Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne
Pudzianowski kończył walkę z kontuzją2010-05-22 07:18:00

Tylko niepoprawni optymiści liczyli, że w amerykańskim Worcester koło Bostonu Mariusz Pudzianowski stanie się bohaterem wieczornej gali MMA. Najsilniejszy człowiek świata szybko został zmiażdżony przez zawodnika gospodarzy - Tima Sylvię.

Polski siłacz ze spokojem przyjął porażkę: Zabrakło prądu


Walka trwała niespełna siedem minut, a "Pudzian" po ciosach na głowę w parterze zmuszony został się poddać. Nie przetrwał zatem nawet dwóch rund, ale trzeba przyznać, że doświadczony rywal był lepszy pod każdym względem. Stosował wszechstronne techniki i nic dziwnego, że Pudzianowski znalazł się na deskach, by po chwili powiedzieć - stop!

 

Późną nocą, krótko po godzinie trzeciej nad ranem, okazało się, że Mariusz Pudzianowski przypłacił walkę z Timem Sylvią nie tylko przegraną, ale także kontuzją kością śródstopia.
- Jesteśmy w tej chwili w szpitalu. Okazuje się, że Mariusz walczył od połowy rundy ze złamaną nogą - mówił Corey Fischer, promotor imprezy, która przyciągnęła d Worcester ponad 7 tysięcy widzów. - Mariusz narzekał trochę na ból nogi podczas konferencji prasowej, ale nikt z nas nie przypuszczał, że jest tak źle. Później okazało się, że to tylko silne stłuczenie.

"Pudzian" komentuje: Nie było sensu dostawać dalej po łbie

Mariusz Pudzianowski zszedł z klatki w Worcester ze zwieszoną głową. Podziękował i pogratulował Sylwii i nie chcąc rozmawiać na miejscu porażki, poszedł do szatni. Usłyszał od Marcina Gortata, który urwał się nocą z hotelu Orlando Magic by dopingować "Pudziana", żeby się nie załamywał, a później, przy zamkniętych drzwiach odbyło się zebranie Teamu Pudzianowski. Chwilę później udało mi się porozmawiać z człowiekiem, który nie przywykł do przegrywania.

- Zdecydowałeś się poddać walkę. Jak trudna była to dla ciebie decyzja?


Mariusz Pudzianowski: Trudno, ale wiedziałem, że zabrakło prądu, że nie jestem w stanie nim mu więcej zrobić. Nie było sensu dostawać dalej po łbie wiedząc, że mu nie oddam.

- Krzywdy ci Sylvia nie zrobił...


MP: Nie zrobił, ale mnie pokonał, był lepszy. Miałem w zanadrzu kilka niespodzianek, ale jego doświadczenie przeważyło. Nie działały rzeczy, które na przykład sprawdzały się przeciwko Japończykowi.

- Jak wielka była różnica między Kawaguchim, a Sylvią?

MP: Zupełnie inna klasa, to doświadczenie czuło się w ringu. Nie miałem szans nawet iść z nim na walenie w ciemno w drugiej rundzie, kiedy nie miałem już nic do stracenia. On trafiał, miał dłuższe ręce. To była lekcja tego, czego mi brakuje, będę się uczył i wrócę do zwyciężania. W MMA, a nie w Strongmanie, bo tam już nie ma powrotu. To jestem winien tym kibicom, którzy mnie dopingują.

- Czy było błędem zrobienie walki z Sylvią, zawodnikiem o takiej klasie sportowej, tylko dwa tygodnie po walce w Polsce?

MP: Nie było, te dwa tygodnie przerwy nie zaważyły na tym, że przegrałem. Kondycja, kondycja i jeszcze raz kondycja.

- Czym zaskoczył cię Sylvia?


MP: Przekonałem się co znaczy doświadczenie, ustawiał się tak, że nie mogłem go ani przewrócić, ani dobrze chwycić. Wiedziałem, że nie będzie dobrze jak były dwie próby i nic z nich nie wyszło. Teraz czas na dwa tygodnie wakacji, a później powrót do treningów, praca, może obozy w Stanach, gdzie będę miał lepszych, silniejszych sparingpartnerów. Jestem bardzo zawiedziony przegraną, ale najważniejsze jest to, żeby teraz nie poszła na marne.

* * *

 

Tim Sylvia, z olbrzymim okładem lodu na nodze, rozumie dlaczego jego polski rywal nie miał szans...

- Kiedy wiedziałeś, że wygrasz?

Tim Sylvia: Po dwóch minutach, jak zaczął mnie atakować dokładnie w taki sposób jak się tego spodziewałem - na nogi. To była wersja na którą byłem przygotowany, trzech sparingpartnerów symulowało właśnie takie ataki Polaka.

- Spodziewałeś się, że będzie walczył inaczej?

TS: Może trochę inaczej. Więcej ataków na moje ręce, że będzie próbował jakichś dźwigni. Ataki na nogi musiały mu pokazać dwie rzeczy - że ja wiem, co on chce zrobić, zanim on to zrobi, i że jestem silniejszy niż mu się wydawało, kiedy patrzył na mnie na konferencji prasowej.

- Byłeś zaskoczony poddaniem?


TS: Zupełnie. Bardzo mądrze zrobił. Nie miało sensu, żebym go tłukł jak on nic nie może zrobić. Pewnie mógł przetrwać jeszcze ze dwie minuty ale po co? Po to, żeby później być tak poobijanym, żeby mieć rok przerwy? Wszyscy w MMA to zrozumieją bez problemu. Coś innego byłoby głupotą.

- Mariusz Pudzianowski ma szanse w MMA?

TS: Zapytaj mnie za przynajmniej pół roku. Musi się jednak całkowicie poświęcić temu sportowi i na pewno będzie jeszcze wygrywał. Wiem, że potrafi wyciągać wnioski z przegranych. Ma niesamowitych kibiców. Walczyłem na Wschodnim Wybrzeżu, w sali czułem się tak, jakbym miał tutaj samych wrogów z biało-czerwonymi flagami.


Przemek Garczarczyk z Worcester





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty