Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka > Ekstraklasa kobiet
FGE: Zgodnie z planem. Dwie wygrane wiślaczek2011-03-27 18:11:00

Udało się Wiśle Can-Pack Kraków zrealizować plan na półfinałowe spotkania przed własną publicznością. Wykorzystała przetrzebione szeregi kadrowe Lotosu Gdynia i pokonała go 63-57. W serii prowadzi 2-0 i potrzebuje już tylko jednej wygranej, aby dostać się do Finałów.


- Przyjechaliśmy do Krakowa, wierząc, że możemy pokonać każdego niezależnie od ilości zawodniczek, jakimi dysponujemy – twierdził trener George Dikaioulakos. Chociaż brzmi to nieco kuriozalnie, sobotniemu meczowi można było przypiąć łatkę „ostatniej szansy” dla gdynianek. Pozbawione Marty Jujki, Darii Mieloszyńskiej i Magdaleny Kaczmarskiej musiały podjąć walkę wąskim i niedoświadczonym składem. Sztuka ta się im udała połowicznie, bo choć długo były równorzędnym rywalem, to ostatecznie przegrały różnicą 15 punktów. Trudno było sobie zatem wyobrażać, że podbudowane tym faktem wiślaczki zawiodą w niedzielę.

Zwiastowało to również otwarcie, podczas którego wyglądały na mocno zmotywowane i odpowiednio przygotowane od strony taktycznej. Większość podań kierowanych było do Eweliny Kobryn. Środkowa punktowała w strefie podkoszowej, nabijając również faule przeciwniczkom, a do tego dostrzegała nieobstawione koleżanki na obwodzie. Grecki trener gdynianek poprosił o czas przy stanie 14-9, a po nim udało się drużynie wrócić do gry. 11 punktów bez pomyłki zarobiła dla niej Paulina Krawczyk, natomiast po wkręceniu się w pomalowane pierwsze prowadzenie dała Olivia Tomiałowicz (20-21).

Potem Lotos długo utrzymywał nieznaczną przewagę, ale przed 15-minutową przerwą odskoczył na sześć oczek (31-37). Rytm gry nadawała Naketia Swanier, a pojawiające się w rotacji rezerwowe nie obniżały poziomu. To wszystko udawało się przyjezdnym przy czystej postawie w defensywie. W pierwszej połowie popełniły zaledwie siedem przewinień, a jedyna centerka Milka Bjelica nie była obciążona żadnym z nich.

Trzecia kwarta upłynęła pod dyktando Wisły, lecz wciąż pozostawała na minusie. Chociaż radziła sobie całkiem swobodnie w ataku, biorąc pod uwagę stawiane warunki przez rywalki, zdecydowanie zbyt wolno organizowała się pod swoim koszem. Niemniej po rewersowych trafieniach Gunty Basko, serii Erin Phillips i wykorzystanych rzutach wolnych dystans stopniał do dwóch oczek (48-50).

Dramaturgia narastała z każdą akcją. Do tego urazu podczas penetracji nabawiła się Swanier. Co prawda nie pomyliła się z linii rzutów wolnych, lecz kilka sekund później wracając do obrony zasygnalizowała, iż konieczna będzie interwencja klubowego lekarza. Jej zejście bezlitośnie wykorzystała Wisła, doprowadzają do remisu (54-54). Amerykańska rozgrywająca powróciła na parkiet, ale lotosianki zablokowały się na 54 punkcie. Sama postanowiła zatem wziąć sprawy w swoje ręce. Agresywnie zagrała przeciwko Magdalenie Leciejewskiej, po czym nieprzyjemnie upadła na parkiet. Służby medyczne przygotowały nawet nosze, lecz te na szczęście okazały się niepotrzebne.

Tymczasem decydująca dla losów wyniku akcja przeprowadzona została dopiero na 30 sekund przed końcową syreną, kiedy Kobryn po faulu wykorzystała jeden rzut wolny, a atak Lotosu zakończył się fiaskiem dzięki przytomności Nicole Powell. Wisła zrealizowała plan na spotkania przed własną publicznością. Od Finałów dzieli ją teraz tylko jedno zwycięstwo.

Wisła Can-Pack Kraków – Lotos Gdynia 63-57 (20-17, 11-20, 17-13, 15-7)

Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 2-0 dla Wisły Can-Pack Kraków
Następne mecze: 1.04 w Gdyni (godz. 20.15), 2.04 w Gdyni* (godz. 16); 5.04 w Krakowie* (godz. 18, *jeśli będzie to konieczne)
WISŁA: Kobryn 15 (8 zb.), Phillips 11, Powell 10, Leuchanka 8, Leciejewska 8, Basko 5, Pawlak 3 (5 as.), Krężel 2, Jelavić 1.
LOTOS: Krawczyk 18, Bjelica 11 (18 zb.), Babkina 9, Swanier 8, Wright 7, Misiuk, Ziętara.

Pomeczowe komentarze

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków): - Lotos zagrał ponownie bardzo dobre zawody. Miał jasno określone zadania i je realizował, a dla nas trudno było się dostosować w obronie do stawianych warunków. Kluczem do usprawnienia ofensywy była obrona, co udało się nam w drugiej połowie za sprawą zmiany naszej defensywy. W ostatnich minutach obie drużyny miały szansę na odniesienie zwycięstwa, niemniej tym razem dopisało nam więcej szczęścia. Potrzebujemy tylko jednego zwycięstwa. Damy z siebie wszystko, aby awans do finału wywalczyć w Gdyni. Wiemy, że nie będzie to łatwe zadanie.

Erin Phillips (zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków): - Rywalki postawiły naprawdę trudne warunki, czego spodziewałyśmy się po ich serii zwycięstw. Najważniejsze było przeniesienie pewności siebie z wczorajszego meczu i podtrzymanie naszej passy. Pojedziemy podekscytowane do Gdyni. Wiemy, jak trudny jest to teren, ale pojedziemy po zwycięstwo.

George Dikaioulakos (trener Lotosu Gdynia): - Gratuluję Wiśle. Grała mądrze. Wykazała się większymi umiejętnościami. Nie przyjechaliśmy tutaj zagrać towarzysko, a wygrać dwa mecze, dlatego nie wiem, dlaczego otrzymujemy tyle gratulacji. Jakkolwiek wykonaliśmy sporo dobrej pracy w defensywie, próbując powstrzymać gwiazdy rywalek. One miały również swój plan i zagrały agresywnie, a w końcówce przegrał zespół bardziej zmęczony. Nie uważam jednak, że wszystko jest już przesądzone. Mamy nadzieję, że wrócimy jeszcze do Krakowa. Zwycięzca tej pary będzie mistrzem Polski.

Paulina Krawczyk (zawodniczka Lotosu Gdynia): - Wisła zagrała skutecznie, lecz same popełniłyśmy wiele błędów, które musimy wyeliminować.

Robert Błaszczyk





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty