Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Marcin Żewłakow: Wróciłem do Warszawy2010-08-28 09:09:00 ASInfo

- Przyjechać na taki stadion i w piątek wieczór ograć Legię - nic lepszego nie mogło nas spotkać - powiedział strzelec obu goli w wygranym przez GKS Bełchatów piątkowym meczu z Legią w Warszawie.


34-letni napastnik urodził się w Warszawie i w polskiej lidze przed laty grał w zespole ze stolicy. Nie w Legii jednak, ale w Polonii, do której ostatnio chciał wrócić, lecz mimo zaawansowanych rozmów na Konwiktorską nie trafił. W Polonii występował jeszcze w ubiegłym stuleciu i wówczas był tam - w przeciwieństwie do grającego w obronie bliźniaka Michała - głównie rezerwowym, chociaż często wchodzącym na boisko. Gdy bracia wyjechali za granicę już stał się w Belgii, a potem Francji i na koniec na Cyprze podstawowym piłkarzem. W piątek strzelił Legii oba gole głową, doprowadzając swój dorobek do czterech trafień, wychodząc na prowadzenie (razem z Andrzejem Niedzielanem) w klasyfikacji snajperów. Polscy kibice pamiętają przede wszystkim jego gola zdobytego także głową w meczu przeciw USA w 2002 roku w Korei.

- Dziś to był zupełnie inny mecz, inna kategoria rozgrywkowa, ale podobnie miło. Dziś dla odmiany grałem od początku spotkania. Strzeliłem dwa gole, ale mogę tylko powołać się na jakość dośrodkowań. Pierwsza piłka idealnie dograna. Tylko dołożyć głowę i podnieść ręce w geście triumfu. Tydzień temu zagrywał Maciek Małkowski, teraz Tomek Wróbel. Takich dośrodkowań inne drużyny mogą nam pozazdrościć. Nie spodziewałem się, że będziemy po pierwszej połowie prowadzić 2:0 i obie bramki będą moim udziałem. Cieszę się, że w takim stylu wróciłem do Warszawy. Nie chcę jednak tryskać buńczucznością. Udało się. Jeszcze nie jeden tutaj sobie złamie zęby na tym warszawskim stadionie. Ci, którzy twierdzili, że Bełchatów nie umie grać na wyjazdach, następnym razem dwa razy się zastanowią zanim coś takiego powiedzą. Nie da się jednak ukryć, że mecz ułożył się pod nas. Szybko strzelona bramka pozwoliła nam przyjąć dogodną taktykę. Łatwiej się gra wyczekując. Mieliśmy jeszcze dwie-trzy okazje, ale nie znam drużyny, która ma stuprocentową skuteczność. Legia na drugą połowę wyszła z nieco większym apetytem, ale nic nie wskórała. Były powątpiewania co do GKS-u Bełchatów. Myślę, że pokazaliśmy, iż jesteśmy taką zgraną grupą z charakterem zdolną pokrzyżować plany nawet kandydatom do mistrzostwa. Z doświadczenia jednak wiem, że to dopiero początek. Podchodzimy do tych zwycięstw bardzo pokornie. Pierwsza runda to czas, by nagromadzić jak najwięcej punktów. Jak ich odpowiednio dużo nagromadzimy, łatwiej będzie stawiać sobie jakieś konkretne cele - mówił rozpromieniony Marcin Żewłakow.

- Dokładając teorię do zaistniałych faktów można powiedzieć, że nie popełniłem falstartu. Fajnie wrócić do polskiej ligi. Przed sezonem zastanawiałem się jak to będzie, jak będę w tym wszystkim funkcjonować, jak w tym się odnajdę. Mam nadzieję, że nie jest najgorzej. A po raz pierwszy podchodzę do sezonu bez okresu przygotowawczego. A mam już przecież 34 lata. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy i będzie czas popracować, bo sił mam na razie na 70 minut. Nie chcę czarować, że wszystko mieliśmy zaplanowane. Przygotowaliśmy taktykę na Legię, ale mecz to zawsze swego rodzaju improwizacja - przyznał 34-letni napastnik - Przyjechałem do Polski, bo chcę nadal cieszyć się piłką. Podchodzę do zawodu poważnie. Nie na zasadzie odcinania kuponów. Staram się dać to, co najlepsze i najgorzej na razie chyba nie jest. Zagrałem do tej pory przeciwko czterem drużynom. Można powiedzieć, że łatwo się strzela, bo cztery mecze i cztery gole. Ale dopiero jak zagram z każdym przeciwnikiem będzie można coś sensownego powiedzieć - dodał.

Żewłakow był pod wrażeniem nowego stadionu Legii. Właśnie stadion oraz dopingujący do końca mimo niekorzystnego wyniku kibice są w tej chwili dla klubu podstawową wartością. Na razie Legii brakuje tylko piłkarzy.
- Jeśli chodzi o stadion, od zewnątrz, od wewnątrz i doping to zapachniało taką prawdziwą Europą. Na takim stadionie miło jest grać nie tylko legionistom. Także drużynom przyjezdnym. Przyjechać na taki stadion, zagrać taki mecz. Do tego wygrać jeszcze w piątkowy wieczór, dzięki czemu mamy fajny weekend. Z Warszawy zabieramy same miłe wspomnienia, a kibicom i legionistom można tylko takiego stadionu pozazdrościć - zakończył Żewłakow.


ASInfo
zwlak2.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty