Maor Melikson miał przyjechać do Krakowa na badania lekarskie już we wtorek, ale wbrew zapowiedziom nie stawił się na nich. Na początku podobno przeszkodziła mu w tym mgła, teraz okazuje się, że przyczyny mogły być inne.

Melikson ma jeszcze zagrać w jednym meczu ligowym w barwach Hapoelu Beer Szewa. Ma zostać oficjalnie pożegnany przez władze klubu podczas meczu z Beitarem Jerozolima. Taki przynajmniej powód opóźnienia podały władze Wisły. Do nowych kolegów Izraelczyk ma dołączyć już na zgrupowaniu w Hiszpanii. Farmerama 200x200

Tymczasem jest bardzo możliwe, że Hapoel po prostu próbuje grać na czas. Działacze jeszcze liczą, że zdołają nakłonić Meliksona do pozostania oferując mu podwyżkę. Piłkarz jest ponoć zdecydowany na transfer. Ma kosztować ok. 650 tys. euro.

Przeprowadzkę pod Wawel odradzają mu jednak niektórzy dziennikarze. Jeden z największych izraelskich dzienników „Maariv" (średni nakład ok. 150 tys. egzemplarzy, a Izrael ma niespełna 8 mln mieszkańców) przedstawił w niekorzystnym świetle kibiców Wisły, a zwłaszcza rywalizację fanów tego klubu z Cracovią.

W korespondencji z Polski gazeta opisuje specyfikę relacji między radykalnymi grupami kibicowskimi. Pisze wprost, że są one oparte na antysemityzmie i zawierają rasistowskie elementy, ale podkreśla też, że nie musi oznaczać to zagrożenia dla Meliksona.

Cytuje nawet skinheadów sympatyzujących z Wisłą. „Jeśli Melikson do nas przyjdzie, postaramy się, by czuł się u nas jak w domu. Tak naprawdę nic nie mamy przeciw Żydom. Nienawidzimy tylko Cracovii, a ona jest powiązana z Żydami - mówi anonimowy kibic.

Maciej Kaliszuk, MAM - "Przegląd Sportowy"