Koszykarze Siarki odczarowali pruszkowską halę, a bohaterem wieczoru został środkowy gości Piotr Miś. W drugiej połowie niemal bezbłędny.

Znicz Basket Pruszków - Siarka Tarnobrzeg 63-68 (15-22, 13-10, 24-18, 11-18).

Znicz: Ecka 9 (1x3), Radwan 15 (2x3), Briegmann 10, Aleksandrowicz 4, Malewski 19 (2x3) oraz Świderski 5 (1x3), Czech 1, Czubek 0, Fraś 0.
Siarka: Baran 9 (2x3), Krupa 9 (2x3), Uriasz 6 (2x3), Marciniak 10 (1x3), Miś 25 oraz Czerwonka 3 (1x3), K. Szpyrka 6 (2x3), Marculewicz 0.

Przed spotkaniem zwracano uwagę, iż najciekawszym jego aspektem będzie pojedynek doświadczonych centrów Tomasza Briegmanna i Piotra Misia. Nic z tego jednak nie wyszło, zawodnik Siarki okazał się lepszy o klasę. Zdobył 25 punktów (tylko jeden niecelny rzut z gry i jedno pudło z wolnego), zebrał 12 piłek z tablicy swojej i przeciwnika (100-procentowa skuteczność!), miał 3 przechwyty i 2 bloki. Ale trener gości Zbigniew Pyszniak chwalił nie tylko Misia. - Przed przerwą lepszy od niego był Michał Marciniak, świetnie spisał się również młodzieżowiec Kamil Uriasz - relacjonował.
Mecz był zacięty, choć z lekką przewagą Siarki. W decydującej czwartej kwarcie Pyszniak zażądał od swoich podopiecznych gry na całego. - Rywale mocno natarli, ale trafiła kosa na kamień. Podjęliśmy walkę, graliśmy mądrze. Gdyby jeszcze Zbyszek Marculewicz odnalazł formę, byłoby cudownie. Bardzo chce, jednak spala się psychicznie. Ale tak to już jest z koszykarzami, którzy trafią do klubu pierwszej ligi z ekstraklasy i od razu muszą brać odpowiedzialność za wynik.