Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Ulatowski: Trener Cracovii? Powód do dumy2010-05-29 09:45:00

- Wiem, co to znaczy mieć oparcie w zawodnikach. Ja chcę pracować tylko z ambitnymi ludźmi, którzy będą dążyli do zwycięstw - przyznaje Rafał Ulatowski, który od piątku pełni funkcję pierwszego trenera Cracovii.


- Kiedy przeprowadza się pan do Krakowa?
- Jeszcze tego nie wiem. Dopiero dziś przyjechałem tu i podpisałem kontrakt.

- Zanim został pan trenerem, próbował pan sił jako piłkarz.
- Grałem na środku pomocy, ale w porównaniu z kolegą, który siedział dziś obok mnie (Tomasz Rząsa – przyp.) żadnej kariery nie zrobiłem. Ja się tego wstydzę.

- W jakich klubach pan grał?
- W ŁKS-ie Łódź trenowałem z pierwszym zespołem, gdy ten grał w pierwszej lidze, a potem wyjechałem na studia do Gdańska, gdzie występowałem w pobliskim Bałtyku Gdynia. Potem była też Islandia, gdzie balansowałem między pierwszą a drugą ligą.

- Pamięta pan jeszcze nazwy tych klubów? Są one bardzo skomplikowane...

- Þrottur Reykjavík, Leiknir Fáskrúðsfirði. Teraz też wybuchł przecież wulkan.

- Jak on się nazywa?
- Eyjafjallajokull.

- (śmiech)
- Moja partnerka życiowa jest Islandką, moje dwie córki urodziły się na tej wyspie. Ten język jest na bieżąco u mnie w domu.

- Który moment pracy trenerskiej był dla pana najważniejszy?

- Okresem, który zmienił moje podejście do tego wszystkiego, co się dzieje była współpraca z trenerem Beenhakkerem. Rzadko spotyka się na swojej drodze człowieka, który jest tak doświadczony. Leo od czterdziestu lat pracuje na najwyższym poziomie trenerskim, ja nawet tak długo nie żyję. Starałem się czerpać z tego jak najwięcej. Teraz wiem, czego chcę w życiu. Do tej pory było tak, że brakowało mi wizji, tego, co chcę osiągnąć. Spotkanie z Leo było dla mnie przełomem.

- Co najbardziej zmieniło się u pana pod wpływem trenera Beenhakkera?
- Pewność siebie, cel do którego się zmierza i sposób, w jaki można go osiągnąć. Wygrać i przegrać jest łatwo. Nie ma trenerów, którzy tylko wygrywają. Wszyscy chwalą teraz Mourinho, a przecież jedna rzecz jest taka, że on w kilku klubach wydał 500 milionów euro na transfery. W Chelsea nie rozwiązano z nim kontraktu za porozumieniem stron, a wyrzucono go. Czyli każdy z tych wielkich też ma swoje plusy i minuty, wzloty i upadki. Czytam bardzo fajną książkę o socjologii piłki nożnej. W niej kobieta z jednego z angielskich uniwersytetów mówi, że każdy trener, zaczynając pracę, jest sześć meczów od zwolnienia. Nie czarujmy się, jeżeli ktoś ma sześć porażek pod rząd...nie po to tu jednak przychodzę, by bać się, że zespół będzie źle grał, czy przegrywał swoje mecze. Na pewno nie.

- Czy miał pan jakieś inne oferty poza tą z Cracovii? Był pan atrakcyjnym kąskiem na rynku trenerskim...
- Powiem tak: jestem trenerem Cracovii i bardzo się z tego cieszę. Jest to powód do dumy. To przecież najstarszy klub w Polsce, z ogromną historią i tradycją. Nie ma co mówić tego, kto mnie chciał, a kto nie. Gdy ktoś szukał nowego trenera, albo chciał postraszyć aktualnego, to mówił, że przyjdzie Ulatowski. A różne doniesienia, że Śląsk, Wisła, Legia, Polonia Warszawa? Nie chcę mówić na ten temat.

- Z pewnością oglądał pan Cracovię w minionym sezonie. Co można zmienić w drużynie?
- Muszę powiedzieć, że bardzo lubiłem grać z „Pasami”. W tym sezonie wygraliśmy z nimi dwa razy, w zeszłym wygraliśmy jeden mecz i jeden przegraliśmy. Cracovia zajęła dwunaste miejsce w tym sezonie i walka o utrzymanie toczyła się właściwie do ostatniej kolejki, w zeszłym roku było podobnie. Nie można więc mówić, że tylko trenerzy są temu winni. Trzeba poszukać przyczyn. Może ci piłkarze nie mają już ochoty do grania? Ja szukam piłkarzy z pasją, z pasją do grania. Nie znam jeszcze moich podopiecznych, choć z niektórymi już pracowałem: z Golińskim, Sasinem. Wiele dobrego słyszałem też o Ślusarskim, którego - można powiedzieć - znam półprywatnie. Bo gdy Michał Goliński przychodził do klubu, „Ślusarz” zawsze gdzieś tam pojawiał się koło niego. Znam też Radka Matusiaka, bo kiedy prowadziłem juniorów GKS-u Bełchatów, on był juniorem o rok młodszym. Pozostałych piłkarzy natomiast nie znam. Dla mnie najważniejszy będzie pierwszy tydzień pracy.

- Czy podpisując kontrakt dostał pan zapewnienie, że Klub pozyska nowych zawodników?
- Na dzisiejszej konferencji prasowej profesor Filipiak powiedział, że nie ukrywa, że wzmocnienia są konieczne. Pracujemy nad nimi. Ja muszę jednak przyjrzeć się tym zawodnikom, którzy są. Dopóki nie porozmawiam z nimi i nie zobaczę ich pracy, nie będę podejmował decyzji odnośnie ich ewentualnego odejścia.


Rozmawiał Dariusz Guzik


Więcej na cracovia.pl


ulat1db.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty