Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
RYSZARD NIEMIEC zastanawia się jaką rolę spełnia aktywność sportowej czołówki sąsiadów z Ukrainy w dobie wojennej zawieruchy2022-10-26 09:01:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (652)

W temacie tylko z pozoru sportowym…


Aby pojąć przedkładaną tu aluzję międzyepokową, należy chyba posłużyć się metodą science fiction. Mamy więc Wrzesień 1939 roku, dokładnie pierwszą połowę… Sowiety jeszcze nie wbiły Polsce noża w plecy, na terenach niezajętych przez hitlerowskie Niemcy ligowi piłkarze nie przerwali treningów, bo państwo postanowiło nie powoływać ich pod broń. Na stadionach zaprzyjaźnionej Rumunii, dajmy na to, w Czerniowcach, Jassach, Ruch Chorzów gra z lwowską Pogonią, Cracovia z poznańską Wartą…


Sięgam po całkowitą fikcję, bo z coraz większym zdumieniem patrzę na żywotność ukraińskiego sportu wyczynowego, pomimo pożogi, jaką zgotował temu narodowi rosyjski satrapa Putin. W piłkarskiej Lidze Mistrzów swoje mecze rozgrywa Szachtar Donieck, korzystając z gościnności warszawskiej Legii, na stadionie im. Józefa Kałuży w Krakowie przytulisko znalazło kijowskie Dynamo, a nawet reprezentacja mierząca się ze Szkocją w ramach Ligi Narodów. Także stadiony w Łodzi i Rzeszowie ojcowie miast udostępnili przyjaciołom ze wschodu. Siatkarski zespół ze Lwowa przystąpił do polskiej ekstraklasy, a w roli gospodarza występuje w hali nowohuckiego Hutnika. Nie wszystkim się to podoba. Kraj w skrajnym niebezpieczeństwie, a oni na boiskach, zamiast w okopach. I tu następują porównania z tym, co o wojnie opowiadali nami dziadkowie i pradziadkowie…


Oczywiście, akty przyjaznej pomocy ze strony polskich klubów to kropla w morzu wsparcia, udzielanego przez nasz rząd i społeczeństwo narodowi ukraińskiemu w tak straszliwej dla niego próbie. Nie trzeba być wybitnie wnikliwym obserwatorem tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, aby domyślić się, jaką rolę spełnia aktywność sportowej czołówki sąsiadów w dobie wojennej zawieruchy. Bez wątpienia dodaje ona ducha walczącym na frontach, powoduje przekonanie o zdolności napadniętych do niewyrzekania się ostatnich symptomów normalności. Właśnie opowiedziano mi, że mieszkańcy Chmielnika, mieściny gdzieś na Żytomierszczyźnie, zapytani, czy nie rażą ich występy zagraniczne sportowców odparli, że to oni dają nadzieję na normalność i  dodają siły do przetrwania.


Dlatego proste porównanie naszego Września z wojną obronną Ukrainy, trwającą już osiem miesięcy, nie znajduje uzasadnienia. Miażdżąca przewaga agresora nie pozwoliła nam wtedy na strategiczne sukcesy i uchronienie dostatecznej przestrzeni terytorialnej, którą zachowują dziś Ukraińcy. Nie wspomnę już o naszym osamotnieniu, w porównaniu z dzisiejszą pomocą militarną, finansową, humanitarną, bez mała całego demokratycznego świata dla Ukrainy. A jednak znajdują się u nas rygoryści, dla których ukraińska rzeczywistość wojennej doby powinna nakazać wszystkim zdolnym do noszenia broni ruszenia do obrony Ojczyzny. Uprawianie sportu, według ich wyobrażeń, ociera się więc o postawę nie do końca patriotyczną, swego rodzaju „życiem” ponad stan, społecznym egoizmem… Ten punkt widzenia jest pochodną innych, sceptycznych, żeby nie powiedzieć wrogich, postaw wobec naszych uciążliwości, powodowanych przez milionowych uchodźców z Ukrainy i kosztów ich utrzymania w Polsce. A przecież za tę właśnie dobroczynność i altruizm świat Polaków podziwia…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty