Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Lekka atletyka
Berlin, dzień czwarty: Nerius dała radość gospodarzom2009-08-18 21:41:00 Jerzy Cierpiatka

Najpierw trzeba napisać o tym, czego niestety na pewno nie będzie w berlińskich MŚ... Po frapującym przebiegu „stumetrówki” czekano z nadziejami na kolejną konfrontację Usaina Bolta z Tysonem Gayem, już na podwójnie dłuższym dystansie. Bolt, wiadomo, jest niesamowity... Z kolei Gay otwiera tegoroczne listy znakomitym wynikiem 19,58 s. Ale trzeba obejść się smakiem. Amerykanin po prostu nie przystąpił do rywalizacji na 200 m, od dłuższego czasu nękające Gaya bóle pachwiny nie pozwoliły mu na start. Czy Tyson pojawi się w sztafecie 4 x 100 m? Na razie jest to otwarta sprawa.


Idowu: w ślady Edwardsa

Wtorkowe popołudnie rozpoczęło się od mocnego uderzenia. Jeszcze przed rozpoczęciem finału trójskoku Portugalczyk Nelson Evora odniósł się do historycznej misji, jaką ma w Berlinie do spełnienia. Evora został przed rokiem złotym medalistą Olimpiady w Pekinie, ale w aspekcie berlińskich MŚ istotniejsze było to, co zdarzyło się przed dwoma laty w Osace. A tam triumfował właśnie Evora. - Podczas mistrzostw świata nikt jeszcze nie wygrał trójskoku dwa razy z rzędu. Chcę tego dokonać - szczerze zeznawał Portugalczyk, który do finałów zakwalifikował się z najlepszą odległością (17,44 m). Do tej wypowiedzi Evory szybko się odniósł Brytyjczyk Phillips Idowu. Spadkobierca wspaniałych tradycji Jonathana Edwardsa wprost oznajmił, że na Olympiastadionie dojdzie do walki na śmierć i życie. Idowu musiał mieć w pamięci, że w Pekinie ustąpił pola wyłącznie Evorze. Portugalczyk rozpoczął finał od mocnego uderzenia (17,54 m). Idowu, choć odbił się grubo przed belką, był gorszy zaledwie o trzy centymetry. Druga próba Brytyjczyka była niemal równie udana (17,44 m), zaś następna - wręcz nokautująca. Idowu osiągnął znakomitą odległość 17,73 m i widać było, że ten wyczyn wyraźnie nadwerężył odporność psychiczną Evory. Już do końca konkursu układ na topie prawie nie drgnął, obrońca tytułu poprawił się tylko o centymetr. Zaś po brązowy medal sięgnął Kubańczyk Alexis Copello. Niewątpliwie szkoda, że z powodu kontuzji kolana musiał skreczować w trakcie finałów renomowany Brazylijczyk Jadel Gregorio.

Wyniki trójskoku mężczyzn

1. Phillips Idowu (W. Brytania) 17.73
2. Nelson Évora (Portugalia) 17.55
3. Alexis Copello (Kuba) 17.36
4. Leevan Sands (W-y Bahama) 17.32
5. Arnie David Girat (Kuba) 17.26
6. Yanxi Li (Chiny) 17.23
7. Igor Spasowchodskij (Rosja) 16.91
8. Jadel Gregório (Brazylia) 16.89

Richards: wreszcie dla siebie

 

Sanya Richards dopiero przed siedmiu laty została obywatelką Stanów Zjednoczonych. Richards bowiem urodziła się na Jamajce. Sanya ma w dorobku złote medale igrzysk w Atenach i Pekinie, w kontekście mistrzostw świata odnosiło się to do startów w Paryżu i Osace. Ale wyłącznie w biegach sztafetowych 4 x 400 m. Indywidualnie wróciła Richards ze „srebrem” z Helsinek i „brązem” z Pekinu, gdzie wskutek zbytniego forsowania tempa po starcie najwyraźniej przeliczyła się z siłami. Kosztowało to ją słoną cenę, Christine Ohuruogu (Wielka Brytania) i Shericka Williams (Jamajka) obrały wyraźnie skuteczniejszą taktykę. W tym sezonie Sanya zdecydowanie górowała nad konkurencją. Te spostrzeżenia potwierdzały również starty w Berlinie, gdzie demonstrowała wyraźnie wyższą formę od mało przekonującej mistrzyni olimpijskiej, Ohuruogu. Co jednak miało zdarzyć się w biegu finałowym? Otóż nic zaskakującego. Richards wystartowała ostro, ale w przeciwieństwie do olimpijskiego niepowodzenia umiała wytrzymać bardzo ostre tempo. Pokonanie jednego okrążenia przez wielce umuzykalnioną Amerykankę (śpiew, taniec...) trwało dokładnie 49 sekund. Shericka Williams, w sporej odległości od Richards, znów zajęła drugie miejsce. A zdobyciem brązowego medalu unaoczniła Rosjanka Antonina Kriwoszapka skalę swego niepospolitego talentu.

Wyniki biegu na 400 m kobiet:

1. Sanya Richards (USA) 49.00
2. Shericka Williams (Jamajka) 49.32
3. Antonina Kriwoszapka (Rosja) 49.71
4. Novlene Williams-Mills (Jamajka) 49.77
5. Christine Ohuruogu (W. Brytania) 50.21
6. Debbie Dunn (USA) 50.35
7. Anastasja Kapaczinskaja (Rosja) 50.53
8. Amantle Montsho (Botswana) 50.65

Kemboi: po trzech „srebrach” „złoto"

Od niespodziewanego triumfu Amosa Biwotta podczas igrzysk w Meksyku (1968) rozpoczęła się fantastyczna seria kenijskich sukcesów w biegu na 3 km z przeszkodami. Wkrótce tropem Biwotta podążył słynny Kipchoge Keino, a po nim całe zastępy wyśmienitych fachowców od steeplechase. Takich jak Julius Korir, Peter Koech, Julius Kariuki, Matthew Birir, Joseph Kerer, Moses Kiptanui czy Reuben Kosgei. Do tej pory ostatni rozdział tej serii niekończących się sukcesów zapisał w Pekinie Brimin Kipruto. Inną niezmiernie interesującą postacią jest Ezekiel Kemboi. W 2004 wygrał igrzyska w Atenach, ale do mistrzostw świata podchodził z konsekwencją niemal aż do bólu. Mianowicie w trzech kolejnych startach (Paryż, Helsinki, Osaka) Kemboi zdobywał srebrne medale. W konfrontacjach z Kipruto Kemboi notował jednak zdecydowaną przewagę, na 25 pojedynków wygrywając aż 17. W Berlinie Kemboi wreszcie dopiął swego, pierwszy osiągając metę. I znów podział medali mógł stanowić wewnętrzną sprawę Kenii, ale nie pozwolił na to Francuz Bouabdellah Tahri, który znakomitym finiszem po „brąz” wyprzedził na ostatnich metrach Paula Koecha. Zaś Kipruto, przeciwko któremu wymieniony tercet rodaków zdaje się zawiązał cichą koalicję, zajął dopiero 7. miejsce.

Wyniki biegu na 3 km z przeszkodami:

1. Ezekiel Kemboi (Kenia) 8:00.43
2. Richard Kipkemboi Mateelong (Kenia) 8:00.89
3. Bouabdellah Tahri (Francja) 8:01.18
4. Paul Kipsiele Koech (Kenia) 8:01.26
5. Yacob Jarso (Etiopia) 8:12.13
6. Roba Gary (Etiopia) 8:12.40
7. Brimin Kiprop Kipruto (Kenia) 8:12.61
8. Jukka Keskisalo (Finlandia) 8:14.47

Nerius: potęga pierwszego rzutu

Niezwykle sympatyczna Czeszka Barbora Spotakova czekała przed rokiem w Pekinie z eksplozją formy aż do ostatniej kolejki rzutu oszczepem. Rosjanka Maria Abakumowa już widziała się na najwyższym podium, ale Spotakova trzymała w zanadrzu to, co najlepsze. Idealnie wyrzucony pod względem technicznym oszczep poszybował na odległość 71,42 m. Oznaczało to ustanowienie rekordu Europy, lecz nade wszystko złoty medal dla Barbory. Spotakova przypomniała tym sposobem o czeskiej potędze w konkurencjach rzutowych, wyznaczanej w przeszłości przez tak znakomite zawodniczki jak Dana Zatopkova (także oszczep), Olga Fikotova (dysk) czy Helena Fibingerova (kula). Serię kwalifikacyjną w Berlinie zdecydowanie lepiej przeszła Abakumowa (68,92 m). Rosjanka wyprzedziła Lindę Stahl (Niemcy) o ponad pięć metrów, Spotakova zajęła czwartą lokatę (63,27 m).

Zaraz po rozpoczęciu finału okazało się jednak, że ze strony Steffi Nerius była to zasłona dymna. 37-letnia Niemka, która po zdobyciu „srebra” w Atenach  i trzech brązowych medali w MŚ (Paryż, Helsinki, Osaka) niedawno zapowiedziała zakończenie kariery, już w pierwszej kolejce rzuciła na odległość 67,30 m. (Interesujące, że matka Steffi uprawiała kiedyś właśnie tę konkurencję). Spotakova straciła w pewnym momencie drugie miejsce na rzecz Abakumowej (65,39 m), ale szybko je odzyskała (66,42 m). Nerius, Spotakova, Abakumowa - taka była kolejność przed decydującą serią. Abakumowa poprawiła się na 66,06 m, ale pozostała na 3. miejscu. Ostatni rzut Spotakovej był zupełnie nieudany. Nerius wiedziała w tym momencie, że noszony przez nią numer „448” jest wart prawdziwego złota.

Wyniku rzutu oszczepem kobiet:

1. Steffi Nerius (Niemcy) 67.30
2. Barbora Špotáková (Czechy) 66.42
3. Maria Abakumova (Rosja) 66.06
4. Monica Stoian (Rumunia) 64.51
5. Christina Obergföll (Niemcy) 64.34
6. Linda Stahl (Niemcy) 63.23
7. Olisdeilys Menéndez (Kuba) 63.11
8. Sávva Líka (Grecja) 60.29

Clement: ucieczka przed „Batmanem”

400 metrów przez płotki to dystans, na którym zazwyczaj zdecydowanie najwięcej mają do powiedzenia Amerykanie. W przeszłości zdarzało się czasem, że ich hegemonię zakłócali intruzi (Brytyjczyk David Hemery, Uganczyjczyk John Akii-Bua, startujący w Berlinie mistrz świata z Edmonton i Paryża Felix Sanchez z Dominikany), ale były to wyjątki od reguły. Postać sztandarową „teamu USA” stanowił przez wiele lat fenomenalny Edwin Moses, dzierżący prym od igrzysk w Montrealu po Los Angeles. Ten wróg śmiertelny stosowania dopingu i zaprzysięgły wegetarianin do takiego stopnia nie mógł rozstać się ze sportem, że już po zejściu z bieżni przekwalifikował się w bobsleistę, który w duecie z kolegą wywalczył brązowy medal podczas MŚ. Od 1992 szalenie wyśrubowany rekord świata (46,78 s) należy do championa olimpijskiego z Barcelony i mistrza świata ze Stuttgartu - Kevina Younga.  W obecnej dekadzie najwięcej do powiedzenia miał Angelo Taylor. Wygrał w Sydney i powtórzył ten sukces przed rokiem w Pekinie, gdzie do kolekcji dołożył jeszcze złoty medal w sztafecie 4 x 400 m. W biegu rozstawnym zresztą triumfował trzykrotnie w finałach MŚ (Sevilla, Edmonton, Osaka). Taylor przeżył kilka lat temu dramatyczny zwrot, gdy oskarżono go o nielegalne kontakty seksualne z małolatkami. Teraz, w Berlinie, spotkał Angelo zupełnie inny kłopot. Ten natury stricte sportowej. Taylor przepadł oto już w pierwszej turze, jeszcze daleko od strefy półfinałowej. Natomiast znaleźli się w niej dwaj inni faworyci. Bershawn Jackson triumfował przed czterema laty w Helsinkach. Z Pekinu wrócił „Batman” z brązowym medalem, bo między niego i Taylora wdarł się Kerron Clement. W Berlinie bronił Clement tytułu z Osaki i w rozgrzewce przed finałem prezentował się najlepiej z całej stawki. W kontekście jej składu personalnego niewątpliwie zaskakiwała nieobecność w decydującej rozgrywce Louisa van Zyla. Legitymujący się najlepszym czasem w bieżącym sezonie (47,94 s) reprezentant RPA zupełnie pokpił sprawę w trakcie półfinałów. Clement nie zawiódł w najważniejszej próbie. W przeciwieństwie do Jacksona biegł ustabilizowanym tempem, które ostatecznie dało mu złoty medal i jeszcze najlepszy czas na tegorocznych listach rankingowych (47,91 s). „Batman” Jackson uratował medal z najwyższym trudem i w ostatniej chwili. Ale tylko medal brązowy, bowiem między dwóch Amerykanów całkiem niespodziewanie wskoczył na podium Portorykanin Javier Culson.

Wyniki biegu na 400 m ppł mężczyzn:

1. Kerron Clement (USA) 47.91
2. Javier Culson (POrtoryko) 48.09
3. Bershawn Jackson (USA) 48.23
4. Jehue Gordon (Trynidad i Tobago) 48.26
5. Periklís Iakovákis (Grecja) 48.42
6. Danny McFarlane (Jamajka) 48.65
7. David Greene (W. Brytania) 48.68
8. Felix Sánchez (Dominikana) 50.11


Jerzy Cierpiatka
100mmgay.jpg
richards.jpg
clement.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty