, nikt wierzy w zwycięstwo...

- Dowiedziałem się o walce z Jasonem Robinsonem jakieś trzy miesiące temu od mojego menedżera, Andrzeja Wasilewskiego. Nasz układ jest jasny - on zapewnia rywali, ja mam ciężko trenować i wygrywać. Decyzja z kim walczę, nie należy do mnie. Zebraliśmy wszystkie dostępne informacje o Robinsonie - wiemy, że walczy z odwrotnej pozycji, co wielu sprawia problemy, ale to też nie jest przypadek. Mój zespół menedżerski myśli trochę do przodu, o czekającym mnie występie w turnieju Super Six wagi junior ciężkiej. Jednym z moich rywali ma być leworęczny Pablo Hernandez, więc wybór Robinsona ma sens. Nikt oczywiście nie lekceważy Jasona przed sobotnią walką, to byłoby samobójstwo.


- Pomimo, że jesteś faworytem w tym pojedynku, czasami walki z przeciwnikami, którzy stoją praktycznie przed ostatnią szansą zdobycia tytułu są zupełnie inne od przewidywań.

- Wiem o tym. Wiem, że Jason był bardzo dobry kickoxerem, a oni są twardzi, walczą do końca, są trochę nieprzewidywalni w tym, co robią na ringu. On na pewno będzie chciał ciągle atakować, ale to także moja silna strona - narzucenie mojego stylu walki. Jason musi wcześnie, w początkowych rundach, poczuć siłę moich uderzeń. Jeśli zacznę wygrywać pierwsze rundy, będzie musiał więcej ryzykować, odkryć się. Ja będę na to czekał, jak tylko zmieni taktykę to jest mój. Muszę wygrać na Torwarze - porażka to koniec marzeń o tytule, o udziale w Super Six.


- Steve Cunningham, z którym walczyłeś dwa razy, powiedział, że podpisał kontrakt z niemieckim promotorem, bo pięściarze wagi junior ciężkiej są bardziej doceniani - finansowo oraz sportowo - w Europie, niż w w USA. Dlatego walczysz przede wszystkim na Starym Kontynencie? W Stanach kibice wiedzieli ciebie ostatni raz pięć lat temu.

- Taka jest rzeczywistość w mojej wadze. Mam wielu przyjaciół w Stanach, z niektórymi z nich, jak grupą kumpli na Long Island ma stały kontakt od trzech lat. Ale walczę tam, gdzie mnie bardziej chcą. Jak dojdzie do Super Six, mam nadzieję, że spotkam się ze Steve po raz trzeci. Mam stare rachunki do wyrównania - raz ja zabrałem mu pas IBF, raz on mnie. Po piłkarsku jest więc 1:1.
- Wielu juniorciężkich myśli - lub przechodzi - do wagi ciężkiej. Masz podobne plany?
KW: Nigdy nie powiem nigdy. Spokojnie mogę dołożyć 10 kilogramów do mojej wagi. Może pod koniec mojej kariery, kiedy będę mógł jeszcze kibicom dać 100 procent, to spróbuję.

- Masz specjalny sposób spędzania czasu w ostatnich dniach przed walką? Oglądasz "Rocky'ego"?

- Chodzę do kina, ale nie na Stallone. Raczej coś, co mogę oglądać z moim ukochanym siedmioletnim synem, Cezarem. Ostatnio byliśmy na trzech filmach jednego dnia, było sporo zabawy. Ale ostatnie godziny będę prawie nonstop z moim trenerem, Fiodorem Łapinem. Ostatnie szlifowanie taktyki, pełna koncentracja. Inaczej nie można.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk


wlodarczykasinfo.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty