Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Gortat: Jesteśmy nastawieni na mistrzostwo NBA2010-05-16 08:42:00

"Wszyscy jesteśmy świadkami" - napisał ironicznie i dowcipnie na Twitterze Marcin Gortat po odpadnięciu LeBrona Jamesa i jego faworyzowanych Cleveland Cavaliers.
Korespondencja z USA


To hasło: "we are all witnesses" wymyślone przez Nike dla kampanii reklamowej "Króla" miało mieć oczywiście inne znaczenie, ale to nie Cleveland a Boston zagrają w finale Konferencji Wschodniej przeciwko klubowi Polaka. Marcin Gortat, na kilkanaście godzin przed pierwszym meczem Orlando Magic z Boston Celtics mówi o przyszłości Jamesa, swojej grze i tego, czego oczekuje przed ostatnimi, decydującymi tygodniami play-offach NBA.

- Jak postrzegane jest przez ciebie odpadnięcie LeBrona Jamesa z rywalizacji w fazie play-off - jako porażka zespołu, czy jego samego jako koszykarza?


Marcin Gortat: - Odpadnięcie Cleveland wcale nie było spowodowane - jak wiele osób twierdzi - grą LeBrona Jamesa. Przegrywa cały zespół, a nie tylko jeden zawodnik. Patrząc na całą serię, LeBron prezentował się fantastycznie i zrobił dla zespołu kawał niesamowitej roboty, dlatego nie możemy mówić, że to James przegrał z Bostonem. Nie miał odpowiedniego wsparcia w zespole, jako drużyna "Cavs" wypadli po prostu słabiej.

- Siedem lat gry LeBrona Jamesa w Cleveland - wystarczy?

- Dla każdego zawodnika tej klasy co James, gra przez długi okres czasu w jednym zespole jest czymś niesamowitym, bo można w ten sposób na długo zapisać się w historii klubu. Ewentualne zmiany klubu, takie decyzje, są zwykle podyktowane tylko pieniędzmi, chęcią polepszenia warunków życia. Nie wiem co ja bym zrobił na jego miejscu, decyzja należy tylko do niego. On gra bardzo dużo w każdym spotkaniu, kwestia minut spędzanych na parkiecie dla LeBrona nie istnieje...

- Od 1 marca Magic miało więcej kolejnych zwycięstw niż Lakers i Suns razem wzięci. Co się zmieniło w Orlando, był przełomowy moment, mecz?


- Od drugiej części sezonu gramy coraz lepiej, gramy jako zespół, intuicyjnie wiemy jak się ustawić na parkiecie, co jest grane. Mieliśmy taki plan od początku - zgraliśmy się jako zespół w serii spotkań ze słabszymi drużynami, później nacisnęliśmy na pedał gazu, żeby dogonić Lakers i mieć przywilej własnego boiska podczas finałów. I to się nam udało.

- Wszyscy fachowcy zgadzają się, że Orlando to dla "Celtów" najgorszy z rywali - szczególnie w defensywie. Również z twojego powodu. "Rajon Rondo, jeden z najlepszych graczy w tegorocznych play-offach, może minąć jednego z zawodników Orlando, ale nawet jak mu się to uda, to nadzieje się na czapę od Supermana lub Polish Hammera" - pisze jeden z amerykańskich komentatorów NBA. Dodatkowa presja?

MG: Nie ma jakiejś dodatkowej presji, po prostu nie tylko lepiej gramy przeciwko "Celtom", ale na poszczególnych pozycjach przewaga jest po naszej stronie. Na pewno lepiej niż przeciwko Cavaliers. Tam grał LeBron, którego wiadomo, że nie da się zatrzymać, a na dodatek Shaquille O'Neal, który sprawiałby problemy Dwightowi Howardowi. "Cavs" mieliby jeszcze przewagę własnego parkietu, która teraz, przeciwko Bostonowi, należy do nas.

- Jesteście w play-offach lepszym zespołem niż rok temu? Bardziej nastawionym na końcowy sukces?

- Na 100 procent jesteśmy zespołem lepiej ustawionym na to, żeby wygrywać w play-offach. Mamy najlepszą ławkę rezerwowych w NBA. Zyskaliśmy w poprzednim sezonie, udziałem w fazie play-off i grą w finałach bezcenne doświadczenie. Ciężko trenowaliśmy i jesteśmy nastawieni na to, żeby odnieść sukces, czyli wygrać mistrzostwo NBA.

- Zawsze podkreślałeś, że dobra atmosfera i przyjaźń przekładają się na to, co widać na parkiecie. Magic są tego potwierdzeniem?

MG: Dwight Howard i Jameer Nelson - oni dbają o to, żeby między nami nie było kłótni, żeby była wesoła atmosfera i chyba nie ma takiej drużyny w NBA, której szatnia byłaby bardziej roześmiana niż nasza. To na pewno jest jeden z powodów, dla którego wygramy w tym sezonie tak wiele meczów.

- Kiedy wreszcie doczekamy się twojej autobiografii?

- Jak wygramy mistrzostwo, to następnego dnia siadam do pisania. Jak nie, to troszkę jeszcze przyjdzie na to poczekać bo nie chcę, żeby tak moja autobiografia miała 20 stron. Chciałbym zmieścić w niej jak najwięcej historii, rzeczy, które sporo dałyby czytelnikom, mogliby się z niej czegoś nauczyć.

­- Masz osobistą satysfakcję, że nawet ci, którzy przed sezonem wątpili w wydatek
Otisa Smitha biją mu teraz brawa? Postawił ci już kolacje?


- Na pewno jest teraz więcej osób, które naszemu generalnemu menedżerowi gratulują podpisania ze mną kontraktu, rozumieją ten wydatek dziesiątków milionów dolarów na zawodnika rezerwowego. To nigdy nie jest łatwe dla osoby na jego pozycji w drużynie. Myślę, że w jego przypadku te pieniądze się zwrócą klubowi i kto wie, czy nie będzie się już wkrótce cieszył ze swojego pierwszego tytułu mistrzowskiego.


Rozmawiał: Przemek Garczarczyk


14.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty