Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne
Gmitruk zrezygnował z trenowania Adamka2010-02-23 19:31:00

Andrzej Gmitruk, który doprowadził do największych sukcesów bokserskich Tomasza Adamka, musi zrezygnować z dalszej pracy z nim. Jest poważnie chory.


- Miałem lecieć do Nowej Zelandii, do Rogera Bloodwortha, ale ostatecznie wyląduję już w niedzielę, 28 lutego w Houston, by trenować z Ronnie Shieldsem. Roger doleci do nas 31 marca - mówi Tomasz Adamek, wyraźnie przybity informacją o chorobie serca swojego długoletniego trenera, człowieka z którym odnosił swoje największe sukcesy - 59-letniego Andrzeja Gmitruka.

- Przykra sprawa, ale musimy dalej pchać ten wózek, nikt nie chce zaprzepaścić pracy, którą Tomek wykonał z Gmitrukiem do tej pory. Tomek zamieni się w Teksańczyka na następne 7 tygodni. Głównym trenerem przeciwko Arreoli będzie Bloodworth, asystentem Ronnie Shields - potwierdza menedżer "Górala", Zyggi Rozalski. Zarówno Bloodworth, jak Shields oraz sala w Houston znani są polskim kibicom boksu - trenował tam, z tymi samymi szkoleniowcami, Andrzej Gołota.

- Ta sprawa nie wynikła w ciągu ostatnich kilku godzin, choć jeszcze w Kalifornii mówiłeś o tym, że trzeba dzwonić do Andrzeja, żeby pakował walizki. Czyli z jednej strony zaskoczenie, z drugiej strony nie...

Tomasz Adamek: Nie, już podczas treningów przed Estradą bardzo się niepokoiliśmy stanem zdrowia Andrzeja. Był wyraźnie osłabiony, bardziej zmęczony niż zwykle. To się wyczuwa, znamy się przecież tyle lat. Przedwczoraj, w niedzielę do mnie dzwonił, mówił, że idzie na specjalistyczne testy. Dowiedziałem się właśnie, że nie wypadły zbyt dobrze, że chyba potrzeba będzie zastawek, ale daj Bóg, żeby do tego nie doszło. W tej sytuacji, zdając sobie sprawę, że długie podróże samolotowe są przeciwwskazane, Andrzej zrezygnował z mojego prowadzenia. Wiem, że ciężko to przeżył, słyszałem to w jego głosie. Może jest w tym nieszczęściu odrobina szczęścia, że dowiedział się o wszystkim w Polsce, a nie podczas treningu gdzieś w Stanach. Zdrowie jest najważniejsze.

- Spekulacji na temat problemów finansowych nie będziemy komentować?


- Nie będę komentował bzdur i idiotyzmów. Ludzie, którzy to robią nie mają szacunku ani dla mnie, ani do Andrzeja.

- Roger Bloodworth może do ciebie dołączyć dopiero 31 marca, jak przestanie trenować w Nowej Zelandii Davida Tuę...

- Mieliśmy w planie lecieć do Nowej Zelandii, nawet sprawdzaliśmy bilety. Ale jestem w końcowej fazie załatwiania dokumentów stałego pobytu w USA, nie mogę na dłużej opuszczać tego kraju, mogę robić to tylko w wyjątkowych wypadkach losowych, na kilka dni. Zresztą w Nowej Zelandii byłby problem ze sparingpartnerami. W Houston go nie będzie.

- To jak powtórka z przeszłości: w Houston, w tej samej sali, gdzie ty spędzisz następne tygodnie, Roger Bloodworth i Ronnie Shields, przygotowywali do walk Andrzeja Gołotę.

- Tak się los ułożył, widocznie tak miało być. Ja jestem przygotowany do ciężkiej pracy i samotności. Taki jest los boksera. Spędzałem wiele tygodni na obozach na Florydzie, teraz przyjdzie czas na Teksas. Może żona Dorota z córkami przyjedzie do mnie na Wielkanoc.

- Bardzo niedaleko od Houston, 13 marca w Dallas, będzie walka Pacquiao - Clottey. Wybierzesz się?

- Pewnie tak, choć o tym jeszcze nie myślałem. Na razie najważniejsza jest praca, przygotowanie wszystkiego tak, żeby w Houston niczego mi nie brakowało, bo to nie sala Zyggiego w Jersey City, gdzie mam piętnaście minut do domu. Szkoda, że będę tam bez Andrzeja.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk


gmitruk.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty