Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Inne > Boks
Gołota o Wawrzyku: Niech próbuje2010-01-28 08:50:00

Zaczyna się tydzień boksu dla polonijnych fanów - już jutro walczyć będzie w Chicago Andrzej Wawrzyk (16-0, 10 KO), a tydzień później w Newarku walka o tytuł Tomasza Adamka (39-1, 27 KO).


- Nie będziemy się nigdzie spieszyć z karierą Andrzeja. Chłopak ma 22 lata i olbrzymi talent. Takiego zawodnika nie można zniszczyć, bo to jeszcze ani Adamek, ani Gołota - mówił zaraz po przylocie do USA, Andrzej Wasilewski, menedżer 22-letniego Wawrzyka, który zadebiutuje na amerykańskim ringu walką z Harvey'em "Candy Man" Jolly'm (10-12, 5 KO). Zanim "Młody Gołota" Wawrzyk wyszedł na ring w UIC, miał okazję po raz pierwszy, na obiedzie w popularnej chicagowskiej restauracji "Gibson's" spotkać się ze swoim wzorem, Andrzejem Gołotą.

Andrzej Wawrzyk, którego na lotnisku przywitał były kolega z kadry Polski juniorów, Andrzej Fonfara, także przygotowujący się walki w czasie chicagowskiego wieczoru z boksem, był w znakomitym humorze. - Muszę się tylko przestawić na amerykański czas i jestem gotowy, żeby walczyć - mówi Wawrzyk. - Czasami wychodziłem na ring po nieprzespanej nocy, prosto z imprezy, więc teraz też dam sobie radę. Poważnie mówiąc to zrobiliśmy z trenerem Łapinem wszystko co możliwe, by przygotować się na Jolly'ego. Mieliśmy wstępnie walczyć z olbrzymim, mierzącym 209 cm wzrostu Marcellusem Brownem, później przyszła zmiana na Jolly'ego, który jest jak na pięściarza wagi ciężkiej bardzo zwinny i gibki. To dla mnie kolejna próba, ale już teraz czuję się jak w Polsce, widząc dawnych kolegów i wiedząc, że będę walczył w "polskim" mieście.

Trener Wawrzyka, Fiodor Łapin, nie ma wątpliwości co do talentu swojego wychowanka. - Andrzej jest, jak na zawodnika tej wagi i wzrostu, bardzo szybki, rywale się tego nie spodziewają po kimś, kto waży 107 kilogramów i ma 196 cm wzrostu - mówi Łapin. - Ale ciągle ma 22 lata i psychikę młodego chłopaka, dlatego musimy go bardzo ostrożnie prowadzić. Jolly to pierwsza próba z kimś walczącym inaczej, niż jego dotychczasowi rywale".

Andrzej Fonfara (12-2, 3 KO), który zaczynał w USA jako zawodnik walczący w kategorii do 148 funtów, teraz bije się jako półciężki, z wagą 175 funtów i będzie występował w ringu przeciwko Adanowi Lealowi (6-1, 5 KO), który albo wygrywa walki przez nokaut, albo w ten sam sposób przegrywa. - Walczę teraz w kategorii półciężkiej, bo przy moim wzroście (188 cm) to dla mnie idealna waga - mówi trenujący z Samem Colonną Fonfara. - Wiem, że nie mogę sobie pozwolić na ani jedną więcej porażkę. To moja kolejna walka o wszystko.

Zapytany, czy nadchodzący pojedynek Wawrzyka jest zapowiedzią jego częstszych walk w USA, Andrzej Wasilewski odparł: - Bardzo byśmy tego chcieli, bo Stany to mekka boksu. Sporo zależy od tego, jak wielu polskich kibiców przyjdzie nas dopingować, bo jedna taka walka w USA kosztuje nas trzy razy drożej niż w Polsce. Ale to inwestycja w przyszłość, w chłopaka, który ma szansę pójść w ślady legendy jaką jest Andrzej Gołota. Wszystko zależy od jego podejścia.

Następnego dnia po przylocie, w położonej na południu Chicago "Hyper Fight Club", sali prowadzonej przez Andrzeja Fonfarę, Andrzejów było aż trzech, a licząc menedżera Andrzej Wasilewskiego nawet czterech, bo Fonfara i Wawrzyk spotkali się z... Andrzejem Gołotą. Dla Wawrzyka było to pierwsze spotkanie z pięściarzem, którego do tej pory oglądał tylko w telewizji. - Coś chudy jesteś, musisz się wziąść za siebie - skwitował posturę ważącego około 107 kilogramów, młodszego od niego o 20 lat Wawrzyka, Andrzej Gołota. - Trochę mięśni się przyda jak chcesz walczyć na amerykańskich ringach.

Gołota, który będzie w najbliższy piątek, 29 stycznia oglądał w hali UIC Pavilion walkę Wawrzyk - Jolly, nie miałby nic przeciwko temu, by Wawrzyk poszedł w jego ślady: - Niech chłopak próbuję, będę mu kibicował, choć on fan Wisły, a ja Legii. Ale to bardzo ciężki kawałek chleba i tym drugim Gołotą zostać niełatwo. Aż się wierzyć nie chce, że chodzę teraz na walki chłopaka, który miał 9 lat jak jak walczyłem w Madison Square Garden z Bowe. Jak ja przyleciałem z kadrą na mój ostatni mecz reprezentacji, z USA w 1989 roku właśnie w Chicago, to ten "ciężki"był jeszcze w pieluchach.
Przemek Garczarczyk, ASInfo





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty