Świt Krzeszowice - Clepardia Kraków 2-2 (2-2)

0-1 Marszałek 1 (samob.)
0-2 Wojniak 3
1-2 Pieprzyca 22
2-2 Ficek 43
ŚWIT: Wróbel - Mucha, Łapuszek, Woźniak, Marszałek - Ficek (60 Kowalczyk), Sarota, Krzyściak (79 Derejko), Deryniowski - Pieprzyca (46 Krzysiak), Jedynak.

CLEPARDIA: Mytych - Rębisz, Wójcik, Miczek, Gumula (65 Nykiel) - Mączyński (80 Błasiak), Bosak, Wach, Wojniak (75 Kwiecień) - Kuczaj (55 Turek), Moszumański.

Mecz nie mógł się lepiej zacząć dla Clepardii, która po 3 minutach prowadziła 2-0. Później jednak do głosu doszedł Świt, wyrównał, był lepszym zespołem, ale krakowianie szczęśliwie utrzymali remis.

Goście objęli prowadzenie po centrostrzale Bosaka. Zmierzającą w stronę bramki piłkę przeciął obrońca Świtu i samobójczym strzałem wpakował do siatki. Nawet gdyby tego nie uczynił, to i tak Clepardia zdobyłaby gola, bo na podanie na "długim" słupku czekał Mączyński.

Po chwili było 0-2. Krakowianie pressingiem zmusili obrońcę rywali do podania do bramkarza, ten chciał wybić futbolówkę, ale ta trafiła w jednego z zawodników i rykoszetem wpadła pod nogi Wojniaka, który z 25 metrów posłał loba do bramki. Była zaledwie 3. minuta meczu.

W 22. minucie krzeszowiczanie złapali kontakt. Po wrzutce z kornera na "krótki" słupek ich zawodnik głową trącił piłkę, która wpadła w dalszy róg. 5 minut później goście mogli znów odskoczyć, ale Moszumański trafił tylko w słupek.

Tymczasem Świt złapał nie tylko kontakt, ale i wiatr w żagle. Miejscowi byli szczególnie groźni ze stałych fragmentów. Właśnie w taki sposób uzyskali wyrównanie - z wolnego z ok. 20 m. Piłka uderzona nad murem wpadła do bramki przy słupku.

- Po przerwie Świt dominował, prezentował się lepiej fizycznie, lepiej operował piłką i zasłużył na zwycięstwo. My nie mieliśmy klarownej sytuacji, remis jest dla nas szczęśliwy - przyznał obiektywnie Krzysztof Krok, trener Clepardii.

st