Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
Piłkarze ręczni ORLEN Wisły Płock po 13 latach przerwy zostali ponownie najlepszą drużyną w Polsce. W finałowej rywalizacji w ORLEN Superlidze okazali się lepsi od ustępującego mistrza – Industrii Kielce. To ósmy tytuł płocczan.
19 maja: Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 22-22 (karne 2-1)
26 maja: Industria Kielce – Orlen Wisła Płock 20-20 (karne 7-8)
Industria Kielce: Wałach, Mestrić, Wolff – Wiaderny, Konkoud, Dujshebaev A. 3, Tournat 1, Karacić 4, Moryto 7, Dujshebaev D. 2, Thrastarson, Paczkowski, Karalek, Nahi, Gębala 3.
ORLEN Wisła Płock: Alilović, Jastrzębski – Daszek, Zarabec 3, Lucin 3, Piroch, Serdio 2, Susnja, Fazekas 7, Krajewski 2, Terzić, Dawydzik 2, Mihić 1, Mindegia.
O 3. miejsce: KGHM Chrobry Głogów - Górnik Zabrze 21-28; Górnik - Chrobry 33-27
A jaki był cały sezon 2023/24 w wykonaniu złotych medalistów? Zapraszamy na podsumowanie.
ORLEN Wisła Płock wygrała wszystkie mecze w fazie play-off oraz 25 w sezonie zasadniczym. Przegrała tylko raz – w marcu, we własnej hali, z Industrią Kielce (29:34). Drużyna miała kilka przełomowych momentów, a zwyżkę formy zanotowała dwukrotnie – w ostatnich meczach ubiegłego roku i w decydujących spotkaniach na finiszu sezonu.
Przypadek? Trener Xavi Sabate mógłby się tylko uśmiechnąć na takie stwierdzenie, ponieważ jego zdaniem w sporcie nie ma mowy o przypadkach i jego zespół osiągnął najwyższą formę właśnie wtedy, kiedy to zaplanował.
Rozmowa o sportowych marzeniach? To też nie z trenerem ORLEN Wisły Płock. – Oczywiście każdy ma prawo do marzeń – ocenił kiedyś Xavi Sabate w rozmowie z TVP Sport i zaraz dodał: – Ale ja i mój zespół jesteśmy realistami i twardo stąpamy po ziemi. Nie zawsze jesteśmy faworytami, ale jeśli pojawia się w meczu choćby mała szansa na zwycięstwo, to robimy wszystko, aby ją wykorzystać. Dotyczy to każdych rozgrywek, w których gramy.
Początek sezonu 2023/24 nie zwiastował wcale, że finisz może być dla jego drużyny tak udany. Szczególnie bolesne były niektóre porażki w fazie grupowej Ligi Mistrzów – w spotkaniach przeciwko FC Porto, GOG czy Montpellier.
– Nie ukrywam, że był to dla nas zimny prysznic – przyznaje Adam Wiśniewski, dyrektor sportowy ORLEN Wisły Płock. – Liczyliśmy, że w tych meczach zdobędziemy kilka punktów, a tymczasem po stronie zysków było zero. Trudno było się z tym pogodzić, bo nasza gra wyglądała całkiem dobrze, ale w końcówkach nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i”. Te mecze były później dokładnie analizowane przez nasz sztab i wnioski były podobne – większa koncentracja i lepsza gra w ostatnich minutach.
Gdzieś na przełomie października i listopada zaczęły się w Płocku nasilać krytyczne głosy. Nie tylko w stronę trenera Xaviego Sabate, ale również dyrektora Adama Wiśniewskiego odpowiedzialnego za transfery.
– Nie obrażam się nigdy na krytykę, to podstawa do tego, aby być lepszym trenerem. Zapewniam, że nikt nie jest bardziej krytyczny niż ja sam – tłumaczył w tamtym okresie Xavi Sabate w rozmowie z TVP Sport. – Jeśli nie lubisz tej pracy, to lepiej, żebyś ją zmienił. A ja kocham moją pracę… Chociaż nie lubię określenia „praca”, to bardziej moja pasja. Wiem, jak to wszystko działa w piłce ręcznej, jestem w niej obecny od wielu lat. Zawsze staram się dawać z siebie 100 procent, wszystko to, co najlepsze. Dzięki takiemu podejściu mam spokojny sen.
Adam Wiśniewski przeżył już taką huśtawkę nastrojów wśród kibiców wiele razy. – Gdy wygrywasz, to jesteś kochany i noszony na rękach, ale wystarczy słabszy moment, wystarczy, że przegrasz 2-3 mecze, to od razu chcą cię zwolnić – zauważa dyrektor sportowy ORLEN Wisły.
– Kibice szukają wtedy kozła ofiarnego albo kozłów ofiarnych, ponieważ trener jest odpowiedzialny za grę, a mnie winią za transfery i zawodników, których mamy w drużynie. Chciałbym, aby Wisła wygrywała każdy mecz, ale to niestety niemożliwe. Nie znam zespołu, niezależnie od dyscypliny, który tylko wygrywa. Piłka ręczna jest sportem drużynowym, to jak naczynia połączone – żeby odnieść sukces, musi się w jednym momencie zgrać bardzo wiele elementów.
Przyszedł listopad i niewielu kibiców się spodziewało tego, co miało nastąpić w wykonaniu piłkarzy ręcznych z Płocka. Najpierw w Lidze Mistrzów przyszło wyjazdowe zwycięstwo ze słoweńskim Celje (30:25), a następnie – po fantastycznym meczu – Wisła wygrała z węgierskim Veszprem (37:30). Wynik tego spotkania przywołał natychmiast skojarzenia z grudniem 2014 roku, gdy szczypiorniści z Płocka pokonali Barcelonę (34:31).
Po meczu z Veszprem na pochwały zasłużyła cała drużyna, ale takim cichym bohaterem był Dawid Dawydzik. Niektórzy byli w szoku, że zawodnik, który był dotychczas trzecim lub nawet czwartym wyborem trenera na pozycji kołowego, gra na takim poziomie.
– Często powtarzam, aby nie skreślać żadnego zawodnika po kilku miesiącach czy nawet po jednym sezonie – tłumaczy dyrektor sportowy ORLEN Wisły. – Zawodnicy, którzy do nas przychodzą, potrzebują czasu, aby zrozumieć naszą filozofię gry w obronie i ataku. Dawid również potrzebował tego czasu. Gdy kontuzji doznał Abel Serdio, to dostał szansę od trenera i w pełni ją wykorzystał. Nie tylko w meczu z Veszprem, ale także w wielu kolejnych udowodnił, że potrafi grać na wysokim poziomie. Jako klub wierzymy w niego, dlatego też przedłużyliśmy z nim kontrakt do 2029 roku.
Dwa tygodnie po meczu z Veszprem, piłkarze ręczni Wisły odnieśli inne, bardzo ważne zwycięstwo – tym razem w ORLEN Superlidze wygrali w Kielcach z Industrią 29:28 po niesamowitym rzucie Michała Daszka w ostatniej akcji.
– Czekaliśmy na to ponad 12 lat – zauważa Adam Wiśniewski. – Cieszyły nie tylko wyniki, ale także to, że drużyna grała w tamtym okresie naprawdę bardzo dobrze. Aż szkoda, że to był ostatni mecz w 2023 roku.
Początek 2024 roku był kontynuacją świetnej formy. Drużyna wygrała w Lidze Mistrzów z Montpellier i FC Porto oraz zremisowała z GOG i zapewniła sobie awans do fazy play-off. Radość nie trwała jednak długo, ponieważ dobre nastroje zniszczyła porażka z Industrią Kielce (29:34). Tym bardziej bolesna, że Wisła wydawała się być w bardzo dobrej formie, a rywale przyjechali do Płocka w mocno okrojonym składzie. Tymczasem nie tylko wygrali, ale uzyskali jeszcze odpowiednią zaliczkę, aby sezon zasadniczy zakończyć na pierwszym miejscu w tabeli ORLEN Superligi.
Później przyszły jeszcze porażki z PSG w Lidze Mistrzów (26:30 i 33:34) i niespodziewane kłopoty w fazie play-off ORLEN Superligi, gdy drużyna była blisko, by przegrać u siebie mecz z Arged Rebud KPR Ostrovia (21:20) i na wyjeździe z Górnikiem Zabrze (31:30). Ponownie nasiliły się w Płocku krytyczne głosy w stronę trenera i działaczy klubu. Powody tego „kryzysu” wyjaśnili później sami zawodnicy.
– Trenowaliśmy wtedy bardzo ciężko przez 2,5 tygodnia – mówił Przemysław Krajewski. – Gdy te obciążenia zmalały, to nabraliśmy świeżości i przyszła też lepsza gra. Z kolei Dawid Dawydzik dodał: – Mam świadomość, jak wyglądały nasze ostatnie mecze, bo strasznie się w nich męczyliśmy. Świetna forma przyszła jednak dokładnie w tym momencie, w którym miała przyjść – w Final4 Pucharu Polski i w meczach finałowych Superligi.
Jeszcze przed Final4 Pucharu Polski wysoką formą błysnął w meczach play-off bramkarz Mirko Alilović. Później potwierdził ją w Kaliszu, a już samego siebie przeszedł w pierwszym meczu finałowym ORLEN Superligi w Płocku. Do wyłonienia zwycięzcy konieczna była seria rzutów karnych, w której obronił cztery z pięciu rzutów zawodników z Kielc!
– Mirko jest wciąż bardzo dobrym bramkarzem – ocenia Adam Wiśniewski. – Cieszę się, że jego znakomita forma przyszła akurat w takim momencie sezonu i zagrał w tych decydujących meczach tak, jak za swoich najlepszych lat. Wiedziałem, że będzie musiał w końcu „odpalić”, chociaż co ja się wcześniej nasłuchałem… Że to słaby bramkarz, że stary, że po co przedłużać z nim umowę i tak dalej, i tak dalej. Powtórzę to, co już mówiłem w przypadku Dawida. Zawodnicy potrzebują czasu, aby się dostosować do gry zespołu. Warto być cierpliwym. Wiem, że kibicom trudno to zrozumieć, ale… warto poczekać z ocenami przynajmniej do zakończenia sezonu.
Natomiast bramkarz ORLEN Wisły Płock tak ocenił te ostatnie miesiące w swoim wykonaniu: – Miałem takie poczucie, że nie jestem wsparciem dla zespołu – mówił Mirko Alilović, w rozmowie z TVP Sport, po pierwszym meczu finałowym. – W ogóle. Nie pomagałem w niczym. Marcel Jastrzębski grał dobrze, ale kiedy mu nie szło, jak wchodziłem do bramki i przez 10 czy 15 minut nie byłem w stanie dać z siebie tego, co potrafię. Różne były tego powody, było ich dużo. Teraz nareszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Z siebie, z tego, że pomagam zespołowi i zespół we mnie wierzy. To wspaniałe uczucie, kiedy jesteś częścią drużyny, a koledzy ci ufają.
Na koniec warto jeszcze wrócić do trenera Xaviego Sabate, od którego zaczęła się opowieść. Odgrywa ważną rolę nie tylko w świetnych wynikach Wisły, ale również w kwestii transferów. I nie chodzi wcale o to, że podpowiada prezesowi i dyrektorowi sportowemu, jakich zawodników potrzebuje w drużynie. Xavi Sabate jest dla wielu graczy magnesem, który sprawia, że decydują się na kontynuowanie swojej kariery w Płocku.
– Mogę to potwierdzić, bo często w negocjacjach transferowych słyszałem takie komentarze z ust menedżerów lub samych zawodników – zdradza Adam Wiśniewski. – Z jednej strony widzą w Wiśle klub bardzo stabilny finansowo i organizacyjnie, z długą historią, z drugiej znaczenie ma też aspekt sportowy. Gramy w Lidze Mistrzów, walczymy o wysokie cele, a do tego od wielu lat pracuje tutaj jeden trener – Xavi Sabate.
– Nawet bardzo doświadczeni zawodnicy mówią później, że wiele się od niego nauczyli, że grając w Płocku się rozwinęli. W przypadku transferów duże znaczenie ma tzw. marketing szeptany. Zanim zawodnicy zdecydują się na zmianę klubu i przejście do Płocka, dzwonią do kolegów, którzy grali lub grają w Wiśle. Nie ma dla nas lepszej reklamy. Cieszę się, że trener Sabate pracuje tutaj, a jego nazwisko pomaga nam często przekonać zawodników do gry w Płocku.
Informacja prasowa
Michał Lenartowicz
(media.orlen-superliga.pl)