Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
GARBARNIA II Kraków - WISŁA Jeziorzany 1-3 (0-2)
0-1 Krzysztof Kapusta 6
0-2 Konrad Korcel 45
0-3 Dominik Korcel 70
1-3 Jan Kowalik 80
Sędziowali: Maciej Górski oraz Robert Marciniak i Marcin Przysiężniak (KS Małopolski ZPN). Żółte kartki; Damian Pabiś, Wojciech Głuchaczka, Jan Zygmunt, Mateusz Ząbczyk - Łukasz Śladowski, Marcin Fudali, Konrad Korcel. Czerwona kartka: Dominik Gaudyn (Garbarnia II, 75).
GARBARNIA II: Kamil Mrozowski - Jan Zygmunt. Damian Pabiś, Artur Krzeszowiak (84 Adrian Stępień), Jakub Bem - Kamil Sąder, Krystian Żakowicz (43 Wojciech Głuchaczka , Amadeusz Bufnal (56 Igor Arynin), Dominik Gaudyn - Mateusz Ząbczyk, Mateusz Ciesielski (79 Jan Kowalik).
WISŁA: Mateusz Gruca - Mateusz Steczko (46 Łukasz Śladowski), Mateusz Skowronek, Konrad Korcel, Dominik Korcel, Marcin Fudali (82 Piotr Korcel), Krzysztof Tyrała, Mateusz Galos, Rafał Strojek (90 Marcin Jankowicz), Mariusz Musiał, Krzysztof Kapusta (86 Sławomir Kapusta).
Kilkanaście lat temu w jednym z przydrożnych barów w położonej nieopodal Krakowa miejscowości, w którym kierowcy ciężarówek oczekujących na załadunek w działającej naonczas nowohuckiej cementowni raczyli się chrzczonym piwem i mielonym klasy B, doszło do bójki z udziałem kilkunastu osób. Nieuczestniczący w ogólnym mordobiciu jeden ze stałych bywalców tego gastronomicznego przybytku, niejaki pan Kaziu, zrażony być może wylanym na siebie chmielowym nektarem, a być może jedynie zniesmaczony brakiem możliwości spokojnego skonsumowania tzw. "sznycla", postanowił włączyć się do akcji w celu przerwania jej postępującej eskalacji.
I tak kilku uczestników zamieszania poczuło na swych twarzach ciężar opadającej, ciężkiej i wielkiej jak bochen chleba dłoni pana Kazia, który do ułomków nie należał. Kilku innym na ten widok właśnie minęła ochota na oczekiwanie na dalszy rozwój sytuacji i próbowali lokal chybcikiem opuścić, kiedy zjawiła się wezwana jakiś czas wcześniej przez obsługę lokalu policja. Funkcjonariusze zastali pana Kazia na tak zwanym - w ich mniemaniu - gorącym uczynku i, używając języka potocznego, zawinęli go na dołek.
Panu Kaziowi przedstawiono zarzuty z artykułu 158 Kodeksu Karnego, który dotyczy udziału w bójce. Jednakże przed Sądem sam obwiniony, jak też personel wspomnianego baru w osobie wyposażonej w obfite atrybuty kobiecości bufetowej, a także - co było miażdżące dla wnoszącego akt oskarżenia prokuratora - kilku poszkodowanych przez naszego bohatera zeznało, że włączył się on do bójki tylko i wyłącznie w celu jej przerwania. Oszczędzimy Czytelnikom szczegółów żmudnego przewodu sądowego, w którego trakcie te zeznania okazały się jak najbardziej prawdziwe, a w ich efekcie pan Kaziu został całkowicie oczyszczony z zarzutów i uniewinniony.
Przygodę pana Kazia przytaczamy w tym miejscu jedynie po to, aby unaocznić czekającym na opis przebiegu meczu - przedstawiona powyżej historia tylko na pierwszy rzut oka nie ma z nim nic wspólnego - kibicom sytuację z napomnieniem w postaci żółtej kartki dla zawodnika Garbarni Wojciecha Głuchaczki, którą otrzymał w 75. minucie spotkania.
Otóż po czerwonej kartce dla Dominika Gaudyna - do której zasadności sztab gospodarzy nie wnosi żadnych zastrzeżeń - na boisku dosłownie się "zakotłowało". Zawodnicy obu zespołów doskoczyli do siebie, a dodatkowo sytuację podgrzewali fani przyjezdnych. Głuchaczka w tym momencie wykazał się przytomnością umysłu i odpychając czerwonego już - w sensie kartkowym - Gaudyna zapobiegł dalszej eskalacji konfliktu.
"Głuchy" nie zaatakował rywala, ale zaopiekował się kolegą z własnej drużyny, gasząc w ten sposób ognisko zapalne. Ku zaskoczeniu wszystkich został za to nagrodzony przez arbitra żółtą kartką za "udział w masowej konfrontacji". Niby nic, bo cóż to za kara, żółta kartka? Sęk w tym, że jest to dla młodego piłkarza Brązowych ósmy kartonik tego koloru, co automatycznie eliminuje go z gry w następnym spotkaniu z AP Kmita Zabierzów...
Jeśli chodzi o sam przebieg zawodów, to goście wygrali je jak najbardziej zasłużenie, gdyż byli zespołem po prostu lepszym. Zanim zdobyli pierwszego gola, przy którym Krzysztofowi Kapuście asystował Rafał Strojek, mieli dwie bardzo dogodne okazje bramkowe. Gospodarze nie wyciągnęli z tego faktu wniosków, na domiar złego dali się "oszwabić" jak dzieci przy golu na 2-0, zdobycie którego Konrad Korcel poprzedził rajdem przez pół boiska.
Po przerwie to Brązowi przejęli inicjatywę, ale ich strzeleckie próby nie przyniosły rezultatu. A tymczasem w 70. minucie Dominik Korcel sfinalizował kontrę Wisły.
W 80. minucie Mateusz Ząbczyk zagrał wzdłuż linii bramkowej, piłkę trącił jeden z zawodników gości, przejął ją Kamil Sąder i wycofał do wprowadzonego minutę wcześniej na plac gry Jana Kowalika, który strzałem po długim rogu nie dał szans Mateuszowi Grucy. Goście skutecznie się bronili i utrzymali korzystny rezultat do ostatniego gwizdka.
Żółta kartka dla Głuchaczki została oprotestowana w sędziowskim protokole, natomiast wobec braku zapisu video zapewne niewiele wniesie to do rzeczywistości. Bo przecież każdą sprawę można rozpatrywać w kategoriach różnorodnych interpretacji.
Tak, jak w słynnym już dowcipie, w którym słuchacz Radia Erewań pytał na antenie, czy to prawda, że Siergiej Iwanowicz wygrał na loterii w Petersburgu samochód.
Odpowiedź prowadzącego audycję brzmiała zaś mniej więcej tak: w zasadzie prawda, ale nie Siergiej Iwanowicz, tylko Iwan Siergiejewicz, nie w Petersburgu, tylko w Moskwie, nie na loterii, tylko na Placu Czerwonym, nie samochód, tylko rower, i nie wygrał, tylko mu go ukradli...
Artur Bochenek
www.garbarnia.krakow.pl