Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne
Polskie MMA podbije Amerykę?2010-09-13 08:56:00

Takich 24 godzin polskiego MMA jeszcze w Stanach Zjednoczonych nie było: Tomasz Drwal (17-3-1), w najbliższą środę, 15 września na gali Ultimate Fighting Championship w Austin (Teksas) walczyć będzie z Dave Branchem (6-1), a dzień później rywalem polskiego "ciężkiego", Damiana Grabowskiego (13-0) w półfinale Bellator Championship w Milwaukee będzie faworyzowany Cole Konrad (5-0).


Dla Drwala, to zwycięstwo oznaczać będzie przepustkę do najbardziej prestiżowych gal UFC, ale Branch, podopieczny legendarnego brazylijskiego zawodnika i trenera Renzo Gracie, myśli dokładnie o tym samym...

"Drwal potrafi bardzo efektownie kończyć swoje walki - 15 z 17 swoich zwycięstw zaliczył przez nokauty, żadna z nich nie potrzebowała decyzji sędziów" - pisze o 28-letnim Polaku "Sherdog", najbardziej wpływowa amerykańska strona internetowa poświęcona mieszanym sztukom walki. Polak, który, swoją pierwszą walkę w UFC stoczył podczas UFC 75 w Londynie, przerywając z Brazylijczykiem Tiago Silvą, wygrał trzy kolejne w ciągu ośmiu miesięcy w znakomitym stylu - podczas UFC 93 w Dublinie znokautował Ivana Serati, w finale Ultimate Fighter przez techniczne KO wygrał z Amerykaninem Mike Ciesnolewiczem (specjalna premia z nokaut wieczoru) i wreszcie w debiucie w wadze średniej pokonał podczas UFC 103 w Dallas Amerykanina Drew'a McFedriesa.

Niewiele jednak brakowało, by szybka kariera Drwala, jednego z najbardziej efektownych zawodników UFC skończyłaby się w marcu tego roku. Podczas gali UFC 111 w Newarku, rywalem Polaka był specjalista od zakładania dźwigni na nogę, Brazylijczyk Rousimar Palhares. To co stało się później, zakończyło się porażką po trzech kolejnych zwycięstwach Drwala, wielkim skandalem i... trzymiesięczną dyskwalifikacją Palharesa zawieszonego przez UFC za nadmierną brutalność w walce z Polakiem.

- To nie były dla mnie udane zawody. Gala była w Prudential Center, tam gdzie bije się Tomek Adamek - wspomina Drwal.  - Te dźwignie na stopę to specjalność Palheresa, wygrał cztery walki w ten sposób ale ja dałem się złapać zaraz na początku walki. Natychmiast poczułem ból i usłyszałem jakiś dziwny dźwięk w mojej kostce. Zacząłem się zwijać z bólu, krzyczeć, bijąc ręką w matę i poddając się. Byłem przekonany, że jak się zwijasz z bólu i poddajesz to oznacza, że przyznajesz zwycięstwo rywalowi, a on powinien zwolnić dźwignię. Ja wiem, że nie wychodzimy grać w tenisa, że to MMA i dlatego nie będę się skarżył, ale nie mam pojęcia o czym myślał Palhares nadal dociskając dźwignię. Na dodatek zaraz po powrocie z Newarku do San Diego zgubiłem portfel ze wszystkimi dokumentami, kartami kredytowymi. Na szczęście nie było zerwania wiązadeł, nie były konieczne operacje kolana oraz kostki. Najważniejsze jest to, że jestem gotowy na Brancha. W 100 procentach.

Po Palharesie i kontuzji, jak to jest w zwyczaju w elitarnej UFC, nie ma odpoczynku czy łatwiejszego rywala dla Polaka. 15 września w Austin, rywalem Drwala będzie posiadacz czarnego pasa w brazylijskim jiu-jitsu, przez ponad dekadę wychowanek weterana MMA Renzo Gracie - Dave Branch. Branch, po wygraniu kilku turniejów jiu-jitsu został w 2007 roku zawodnikiem MMA, występując - dwukrotnie zwycięsko - w zawodach Bellator Championship. W maju tego roku podpisał kontrakt na cztery walki w UFC, przegrywając podczas UFC 116, przez KO w trzeciej rundzie, swój pierwszy profesjonalny pojedynek. Na drugą porażkę nie ma już miejsca, ale tego "Gorilli" Drwalowi nikt nie powiedział...
Przemek Garczarczyk





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty