Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
Urodzony w Tarnowie Janusz Kołodziej (27 l.) zachował się jak prawdziwy bohater! Żużlowiec Unii Leszno w weekend był świadkiem bardzo groźnego wypadku i jako jedyny zachował zimną krew. "Kołdi" pierwszy udzielił pomocy uwięzionym w roztrzaskanym samochodzie ludziom.
Reprezentant Polski jechał w sobotę na festyn parafialny w miejscowości Konradowo pod Wschową (woj. lubuskie). Ruszył z Leszna, ale 20 kilometrów dzielące to miasto od Konradowa pokonywał bardzo wolno, bo pogoda była fatalna - cały czas padał deszcz. Nagle kierowca jadącego przed nim opla stracił panowanie nad samochodem. Auto wpadło w poślizg.
- Widok był koszmarny - nagle opel zaczął się ślizgać, groźnie dachować, a potem wpadł do rowu. To trwało ułamki sekund - opowiada "Super Expressowi" Kołodziej. - Wiadomo, że nieczęsto zdarzają się takie sytuacje, więc byłem w małym szoku. Od razu jednak ochłonąłem, zatrzymałem samochód i chciałem pomagać.
Żużlowiec Unii Leszno poprosił towarzyszącego mu kolegę, by zadzwonił po pogotowie, a sam pobiegł w kierunku miejsca wypadku.
- W rozbitym samochodzie były uwięzione cztery osoby: małżeństwo i dwoje małych dzieci - opowiada żużlowiec. - Na szczęście cały czas siąpił deszcz, więc raczej nie było niebezpieczeństwa, że auto się zapali lub wybuchnie. Niestety, kiedy złapałem za klamkę, okazało się, że drzwi są zaklinowane. Bałem się, że będzie problem, bo auto było trzydrzwiowe. Postanowiłem wyrwać do góry drzwi od strony kierowcy - na szczęście były obluzowane po wypadku i udało się. Potem pomogłem pasażerom wydostać się z pojazdu i towarzyszyłem im aż do przyjazdu karetki - relacjonuje "Kołdi".
Więcej na portalu:
gwizdek24.se.pl