Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
Po półtora roku tułaczki na stadionach w Sosnowcu i na Suchych Stawach piłkarze Wisły Kraków wrócili na Reymonta. "Biała Gwiazda" dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, ale jedynie zremisowała z Koroną Kielce 2-2. Punkt dla gości uratował znakomicie dysponowany Andrzej Niedzielan, pokonując Milana Jovanica na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry.
Już na godzinę przed meczem trybuny wypełniły się niemal w połowie, a wybiegających na rozgrzewkę piłkarzy przywitały głośne brawa i wiślackie przyśpiewki. Obserwujący to z wysokości tarasu medialnego trener Robert Maaskant uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Gorąca atmosfera zdawała się napędzać obydwie drużyny. W pierwszym kwadransie nieco więcej do powiedzenia mieli przyjezdni, wśród których dosyć swobodnie poczynał sobie Edi Andradina. Jedno z jego uderzeń minęło o centymetry prawy słupek bramki strzeżonej tym razem przez Jovanica.
Wiślacy nabierali jednak rozpędu. W środku pola imponował Cezary Wilk, pozyskany właśnie z Korony, a kreatywny Nourdin Boukhari starał się napędzać akcje. W 17. minucie zszedł do środka i wystawił Andresowi Riosowi. Argentyńczyk uderzył z woleja, ale na wysokości zadania stanął Zbigniew Małkowski. Niebawem Boukhari sam mógł wpisać się na listę strzelców. Nieczysto trafił w piłkę, a Małkowski nie stracił czujności, gdy niezamierzenie dośrodkowanie szybowało tuż pod poprzeczkę.
Podopieczni Marcina Sasala nie rezygnowali. W 39. minucie wywalczyli rzut wolny. Edi huknął z 30 metrów, a piłka odbiła się od klatki piersiowej Jovanica. Na szczęście wiślaków szybko została wyekspediowana za pole karne. W końcu tuż przed przerwą doszli ponownie do głosu. Rios dośrodkował z prawego skrzydła, po czym Pawłowi Brożkowi wystarczyło dołożyć nogę i wpakować piłkę do siatki.
Bramka rozbudziła apetyty 18-tysięcznej żywiołowej publiczności. Minęło jednak ledwie kilkanaście sekund drugiej połowy, by chóralne śpiewy na moment ucichły. Aleksandar Vuković perfekcyjnie wykonał rzut wolny z 17 metrów, doprowadzając do wyrównania. Kielczanie chcieli pójść za ciosem i niemal się im to udało. Cegiełkę dołożył do tego Jovanić, który zamiast pewnie przechwycić dośrodkowanie przegrał pojedynek z napastnikiem niższym od siebie o głowę.
Wiślacy sprawiali wrażenie podmęczonych. Od 60. minuty z trudem dotrzymywali kroku znakomicie przygotowanym od strony fizycznej kielczanom, wobec czego musieli liczyć na przeprowadzenie zabójczej kontry. Sztuka ta udała się w 73. minucie. Maciej Żurawski dograł do Pawła Brożka, ale temu na przeszkodzie stanął słupek. W odpowiednim miejscu znalazł się wszak Wilk, skutecznie dobijając piłkę.
To był przełomowy moment, bowiem krakowianie odzyskali wigor. Dłużej utrzymywali się przy piłce, ustawiali się wyżej do odbioru, z czym nie mogli poradzić sobie rywale.
Nic nie zapowiadało wyrównania Korony, tymczasem w szeregach wiślaków nastąpiło rozluźnienie po zejściu Boukhariego. Wykorzystał to Jacek Markiewicz. Pozostając bez opieki przeciwnika precyzyjnie posłał piłkę na głowę Niedzielana, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji w tym sezonie. Skierował piłkę obok samego słupka, nie dając najmniejszych szans bramkarzowi Białej Gwiazdy.
Niesiona dopingiem Wisła dążyła do zdobycia trzeciego gola. Na niego nie wystarczyło już czasu, ale remis był w pełni zasłużonym wynikiem. Obydwie drużyny stworzyły emocjonujące widowisko, które mogło się podobać.
Dwugłos trenerów
Robert Maaskant (trener Wisły Kraków):
- Zagraliśmy nieźle w pierwszej połowie. Stwarzaliśmy sobie lepsze okazje do zdobycia gola. Kiedy otworzyliśmy wynik, grało się nam łatwiej. Tuż po przerwie straciliśmy prowadzenie i rytm, przez co nie jestem usatysfakcjonowany postawą zespołu. Dla mnie to jest oczywiste, że jeśli nie zmienimy naszych zachowań w obronie, będziemy mieć problemy. Czujemy się, jakbyśmy przegrali. Jedynym pozytywem jest postawa kibiców.
Marcin Sasal (trener Korony Kielce):
- Mój zespół zagrał ambitnie. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Chcieli wygrać, ale remis wzięlibyśmy w ciemno, bo mecz na otwarcie stadionu jest zawsze wyzwaniem. Dla nas jest to dziesiąty z rzędu mecz ze strzelonym golem, oby tak dalej. Warto pamiętać, że jesteśmy wciąż na etapie budowy drużyny. Widać już jednak efekty naszej pracy.
Wisła Kraków – Korona Kielce 2-2 (1-0)
1-0 Paweł Brożek 44
1-1 Aleksandar Vuković 48
2-1 Cezary Wilk 73
2-2 Andrzej Niedzielan 83
Sędziowali: Dawid Piasecki - Rafał Rostkowski i Marek Szerszeń. Żółte kartki: Sobolewski - Kuzera, Jovanović. Widzów 18 000.
WISŁA: Jovanić – Cikos, Cleber, Bunoza, Paljić – Rios (64 Kirm), Sobolewski, Wilk (89 Małecki), Boukhari (83 Boguski) – Żurawski, Paweł Brożek.
KORONA: Małkowski – Golański (59 Markiewicz), Stano, Hernani, Mijailović – Kuzera (37 Kuzera), Jovanović, Vuković, Sobolewski – Niedzielan, Edi.
Robert Błaszczyk