Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka > Ekstraklasa kobiet
Wisła poległa jednym punktem po dogrywce2010-11-14 19:39:00

Wisła Can-Pack Kraków doznała pierwszej porażki w Ford Germaz Ekstraklasie. Na własnym parkiecie uległa wicemistrzyniom Polski – KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski 74-75. Krakowianki walczyły z rywalkami i kontuzjami. Lądowały na bandach, by przechwycić piłkę. To nie wystarczyło, a błąd w końcówce kosztował je utratę prowadzenia.


Wisła Can-Pack Kraków - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 74-75 (13-22, 19-19, 12-8, 10-15, w dogrywce 10-11)

Wisła Can-Pack: Erin Phillips 22, Janell Burse 19, Magdalena Leciejewska 11, Katarzyna Krężel 9, Andja Jelavić 6, Paulina Pawlak 5, Ewelina Kobryn 2, Dorota Gburczyk-Sikora 0.
KSSSE AZS PWSZ: Jelena Leuczanka 17, Samantha Richards 15, Justyna Żurowska 14, Johanna Leedham 12, Kalana Green 9, Katarzyna Dźwigalska 4, Agnieszka Kaczmarczyk 2, Izabela Piekarska 2, Agnieszka Skobel 0.


Dotychczas wiślaczki wygrały wszystkie ligowe spotkania, ale trudno było je stawiać w roli faworytek w starciu z wicemistrzyniami Polski. Po euroligowej potyczce miały się zameldować w Krakowie w piątkowe popołudnie, ale podróż przeciągnęła się w czasie do soboty. Wszystko za sprawą awarii samolotu, która zweryfikowała plan powrotu z Włoch. Co więcej wyjazd został okupiony kontuzjami Eweliny Kobryn i Katarzyny Krężel. Obie znalazły się w meczowej kadrze, ale problemy zdrowotne trzeba było wkalkulować w ich postawę.

Już w pierwszych minutach gorzowianki wysunęły się na prowadzenie, dwukrotnie przeprowadzając akcje „dwa plus jeden”. Wykorzystały obecność na boisku Krężel. Jej kontuzja kostki widocznie wpływała na dynamikę w obronie. Wisła bazowała na indywidualnych umiejętnościach, przez co udawało się utrzymywać dystans pozwalający myśleć o odniesieniu zwycięstwa. Ale przytrafiały się jej również poważne pomyłki w obronie jak wtedy, gdy w trakcie końcowej syreny pozbawiona presji Samantha Richards trafiła zza połowy.

Australijska rozgrywająca uzyskała w pierwszej części zawodów 11 punktów, świetnie radząc sobie w szybkich przejściach do ofensywy. Po stronie krakowianek liderowała jej rodaczka Erin Phillips, która jednak momentami układała grę wyłącznie pod siebie. Problemy w kreowaniu otwartych pozycji rzutowych przełożyły się na wynik do przerwy (32-41), a na boisku zapanowała niezwykle nerwowa atmosfera. Wszystko za sprawą dwójki sędziowskiej Adriana Lisa i Marka Maliszewskiego, którzy niemal zupełnie stracili kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.

Trener Jose Ignacio Hernandez wierzył w końcowy sukces. Od początku trzeciej kwarty desygnowana została podstawowa para podkoszowych. Właśnie rzut hakiem w wykonaniu Kobryn otwarł dorobek wiślaczek, wypatrujących punktowej serii niezbędnej do zniwelowania strat. Obrona rywalek stawiała wszak wymagające warunki, tym bardziej, że mogła sobie pozwolić na stosunkowo wiele przewinień. Mimo tego w ostatniej odsłonie spotkania musiały odrobić już tylko cztery punkty, na co zapracowała Phillips trafieniem z dystansu.

Na siedem minut przed końcem meczu sytuacja znów wyglądała niekorzystnie dla Białej Gwiazdy. Dla gości trafiły Justyna Żurowska i Katarzyna Dźwigalska, a trener Hernandez poprosił o czas przy stanie 44-54. W rotacji pojawiła się Krężel, finalizując trzy akcje, a po niesamowicie efektownym rzucie z odejścia Pauliny Pawlak zrobiło się 55-58. Wisła poszła za ciosem, a w ofensywie aktywowała się Janell Burse. Po swoim niecelnym rzucie zebrała piłkę i lay-upem z lewej strony kosza wyprowadziła zespół na prowadzenie. Do ostatniej sekundy trwała zażarta walka, a zawodniczki wkładały w grę całe serce. A kiedy wydawało się, że gorzowianki obejdą się smakiem, za trzy skutecznie uderzyła Yelena Leuchanka.

Rozstrzygnięcie musiało zatem zapaść w dogrywce. W niej oglądaliśmy zażartą wymianę ciosów, w której krakowianki posiadały minimalną przewagę do akcji Joanny Leedham na 26 sekund przed końcem. Wyprowadziła ona wicemistrzynie Polski na prowadzenie 74-75. Wisła miała jeszcze jedną akcję, ale przyjęta koncepcja przez Phillips okazała się zupełnie nietrafiona. Pierwsza porażka w sezonie stała się faktem, ale za ambicję drużyna zasłużyła na największe wyrazy uznania.

Pomeczowe komentarze
Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków): - Myślę, że obydwie drużyny zasłużyły na zwycięstwo. Szczególnie biorąc takie aspekty jak zaangażowanie. Zgadzamy się, że gorzowianki mogły wcześniej przesądzić o zwycięstwie, ale to my mieliśmy znakomitą okazję w końcówce, w tym przestrzelone rzuty osobiste. Powinniśmy faulować przed rzutem na remis Yeleny Leuchanki. W takich sytuacjach nie radzimy sobie jeszcze, co jest dla nas problemem. Oby następnym razem szczęście uśmiechnęło się do nas.

Maja Vucurović (zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków): - To był ciężki mecz dla nas. Trudno nam komentować porażkę w takich okolicznościach. Druga połowa była lepsza od pierwszej, ale zmarnowałyśmy decydujące rzuty. Musimy zapomnieć o tym meczu i spojrzeć w przyszłość, bo czekają nas równie wymagające spotkania.

Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): - Gratuluję obu zespołom znakomitej postawy. Szanuję trenera Hernandeza i zespół Wisły, dlatego cieszę się, że stworzyliśmy wspaniałe widowisko. Ten mecz długo pozostanie nam w pamięci. Ja zapamiętam jako zwycięstwo, a Wisła pewnie jako nieszczęśliwą porażkę. Szczęście jest potrzebne, a ono było dzisiaj po naszej stronie. W pewnym momencie mogliśmy rozstrzygnąć mecz, ale Samatha Richards pomyliła się w sytuacji sam na sam z koszem. Dogrywka jest loterią, gdy podstawowi gracze mają pięć przewinień. Jeśli byśmy przegrali, powodem byłyby zbiórki w ofensywie, gdzie „dziurawiła” nas Janell Burse.

Justyna Żurowska (zawodniczka KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.): - To był mecz kolejki. Grały czołowe zespoły, które pretendują do tytułu. O to chodzi w koszykówce. Takie mecze są jej solą. One kształtują nas jako graczy i trenerów, a kibiców wystawiają na próbę nerwów.  

Robert Błaszczyk


burse w93.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty