Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
Jak ma wyglądać reprezentacja Polski pod wodzą selekcjonera Marcina Lijewskiego? Czego potrzebują Polacy, aby odnieść sukces? Dlaczego trener boi się, że kadra gra za dobrze i który mecz spędza mu sen z powiek? Zapraszamy na obszerną rozmowę z selekcjonerem reprezentacji Polski przed startem Mistrzostw Europy 2024. (zprp.pl)
Marcin Lijewski – w przeszłości wybitny reprezentant Polski na pozycji prawego rozgrywającego mający na koncie dwa medale mistrzostw świata oraz triumf w Lidze Mistrzów – został selekcjonerem reprezentacji Polski w marcu 2023 roku. Pod wodzą “Szeryfa” Biało-Czerwoni zanotowali jak dotąd sześć zwycięstw i trzy porażki. Teraz czeka ich jednak pierwszy turniej rangi mistrzowskiej z nowym trenerem na ławce. Początek inauguracyjnego dla nas meczu Mistrzostw Europy 2024 z Norwegią w czwartek 11 stycznia o godz. 20.30.
Maciej Szarek, Związek Piłki Ręcznej w Polsce: Jaka ma być reprezentacja Polski pod wodzą selekcjonera Marcina Lijewskiego?
Marcin Lijewski: Chcę mieć kadrę walczących wariatów.
Słucham?
Chcę mieć ludzi, którzy, nie patrząc na stawkę meczu czy jego wynik, zawsze będą grali od początku do końca na sto procent zaangażowania i możliwości. Wtedy wszystko można wybaczyć.
Kadra musi walczyć. Chcąc nie chcąc, cofnę się w czasie do grupy tzw. Orłów Wenty, której byłem szczęśliwym członkiem. Zdobywaliśmy medale na mistrzostwach świata (srebrny w 2007 roku; brązowy w 2009 roku – red.), ale nie byliśmy najlepszymi piłkarzami ręcznymi na świecie. Nadrabialiśmy niesamowitym charakterem, który w wielu meczach pozwolił nam zyskać jedną czy dwie bramki przewagi, które potem decydowały o końcowym wyniku. Chciałbym, żeby dzisiejsza reprezentacja także szła w tym kierunku.
A w kwestiach czysto sportowych? Jak ma wyglądać gra reprezentacji Polski?
Chciałbym, żeby zespół grał szybciej i więcej piłką, a nie z piłką. Uważam, że powinniśmy mniej skupiać się na detalach taktycznych i odejść od planowania ataków w konkretny punkt, gdzie akcja 10 centymetrów dalej jest już błędem. Oczywiście, musimy mieć pewne ramy taktyczne, ale nie chcę podcinać skrzydeł i zabijać kreatywności zawodników za pomocą sztywnego kagańca taktycznego. System gry powinien być dostosowany do zawodników. Oprócz tego, wszyscy muszą ciągnąć w jedną stronę. Nie może być tak, że ktoś ma swój pomysł na grę i będzie działał w oderwaniu od kolegów. Dla nas musi istnieć tylko jedna droga – do przodu.
Chodzi mi też o to, żeby zawsze trzymać piłkę przy życiu. Akcja nie kończy się na pokazaniu wybranego schematu, że gramy “jugo”, “Kielce” albo cokolwiek innego. Jeśli pierwsza próba nie wyjdzie, nie możemy się poddawać. Po nieudanej pierwszej akcji jest jeszcze dużo czasu, żeby ponowić atak i stworzyć nową szansę.
W wywiadzie udzielonym TVP Sport w styczniu 2021 roku powiedział trener, że “my jako naród, gdy jesteśmy kontrolowani, to z reguły wszystko wychodzi inaczej niż powinno”.
Wciąż uważam, że tracimy wtedy bardzo dużo potencjału. W zespole trzeba wprowadzić pewne zasady, bo bez nich zapanuje anarchia i każdy będzie ciągnął w swoją stronę, a wózek będzie stał w miejscu, ale zawodnicy muszą mieć trochę miejsca na ułańską fantazję, by ze swoją szabelką rzucić się na czołg.
Uważa trener, że to dobra alegoria do tego, co czeka nas na Mistrzostwach Europy 2024, kiedy zmierzymy się kolejno z Norwegią, Słowenią i Wyspami Owczymi?
Sen z powiek spędzają mi przede wszystkim Norwegowie i Słoweńcy. To dwie drużyny na ten moment sklasyfikowane wyżej niż my i wiem, że niewielu w Polsce liczy, że stać nas na niespodziankę. Nie stawiam przed drużyną konkretnego celu wynikowego. Na pewno nie będziemy odpuszczać żadnego meczu, bo trzy spotkania w sześć dni to nie jest zadanie ponad nasze siły. Do każdego z nich będziemy podchodzić tak samo i każde będziemy chcieli wygrać. Już w meczu z Norwegami zobaczymy jednak, ile mamy jakości i jak długo będziemy w stanie nawiązać z nimi walkę. Mam nadzieję, że do samego końca, bo wtedy to spotkanie może nas bardzo zbudować. Potem czeka nas kluczowy w kontekście wyjścia z grupy mecz ze Słowenią. Jeśli udałoby nam się uzyskać awans, to byłoby spełnienie snu.
To chyba dobry moment, żeby porozmawiać o grupowych rywalach. Na początek Norwegia (11 stycznia, godz. 20.30), czyli najmocniejszy rywal w stawce?
Tak, Norwegia to w teorii najsilniejszy zespół w naszej grupie i według mnie jeden z głównych faworytów do końcowego tytułu. Prezentują styl gry, który mi bardzo odpowiada. Możemy nazwać go typową skandynawską piłką ręczną. Norwegia to zespół kompletny, który nie ma słabych punktów. Zgodzę się nawet, że gdyby reprezentacja Polski grała jak Norwegia, to wcale bym się nie obraził. Pewnie lepiej byłoby zacząć od teoretycznie słabszego rywala, żeby mieć okazję się zbudować, ale nie mamy na to wpływu.
Jak ograć Słowenię, z którą – jak sam trener mówi – najprawdopodobniej czeka nas decydujące starcie (13 stycznia, godz. 18.00)?
Słowenia to piekielnie mocny zespół, ale mają charakterystyczną bałkańską mentalność. To oznacza, że w tej drużynie nie będzie żelaznej dyscypliny i przy ich słabszym momencie będziemy szukać okazji, by ich ugryźć. To nie zmienia jednak mojej oceny, że to zespół z ogromnym potencjałem. Dla naszej reprezentacji najważniejsza w tym meczu będzie wiara. Z jednej strony we własne umiejętności, które mamy, a z drugiej strony w konsekwentne wywieranie presji na rywalach i wyczekanie ich kryzysu. Jeśli będziemy na tyle mądrzy, by go wymusić i wykorzystać, to będziemy mieć swoją szansę.
Mamy już materiał z meczów towarzyskich, które Słoweńcy rozegrali w Chorwacji (wygrali z Czarnogórą 37:32 i przegrali z Chorwacją 26:32 – red.), więc wiemy mniej więcej czego się spodziewać. Znam jednak Urosa Zormana (selekcjonera reprezentacji Słowenii – red.) i wiem, że bardzo lubi niespodzianki. Na pewno nie odkrył jeszcze wszystkich kart, więc trzeba się będzie przygotować na wszystko i dobrze przeanalizować ich pierwszy mecz na mistrzostwach z Wyspami Owczymi.
My z Farerami zmierzymy się jako ostatni (15 stycznia, godz. 18.00). Na co stać najbardziej egzotyczną drużynę w naszej grupie?
Dla przeciętnego zjadacza chleba Wyspy Owcze mają wizerunek reprezentacji znanej z rozgrywek piłki nożnej, gdzie zawodnicy przyjeżdżają na trening prosto po pracy i grają, bo lubią. W piłce ręcznej sprawa wygląda inaczej. Zawodnicy z Wysp Owczych to profesjonaliści, z których większość występuje na co dzień w silnej lidze duńskiej. To nie będzie dla nas łatwy mecz. Na środku rozegrania gra u rywali Elias Ellefsen z THW Kiel, który prezentuje ogromną jakość i jest bardzo niewygodny do bronienia.
Na mistrzostwa zabierze trener 18-osobowy skład. Bez kontuzjowanych Arkadiusza Moryty i Arkadiusza Ossowskiego, ale też bez Adama Morawskiego. Jak wyglądał proces selekcyjny w ostatnich dniach?
Zdecydowaliśmy, że w składzie będziemy mieć dwóch bramkarzy, więc jednemu z nich musieliśmy chwilowo podziękować. Zmiana Arkadiusza Ossowskiego na Piotra Jędraszczyka podyktowana jest kontuzją, podobnie jak brak Arkadiusza Moryty Do ostatniej chwili mieliśmy cichą nadzieję na postęp w rehabilitacji Arka, ale szykowaliśmy się do sytuacji, w której zagramy bez niego. Stąd wiele minut na parkiecie dla Mateusza Kosmali. Każda decyzja, która skutkowała powiedzeniem “nie” zawodnikowi, który dobrze trenował i mocno się angażował, była dla mnie bardzo trudna i przykra.
Jakich odpowiedzi dostarczyły trenerowi ostatnie mecze towarzyskie? W Hiszpanii przegraliście z gospodarzami (25:31), choć prowadziliście po pierwszej połowie, a potem pewnie pokonaliście Serbię (38:33) i Słowację (38:20).
Bardzo pozytywnych. Teraz zastanawiam się nawet, czy to nie jest źle i za szybko, że w ostatnich meczach towarzyskich wypadliśmy tak dobrze! W Hiszpanii chcieliśmy ograć się z naszą nową taktyką, co wyszło bardzo dobrze. Z dnia na dzień byliśmy coraz lepsi. Z gospodarzami przespaliśmy drugą połowę, ale do meczów z Serbią i Słowacją ciężko mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Konsekwentnie realizowaliśmy swoje założenia, z czego jestem bardzo zadowolony.
Docierają do trenera pochwały i optymistyczne głosy z kraju po okresie przygotowawczym?
Jeśli środowisko zaczyna w nas coraz bardziej wierzyć, to super, ale muszę przyznać, że ja się odcinam od wszystkich publikacji czy komentarzy. Skupiam się tylko na swojej pracy. Chciałbym, żeby wiarę w nasze możliwości miał przede wszystkim zespół. Wydaje mi się, że do tej pory bywały z tym problemy, a bez wiary nic nam się nie uda.
Wracając do składu, najwięcej kontrowersji wciąż wzbudza obsada prawego rozegrania. Wśród powołanych nie znajdziemy ani jednego nominalnego prawego rozgrywającego.
To dla nas trudna sytuacja. Oczywiście, na prawej połówce będzie grał Michał Daszek, który z powodzeniem radzi sobie w tym miejscu, ale nie ma szans, żeby Michał zagrał na rozegraniu cały turniej. Dlatego w ostatnich meczach często występowaliśmy z praworęcznymi zawodnikami po prawej stronie, czyli z Arielem Pietrasikiem, Michałem Olejniczakiem czy Jakubem Powarzyńskim, który zaprezentował się bardzo dobrze, właśnie po to, żeby zbudować rytm gry. Brak leworęcznego zawodnika po prawej stronie znacznie spowalnia grę.
Na pozycji prawego rozgrywającego mamy utalentowanego Andrzeja Widomskiego, który ma potencjał na bycie reprezentantem, ale obecnie jest ciężko kontuzjowany i musimy poczekać na jego rehabilitację i powrót do formy. Leku na całe zło upatrywałem też w Arkadiuszu Moryto. Testowaliśmy to rozwiązanie na Węgrzech, gdzie przegraliśmy (27:31), ale ten wariant wyszedł bardzo dobrze. Niestety, to właśnie wtedy Arek wypadł ze względu na kontuzję barku.
W ostatnich latach dużo mówiło się także o wykorzystaniu, a raczej niewykorzystaniu potencjału Kamila Syprzaka. Jaki trener ma na niego pomysł?
To prawda, że Kamil ma zdecydowanie więcej potencjału niż ten, który był wykorzystywany w kadrze do tej pory. Upatruję w nim podstawowego zawodnika. Wiem, że mówi się, że Kamil nie potrafi grać w obronie. Jasne, są od niego lepsi obrońcy, ale to też żaden ułomek. Wciąż trenujemy wariant z Kamilem w środku obrony i uważam, że radzi sobie naprawdę dobrze. W ataku jego możliwości są zbyt duże, żeby ich nie wykorzystać.
Skoro to takie łatwe, to dlaczego to takie trudne?
Nigdzie nie powiedziałem, że to trudne! Siłą Kamila jest to, że bardzo dobrze dostosowuje się do sytuacji na boisku. W jego przypadku nie sprawdza się żelazna taktyka. Kamil dobrze wypatruje luki w obronie rywali, w które potrafi odpowiednio wejść. Wtedy, korzystając z jego zasięgu, można posłać mu piłkę na trzecie piętro, którą Kamil złapie, obróci się i rzuci bramkę lub wykorzystać stawiane przez niego zasłony.
A kto ma mu podawać takie piłki? Obsada pozycji środkowego rozgrywającego w reprezentacji Polski także potrafiła budzić wiele dyskusji.
Patrząc na nasz skład, nominalnego środkowego rozgrywającego mamy tylko jednego, czyli Piotra Jędraszczyka. Ale na tej pozycji może zagrać także Paweł Paterek, Michał Olejniczak czy nawet Ariel Pietrasik lub Szymon Sićko, jeśli taktyka będzie tego wymagała. Nasze założenie jest takie, że nie ma jasnego podziału na bocznych i środkowych rozgrywających.
Często będziemy zmieniać się pozycjami, więc nie przywiązywałbym się tak bardzo do nominalnych pozycji. Środkowi – przynajmniej na początku meczu – mają realizować plan, który ustalimy wspólnie przed startem, ale potem spotkanie toczy się swoim życiem i mądry rozgrywający powinni adaptować plan do warunków meczowych.
Pana reprezentacja Polski przechodzi rewolucję czy ewolucję?
Jeśli chodzi o skład, to mówimy raczej o ewolucji. Trzon reprezentacji trenera Patryka Rombla uzupełniam zawodnikami, którzy w ostatnim czasie wybili się i dostrzegam w nich potencjał. Pod względem taktycznym proponuję jednak zupełnie coś innego. Oczywiście, nasza gra nie funkcjonuje jeszcze w pełni tak, jak powinna, bo nie ma do tego prawa. To moje trzecie zgrupowanie w roli selekcjonera. W kwietniu walczyliśmy o awans na mistrzostwa Europy, w listopadzie rozegraliśmy dwumecz z Węgrami, a teraz pracujemy razem od końcówki grudnia, przygotowując się do EHF EURO 2024.
Złośliwi zapytają: przez ostatnie kilka lat reprezentacja budowała się z myślą o Mistrzostwach Świata 2023. Teraz znów będziemy musieli czekać kilka lat, żeby podobna grupa zawodników ponownie się zgrała?
To jest przekleństwo naszej dyscypliny. Bardzo zazdroszczę trenerom siatkówki, gdzie sezon jest podzielony na okres klubowy i reprezentacyjny. Trenerzy dostają zawodników na miesiąc czy dwa. W tym czasie można wdrożyć nowy system gry i spokojnie popracować nad każdym szczegółem. My, selekcjonerzy piłki ręcznej, dostajemy zawodników maksymalnie na tydzień, z czego układ wygląda w ten sposób, że zawodnicy przyjeżdżają w poniedziałek, dzień po meczu ligowym. Pierwszy trening mamy więc we wtorek, a w środę wyjazd na mecz kwalifikacyjny lub towarzyski. W czwartek gramy, piątek poświęcony jest na regenerację, w sobotę trenujemy, a w niedzielę znów gramy. Kiedy mamy popracować na poważnie?
Oprócz tego, zawodnicy grają w różnych klubach, gdzie grają zupełnie inną piłkę ręczną. Kamil Syprzak w PSG gra w jeden sposób, a na kadrze spotyka się z kielczanami, którzy grają zupełnie inaczej. Do tego dochodzą płocczanie, którzy znają jeszcze inny styl gry i polscy ligowcy z różnych klubów. Na koniec dodajmy ego zawodników, którzy czasem uważają, że tylko to, co robią w klubach, jest najlepsze. A ja muszę to wszystko połączyć i powiedzieć: “panowie, idziemy tą drogą w ten sposób”.
Jakich cech szuka trener u reprezentantów Polski?
Wcześniej mówiłem, że chcę walczących wariatów, to dodam, że chcę ugrzecznionych chuliganów. Ludzi, którzy mają w sobie zwierzęcy instynkt rywalizacji. Zawodników, którzy mają potencjał na bad boya, ale poprzez różne bodźce są ujarzmieni i swoją złość kierują w odpowiednim momencie w odpowiedni punkt.
Parafrazując klasyka, “naszym chłopakom brakuje charakteru”?
Zauważam tendencję, że im młodsi ludzie, tym więcej dostają od życia za darmo. Sam pochodzę z normalnej rodziny, nigdy niczego mi nie brakowało, ale jeśli porównuję moją sytuację z dzieciństwa do warunków moich dzieci, to jest kolosalna różnica. I ten dostatek, łatwość dostępu do wszystkiego, stałe bycie w strefie komfortu, nie sprzyja temu, by kształtować charakter.
Dlatego zawodników trzeba wyciągać za uszy ze strefy komfortu tak często, jak to tylko możliwe. Mam na to swoje sposoby. Nie robię tego brutalnie, ale choćby konsekwentne stawianie zadań na treningach i zmuszanie ich do dodatkowego skupienia jest takim bodźcem.
Niekonwencjonalne prowadzenie przerw na żądanie jest jednym z takich bodźców? Zasłynął z nich trener w czasach pracy w Górniku Zabrze.
Wszyscy nawiązują do moich czasów tak, jakby to był jakiś plan, a nie jest! Mam 60 sekund do dyspozycji i mówię to, co w danym momencie myślę. Jak jestem wkurzony, bo moja drużyna gra słabo, to nie zawsze zdaję sobie sprawę z tego, że nade mną jest mikrofon, i strzelam jak z automatu. I dlatego czasem wychodziło różnie. Teraz, kiedy objąłem stanowisko selekcjonera, muszę się, niestety, hamować.
Niestety?
Niestety. Będąc selekcjonerem, nie wypada przeklinać. Mam świadomość, że nasze mecze są oglądane przez szeroką widownię, także przez dzieci. Taka samokontrola nie jest łatwa, bo nie ukrywam, że sport generuje takie emocje, że wstrzymywanie języka jest bardzo trudne. Niby w takiej sytuacji człowiek powinien wziąć kilka głębszych oddechów i się chwilowo wyciszyć, ale to też nie jest dobre, bo traci się naturalne emocje. Dlatego mi to przeszkadza.
Nigdy nie będę Adamem Nawałką (selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej w latach 2013–2018 – red.), który zbudował świetny wizerunek spokojnego selekcjonera, choć darzę go ogromnym szacunkiem, bo z pewnych źródeł wiem, jak pracował z kadrą, która odnosiła największe triumfy. Chciałbym odnieść podobny sukces, ale ja sam jestem po prostu innym człowiekiem.
Podczas przerw długo nie wchodzi trener do szatni zawodników. Dlaczego?
Zawsze tak robię. Kiedy zawodnicy schodzą do szatni, są wypełnieni emocjami. Trudno wtedy powiedzieć: “stop, teraz ja mówię!”. Oni się muszą najpierw wygadać we własnym gronie, każdy musi powiedzieć swoje. Dopiero wtedy, na sam koniec, wchodzę ja – cały na biało – robię podsumowanie tego wszystkiego i ustalamy plan na drugą połowę.
Tak funkcjonowały zespoły, w których sam grałem i uważam to za dobrą praktykę. Mam w swojej głowie notatki. Pamiętam, że Martin Schwalb w Hamburgu był taki i taki i to mi się podobało; że Kent-Harry Andersson we Flensburgu był inny i od niego chcę wziąć to i to; że od Erika Rasmussena chcę zabrać jeszcze inną rzecz. Ale, co konkretnie, tym już się nie podzielę!
Jak sprawić, by kibice za reprezentacją Polski pod wodzą Marcina Lijewskiego poszli tak, jak za reprezentacją Polski z Marcinem Lijewskim w składzie?
Kiedy mówiłem o ugrzecznionych chuliganach, trochę opisywałem siebie i swoich kolegów z boiska. Chciałbym mieć w zespole takiego Tkaczyka, Siódmiaka, Jureckiego czy Szmala. Za nami kibice stali dlatego, że zawsze były emocje. Raz wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy, ale nigdy nie było takiej sytuacji, że odpuściliśmy mecz. I chyba to najbardziej zaskarbiło sympatię kibiców. Jeśli ludzie widzą, że zawodnicy walczą, to wszystko można wybaczyć. Chciałbym, żeby o nowej reprezentacji ludzie po czasie myśleli tak samo.
zprp.pl
POWOŁANIA REPREZENTACJI MĘŻCZYZN POLSKI NA EHF EURO 2024
Selekcjoner reprezentacji Polski mężczyzn Marcin Lijewski ogłosił 18-osobowy skład na turniej EHF EURO 2024. Biało-Czerwoni zmagania rozpoczną w czwartek 11 stycznia o godz. 20.30 w meczu z Norwegią.
1. Bis Bartłomiej – HSC 2000 Coburg (GER)
2. Czapliński Mikołaj – C.d.t Torrebalonmano (ESP)
3. Daszek Michał – SPR Wisła Płock S.A.
4. Dawydzik Dawid – SPR Wisła Płock S.A.
5. Gębala Maciej – S.C. DHfK Lipsk (GER)
6. Jędraszczyk Piotr – KPR GO S.A.
7. Kornecki Mateusz – TSV Eisenach (GER)
8. Kosmala Mateusz – MMTS Kwidzyn S.A.
9. Olejniczak Michał – KS Iskra Kielce S.A.
10. Paterek Paweł – KS SPR „Chrobry” S.A.
11. Pietrasik Ariel – Kadetten Schaffhausen (SUI)
12. Powarzyński Jakub – Wybrzeże Gdańsk Handball S.A.
13. Przytuła Damian – Górnik Zabrze Piłka Ręczna S.A.
14. Sićko Szymon – KS Iskra Kielce S.A.
15. Skrzyniarz Jakub – Bidasoa Irun (ESP)
16. Syprzak Kamil – Paris Saint Germain (FRA)
17. Szyszko Jakub – Górnik Zabrze Piłka Ręczna S.A.
18. Urbaniak Przemysław – KPR Ostrovia sp. z o.o.
zprp.pl