Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne
Trzymetrowy... Tomasz Adamek!2009-12-19 08:58:00

Nawet Nikołaj Wałujew wyglądałby w wadze ciężkiej raczej skromnie przy Tomaszu Adamku, którego od dzisiaj, w trzymetrowej wielkości, można oglądać na ośmiu elektronicznych bilboardach umiejscowionych przy największych węzłach autostrad w Nowym Jorku i stanie New Jersey.


- Nie wiedziałem o tym pomyśle Main Events i kiedy mignęła mi moja twarz kiedy jechałem z Manhattanu do domu, myślałem, że to jakiś żart albo ktoś pożyczył sobie mój wizerunek - mówi życząc swoim kibicom "Wszystkiego Najlepszego!" Adamek. Spokoju mieć nie będzie - przygotowuje się o walki o tytuł mistrza IBF International, 6 lutego w Prudential Center w Newarku i pierwszej Wigilii w nowym domu.

- Jak byś był taki wielki, to i Wałujew byłby nie straszny...

Tomasz Adamek: - I tak nie jest, ale swojej głowy wysokości trzech metrów jeszcze nie widziałem. Nie wiedziałem o tym pomyśle Main Events i kiedy mignęła mi moja twarz kiedy jechałem z Manhattanu do domu, myślałem, że to jakiś żart albo ktoś "pożyczył" sobie mój wizerunek. Na pewno się przyda, to bardzo dobry pomysł, żeby zostać zauważonym i się przypominać. Jest mnóstwo telefonów, wiem, że na walkę szykuje się niezła grupa portorykańskich i amerykańskich fanów Estrady. Im więcej ludzi, tym lepiej. Lubię gorącą atmosferę.

- Pewność siebie twojego rywala Jasona Estrady, chęć wysłania ciebie ponownie do wagi junior ciężkiej, nie robią na tobie wrażenia.

- Nie robią. Estrada jest może bardziej pewny siebie od moich poprzednich rywali - z wyjątkiem Andrzeja Gołoty - ale ja się nie dam wciągnąć w tą grę. Pewnie powiem coś na ostatniej konferencji prasowej, ale to wszystko. Nie wygra ze mną psychicznej wojny, nie osłabi mojej pewności siebie. Ale może zawsze próbować...

- Rok kończy się spektakularną porażką jednego z najlepszych bokserów ostatniego ćwierćwiecza, jednego z twoich przed laty ulubionych pięściarzy, Roya Jonesa jr.

-  Szkoda Roya, bo w latach 90. nie było nikogo od niego lepszego, nikogo, kogo wolałem oglądać. Nie rozumiem bokserów, którzy na siłę ciągną karierę, której już nie ma. Po nokaucie z Tarverem już nie był taki sam jak kiedyś, włączyła się blokada, której nie potrafi przeskoczyć. Roy myśli, że może jeszcze walczyć na najwyższym poziomie i nikt nie może go przekonać, że jest inaczej.

- Oglądałeś walkę Pudzianowski - Najman?

- Oglądałem. Nie chciałbym się wypowiadać na temat umiejętności żadnego z nich w MMA. To fajne chłopaki, znam obydwu. Powinni chyba jednak zostać przy swoich dyscyplinach.

- Jak przebiegają przygotowania do walki z Estradą? Nie jest łatwo, za kilka dni Święta.

- Tak już jest, co zrobić. Co dwa dni biegam po około pięć mil, a każdego dnia jestem około dwie i pół godziny w sali. Normalne zajęcia - skakanka, worek, walka z cieniem. Dokładam do tego przygotowania ringowe z Ralfem Mendozą - przywiązuje mnie gumowymi pasami do narożnika, sam staje na środku ringu, a ja muszę się wyciągnąć w jego kierunku i bić w rękawice. I tak przez pięć rund. Bardzo wzmacnia to siłę.

- Sztangi, ciężary?

- Nie dotykam. W Polsce to popularne w środowisku bokserskim, tutaj nikt tego nie robi, są lepsze, bardziej wartościowe treningi. Sztanga zabija szybkość.

- Święta nie przeszkodzą w zachowaniu optymalnej wagi?

- Nie przeszkodzą. Będzie mój ulubiony karp, barszcz z uszkami, inne polskie potrawy, o co jak zawsze zadba moja żona Dorota. Tylko gdzie ona znajdzie w Ameryce wszystko co potrzeba, żeby zrobić prawdziwy polski barszcz? Będą to nasze pierwsze Święta w nowym domu. W górach chodziłbym od domu do domu z kolędą, z gitarą i akordeonem, byłaby dobra zabawa. Teraz będzie spokojniej, na 48 godzin salę sobie odpuszczę, ale biegać trzeba będzie. Optymalna waga - chciałbym ważyć 6 lutego nie więcej niż 100 kilogramów.

- 2010 rok: będzie przełomowy dla twojej kariery? Oceń mijający 2009 rok i decyzję odejścia z wagi junior ciężkiej. Chyba była dobra biorąc pod uwagę, że właśnie przetarg na walkę o mistrzostwo świata IBF Steve'a Cunninghama, najbardziej cenionego obok ciebie boksera tej kategorii, Don King wygrał za tylko 60 tysięcy dolarów. Tyle wydaje się podczas przetargów o mistrzostwo w wadze ciężkiej na biznesowe kolacje.

- Chciałbym, żeby ten 2010 rok był przełomowy. Trzeba oczywiście zacząć od efektownego zwycięstwa z Estradą. Dalej liczę na to, że jeśli nie w następnej walce, to na pewno w kolejnej dostanę szansę walki o tytuł mistrz świata w wadze ciężkiej. Reszta zależy ode mnie. 2009 był dobry, nawet bardzo dobry - trzy walki, trzy nokauty, pas Ringu jako pierwszy Polak w historii dyscypliny. Było sporo radości. Co do junior ciężkiej - sam odpowiedziałeś sobie na to pytanie przykładem z przetargiem. King będzie musiał się starać, żeby do tego interesu nie dołożyć. Chciałbym przy tej okazji podziękować wszystkim moim kibicom, tym w New Jersey, Nowym Jorku, Chicago, Polsce czy gdziekolwiek jesteście, za poparcie i za to, że we mnie wierzyli kiedy przenosiłem się do Stanów i wierzą dzisiaj. Zawsze walczę i będę walczył dla was. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

Przemek Garczarczyk, ASInfo


adam2.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty