Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
Mistrz, mistrz, Pod-ha-le!2010-03-17 22:34:00 AnGo

To już koniec finałowej rywalizacji. Hokeiści Podhala po raz czwarty wygrali z Cracovią i wywalczyli 19. tytuł mistrzowski! Nadkomplet widzów w nowotarskiej hali oszalał z radości, bowiem tego triumfu – znając ogromne problemy finansowe spółki – mało kto się spodziewał. Górale potwierdzili, że są rzeczy ważniejsze od pieniędzy...


Podhale Nowy Targ – Cracovia 3-1 (2-1, 0-0, 1-0)

1-0 Kolusz – Zapała – Ivićić 8:08 w przewadze
1-1 Radwański – Musial 16:33 w przewadze
2-1 Zapała – Kolusz 19:49
3-1 Bakrlik
Dziubiński Baranyk 49:55
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz), Włodzimierz Marczuk – Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (wszyscy Toruń). Kary: 18 (w tym 2 techn.) – 34 min. Widzów 4200. Stan rywalizacji: 4-1 dla Podhala.
PODHALE: Zborowski – Ivičič (2), Sulka (2); Malasiński, Zapała (2), Kolusz (2) – Sroka, Dutka (2); Baranyk (2), Voznik, Bakrlik (2) – Galant, Łabuz; Kapica, Dziubiński (2), Kmiecik – Ziętara, Bryniczka, Gaj.
CRACOVIA: Radziszewski (2) – Csorich (2 + 10), Bondarevs; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Dudaš, Dulęba; Radwański, Musial (4), Łopuski (6) – Kłys (4), Wajda (2); Piotrowski, Pasiut (2), Drzewiecki – Guzik, Landowski; Biela (2), Rutkowski, Witowski.

Cracovia zaczęła od zupełnie niepotrzebnego popchnięcia kijem trzymanym oburącz Bakrlika przez Musiala. Dwie minuty kary i podhalanie to znakomicie wykorzystali. Kolusz wyjechał z narożnika lodowiska, a trzech hokeistów trzeciej formacji "Pasów" zupełnie nie reagowało. Napastnik Podhala podjechał więc pod Radziszewskiego, położył go zwodem na lodzie i wpakował krążek pod "ladę" jak mawiają hokeiści. Ustępujący szybkościowo goście nadal nie potrafili zawiązać składnej akcji, za to popełniali kolejne szkolne błędy. W 13 minucie sam na bramkarza pojechał Dziubiński, ale hakowany przez Łopuskiego oddał mało precyzyjny strzał. Po skończeniu kary krakowianina przez dwie minuty miał odpoczywać Bakrlik, który bez krążka zaatakował przy bandzie Słabonia. I z kolei Cracovia wykorzystała przewagę przy pomocy świetnie dotąd spisującego się Zborowskiego. Po uderzeniu Musiala "guma" szybowała obok bramki, ale golkiper nowotarski chciał go złapać. Uczynił to tak nieszczęśliwie, że odbita od łapaczki spadła przed nim, trącił ją Radwański i minęła linię bramkową. Sędziowie to potwierdzili dopiero po analizie zapisu wideo. W 19 minucie przyjezdni powinni prowadzić, ale po strzale Drzewieckiego krążek trafił w "parkan" Zborowskiego a następnie w słupek i został przymrożony przez golkipera na linii! To się srodze zemściło. Na 11 sekund przed końcem tercji lewą stroną przedarł się Kolusz i nie wiadomo dlaczego nie atakowany przez Bondarevsa zagrał wzdłuż bramki do Zapały, który przy biernej postawie kolejnego defensora – Csoricha – z bliska pokonał Radziszewskiego. W strzałach celnych Cracovia była w tej odsłonie lepsza (14:11), jednak to podhalanie prowadzili korzystając z prezentów. – Stawka jest wysoka, staramy się wybijać rywala z rytmu. Walka nie jest skończona – mówił Kolusz.
Druga odsłona rozpoczęła się sytuacji jeden na jeden Kapicy i – co trudno zrozumieć – bezsensownych fauli Łopuskiego i Csoricha, który za atak na głowę Kolusza musiał przez 12 minut odpoczywać. Przy tak beztroskim podejściu hokeistów krakowskich trudno było liczyć na korzystny rezultat. Zwłaszcza, że w połowie tercji zupełnie niepotrzebnie Pasiut osłabił zespół. "Szarotki" zwietrzyły szansę, ale świetnie spisywał się Radziszewski, wygrywając m.in. sytuację sam na sam z Zapałą. W 33 minucie karę otrzymał Dutka. Cracovia założyła "zamek" i kolejny kiks tragicznie słabo grającego Bondarevsa pozwolił góralom na kontrę, po której faulem musiał ratować sytuację Wajda. Po chwili na ławkę kar powędrował Ivičič i "Pasy" ponad 20 sekund grały 4 na 3, a poźniej 5 na 4. Wymiernych korzyści zabrakło, a upływający czas był sprzymierzeńcem Podhala.
Początek trzeciej odsłony to kara dla Kłysa i Musiala, tak więc podhalanie przez ponad 40 sekund mieli na lodzie o dwóch graczy więcej. I świetnie spisujący się dzisiaj Radziszewski pokazał klasę broniąc choćby uderzenie Bakrlika. Między 48 a 50 minutą "setek" nie wykorzystali Pasiut, Piotrowski i Słaboń. W odpowiedzi nowotarżanie strzelili gola na wagę mistrzostwa. Po podaniu Baranyka w sytuacji sam na sam znalazł się Dziubiński, a odbity krążek wpakował do siatki Bakrlik. Sędziowie wprawdzie przeglądnęli zapis wideo, ale była to formalność. W kolejnych minutach mało już było hokeja, a więcej boksu, stąd liczne wykluczenia. W 54 minucie goście mieli już ostatnią szansę, bowiem ukarany został za wybicie krążka w trybuny Baranyk. Nie wykorzystali tego, stąd trybuny mogły już skandować: Mistrz, mistrz, Pod-ha-le!
Na nieco ponad dwie minuty przed końcem trener Rudolf Rohaček wziął czas, a ponieważ na karze był Zapała, stąd do boksu zjechał Radziszewski. Na lód wrócił Zapała, ale na karze zastąpił go Sulka. Oblężenie bramki znakomitego w finałach Zborowskiego niewiele dało. Zwłaszcza, że na 34 sekundy przed syreną ukarany został Biela i siły na lodzie się wyrównały. Na trybunach rozpoczęła się feta, na lodzie lał się szampan, zapłonął na kiju tradycyjny kapelusz. Do zabawy włączyły się VIP-y z burmistrzem na czele. Niezwykle zadowolony był właściciel spółki sportowej Wiesław Wojas.

 

- Taki jest sport. No cóż, trzeba pogratulować drużynie Podhala. Była w finałach lepsza - podsumował kapitan Cracovii, Daniel Laszkiewicz.

- Podhale zasłużenie wygrało – przyznał trener "Pasów", Rudolf Rohaček. – Złoto dostało się w godne ręce. Młoda, waleczna drużyna. Podhale było na fali i trudno wygrać z taką drużyną.
Dla kapitana drużyny Rafała Sroki był to ostatni ligowy występ. Nie chce się już namówić na kontynuowanie dalszej kariery. – Definitywnie kończę – zarzeka się. – Wybrałem świetny moment. Na moich oczach narodził się super team. Młodzi świetnie się wprowadzili. Grali bez respektu.

 

Medale wręczali wiceprezes PZHL Rafał Wysocki i... prezes Podhala Andrzej Podgórski. Szkoda, że zabrakło prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Zdzisława Ingielewicza.

 

* * *

O brązowy medal:

Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 4-5 (0-2, 1-1, 3-2)

0-1 Woźnica – Krzak 5:06
0-2 Paciga – Proszkiewicz 9:06
1-2 Opatowsky – G. Da Costa 32:41
1-3 Parzyszek – Proszkiewicz 34:55
1-4 Parzyszek – Bacul 40:30 w osłabieniu
2-4 T. Kozłowski – Ślusarczyk 45:11
3-4 Opatowsky – Duszak – Jaros 46:17
4-4 T. Kozłowski 50:52 w osłabieniu
4-5 Proszkiewicz – Parzyszek 59:18 w przewadze
Sędziował Grzegorz Porzycki (Oświęcim). Stan rywalizacji do czterech wygranych: 3-1 (z bonusem dla GKS Tychy). Kolejny mecz w czwartek także w Sosnowcu.

 

Na zaprzyjaźnionej stronie sportowepodhale.pl GALERIA z meczu Podhale - Cracovia. Polecamy i zapraszamy.


AnGo
druzynadb.jpg
kapeluszdb.jpg
barandb.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty