Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
LEKCJA GIMNASTYKI (577)
Wielkość małej piłki i małość malkontentów…
Kapryśna wiosna nie tylko dała w kość przyrodzie, ale niespodziewanie obrodziła wysypem naprawiaczy futbolu amatorskiego. Reprezentują kluby posadowione w klasach raczej pszenno-buraczanych i uważają się za krynice mądrości w dziedzinie organizacji rozgrywek, ich regulaminów, finansowania itd.
Wyjątkową aktywność wykazali w szczycie trzeciej fali covidowego zalewu, nawołując do położenia lagi na rozporządzenia o lockdownie i uruchomienia rozgrywek niższego zaszeregowania, od klasy C po IV ligę. Wydzwaniali do siedziby Małopolskiego ZPN, popisywali się radykalizmami w internecie, szantażowali groźbami rozwiązania klubów…
Za iście sewrski wzór do naśladowania podrzucali te wojewódzkie związki piłkarskie, które w ramach fałszywie rozumianego nieposłuszeństwa obywatelskiego, pozwoliły sobie na olewanie prawa i na podniesienie szlabanu. Nie byli łaskawi zwrócić uwagi na okoliczności towarzyszące wspomnianym inicjatywom, takim, na przykład, jak pocałowanie w klamki zamkniętych na cztery spusty przez wójtów boisk samorządowych, kary nałożone przez Sanepid na organizatorów i kluby dolnośląskie, a nawet rozpędzone przez policję zebranie sprawozdawczo-wyborcze jednego z mazowieckich podokręgów piłkarskich…
Kiedy jednak sytuacja zewnętrzna dała pewne szanse na uruchomienie rozgrywek dla 25 uczestników, co wynikało z pokrętnego, dającego podstawę do interpretacji „na dwoje babka wróżyła”, rozporządzenia ministerium, w Małopolsce postanowiono również ruszyć z wiosennym sezonem. No, i zaczęło się: nie grać - źle, grać też niedobrze… A, jak grać bez przygotowania co najmniej dwutygodniowego, jak grać, kiedy opady śniegu i deszczu powodują zamordowanie muraw, jak grać kiedy nagle w klubie jeden gracz poszedł na kwarantannę i nie ma go kim zastąpić?
Tego typu obstrukcja denerwuje normalnych piłkarzy działaczy, którzy przecież wiedzą dobrze, jak na ich poziomie wyglądają zimowe przygotowania. Nikt przecież nie jeździ na obozy do Dubaju, jak Wieczysta, ani jak Cracovia do Rącznej, ani nie organizuje obozu „dochodzącego”, jak Garbarnia, dajmy na to… Ot, potrenuje się zwyczajnie w hali, wyskoczy na jakąś zabawę biegową w teren, zagra kilka sparringów, nie zważając na obostrzenia sanitarne i okres przygotowawczy jest odfajkowany i zaliczony. Trudno mówić w takich okolicznościach, że formalna przerwa antycovidowa odebrała drużynom kondycję i wydolność…
No, ale marudy wszędzie się znajdą, więc marudzą. Wśród nich także tacy, którym na rękę byłoby zamrożenie rozgrywek na tak długo, by dotychczasowi przodownicy tabel, mimo wielu kolejek do finałowego etapu, w wyniku wiadomej siły wyższej dostąpili cudownego awansu. Jeszcze inni jarali się perspektywą powtórki zeszłorocznego zamknięcia sezonu, co uchroniło ich od spadków, mimo że bił od nich blask czerwonej latarni. Kiedy już sezon jednak ruszył, niektórzy malkontenci przypomnieli sobie o konieczności wstawiania do gry młodzieżowca i tu - uwaga, uwaga! - postawili kwestie zbędności takiego imperatywu regulaminowego. Jeden kwestionujący zapis o młodzieżowcu zabrnął tak daleko w swych urojeniach, że ogłosił „urbi et orbi”, że w drużynach klas niższych młodzieży fizycznie nie uświadczy, a w składach dominują 30-latki i starsi! Na takie dictum człowiekowi ręce opadają, wszak samorządowe dotacje wyraźnie preferują szkolenie młodzieży, nie starych koni, którzy zawsze mogą sobie pokopać w drużynach oldboyów.
Na szczęście, wspomniane przypadki poszukiwaczy kwadratowych jaj nie znalazły znaczącej liczby naśladowców. Współzawodnictwo ożyło, piła potoczyła się swoim naturalnym rytmem. Wszędzie od Jawiszowic do Biecza, od Proszowic do Sromowiec…
Ryszard Niemiec