Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne
Błażusiak mistrzem USA, ale 50 tysięcy dolarów przeszło koło nosa2009-12-15 17:40:00 Paweł Bialic

Pochodzący z Nowego Targu Tadeusz Błażusiak, zawodnik fabryczny KTM (Kronreif & Trunkenpolz Mattighofen), jako pierwszy Polak w historii został mistrzem Stanów Zjednoczonych w endurocrossie. Tytuł zapewnił sobie, wygrywając zawody prestiżowego cyklu Geico Endurocross w Denver.


Po wygranej w Kolorado Polak był o krok od zdobycia Potrójnej Korony czyli zgarnięcia 50 tysięcy dolarów za zwycięstwa w zawodach w Guthrie, Denver i Las Vegas. Niestety, w mieście kasyn Błażusiak doznał kontuzji.
- W zawodach w Las Vegas, które kończyły sezon mistrzowski, udziału brać Pan nie musiał, bo tytuł był już w kieszeni...
- Startować rzeczywiście nie musiałem, ale 50 tysięcy dolarów i prestiż związany ze zdobyciem Potrójnej Korony kusiły. Wszystko podczas zawodów w Las Vegas przebiegało po mojej myśli, aż do finału. Decydujący wyścig okazał się pechowy. Wszyscy startujący skupili się niejako na mojej osobie. Chcieli mi przeszkodzić w wygraniu kolejnych zawodów.” Podczas jednego z zakrętów, tzw. „180”, jeden z zawodników Kawasaki z pełnym impetem wjechał mi w nogę. To był koniec mojego występu.
- Można mówić o szczęściu w nieszczęściu, bo okazało się, że kontuzja nie jest groźna.
- Tak chyba trzeba powiedzieć. Kości mam całe, wiązadła tylko naciągnięte. Plany na zdobycie Potrójnej Korony musiałem odłożyć na raz następny.
- Mimo kontuzji wystartował Pan w GP Włoch (eliminacje pucharu świata) i wygrał te zawody.
- Nie chcę się chwalić, ale start z tak dużym bólem kolana i zwycięstwo w zawodach to nie lada wyczyn. Jestem z siebie bardzo zadowolony. Z moimi lekarzami i fizjoterapeutą robiliśmy wszystko, abym mógł wystartować w Genui. Podjąłem ryzyko i dopiąłem swego.
- Zdobycie mistrzostwa USA w endurocrossie to największe osiągnięcie w dotychczasowej przygodzie z motocyklem?
- Trudno powiedzieć. Na takie podsumowania przyjdzie czas, kiedy powiem „dość” i już nie będę startował. Wtedy spojrzę wstecz, dokonam analizy i wybiorę tą wygraną, która będzie najważniejsza. Przyznać jednak muszę, że już dzisiaj to zwycięstwo ma dla mnie ogromne znaczenie. Od zawsze chciałem bowiem ścigać się w Stanach i tutaj wygrywać. Mam jeszcze kilka celów na liście, które chciałbym osiągnąć. Jeśli chodzi o rok 2009, to mogę się pokusić o stwierdzenie, że rzeczywiście było to największe moje osiągnięcie. Jednocześnie mam nadzieję, że te najważniejsze wygrane są jeszcze przede mną.
- Uprawia Pan widowiskową dyscyplinę, która przyciąga na trybuny mnóstwo kibiców, ale do bezpiecznych nie należy. Łatwo w niej o uraz i zwykle są to kontuzje bolesne.
- Sport to moja pasja i praca. Jestem zawodowcem. Skoro kiedyś podjąłem decyzję, że w ten sposób będę zarabiał na życie, muszę liczyć się z tym, że na torze może dojść do wypadku. Proszę mi jednak wierzyć, że biorący udział w endurocrosie zawodnicy to nie jeźdźcy bez głowy. Z upływem czasu nabiera się doświadczenia, ciągle podnosi swoje umiejętności, co sprawia, że wiemy jak należy jeździć, aby uniknąć kontuzji. Inna sprawa, iż nie wszystko da się przewidzieć. Wypadki zdarzają się jednak wszędzie i trzeba się z tym liczyć.
- Startuje Pan prawie cały rok. Właśnie skończył się sezon letni, rozpoczyna się zimowy. Jak wyglądają przygotowania zawodnika jeżdżącego na motocrossie pod względem fizycznym, aby organizm wytrzymał taką dawkę obciążeń?
- Zacznijmy od tego, że przerw w ciągu roku, kiedy mogę sobie pozwolić na odpoczynek, jest niewiele. Jedynym okresem kiedy prawie nie startuję, jest kwiecień. Wtedy skupiam się na treningu na siłowni. Tam wzmacniam przede wszystkim nogi, które podczas jazdy na motocyklu są najbardziej obciążone. Natomiast codziennie jeżdżę na rowerze.
- Już niedługo święta i Sylwester. Wtedy chyba także nie będzie Pan startował?
- Wybieram się w tym czasie do Australii. Potrenować przez miesiąc. W Polsce zima i śnieg, a ja będę spędzał czas w nieco innym klimacie. Sylwester zapowiada się pasjonująco. Będę chyba pierwszym Polakiem który przywita 2010 rok. Zapowiada się 12 godzin szampańskiej zabawy!


Paweł Bialic
ted.jpg



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty