Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > V liga (Nowy Sącz-Tarnów)
FELIETON ZDZISŁAWA WAGNERA: Tak czy owak winien... zawodnik2010-12-25 10:10:00

Ostre słowa pod adresem swoich piłkarzy wypowiedział prezes SSA Cracovia, prof. Filipiak, przy okazji spotkania opłatkowego w klubie, gdy odpowiadał na pytania dziennikarzy. "Chcemy nowych zawodników, spoza Polski. Będziemy kierowali się na Europę środkową, południową i wschodnią. Dla tych piłkarzy przyjście do nas na warunkach, które mają polscy piłkarze to jest zbawienie. Oni w swoich krajach nie mają takich pieniędzy, na pewno chętnie przyjdą. Nasz problem polega na tym, że my traktujemy piłkarzy poważnie, a piłkarze nas nie traktują poważnie. Polski piłkarz robi skok na kasę, a nie buduje swojej kariery, nie czuje się zobowiązany do niczego. …Należy krytykować piłkarzy, bo oni za swoją pracę dostają kolosalne pieniądze. …To są moje prywatne pieniądze, skoro je daję drugiemu człowiekowi, to ja się nie  mogę czuć frajerem, że on mi w zamian nic nie daje. Ja się nie mogę czuć wykiwany” – mówił prezes Filipiak.

Można zrozumieć rozgoryczenie prezesa, ale przemyśleń na przyszłość w tym nie widzę. Przebudować kadrowo drużynę w środku sezonu, wyznaczając linię budowy omijającą polski rynek transferowy, to raczej protest wobec menedżerskiej grupy panoszącej się w każdym już zakątku Polski. W pewnym miejscu wypowiedź prezesa na to wskazuje: "...16-letni chłopak, jeszcze nie wiadomo co z niego będzie, a przychodzi na rozmowy z menedżerem, rozsiada się i mówi, że chce 6 tysięcy, dyktuje warunki. Zamiast myśleć o grze, o tym czy ma szansę na grę w pierwszym zespole czy Młodej Ekstraklasie, to interesuje się kasą. Prowizja dla menedżera za 16-latka to 20, 30 tysięcy. To jest chore”.

Prof. Filipiak w wielu sprawach ma rację, ale te prawdy odkrywane są zbyt późno lub bardzo zawężają grono odpowiedzialnych.

Jeszcze parę lat temu prezes Cracovii stawiał na młodych polskich piłkarzy, których miało się szkolić w Cracovii prawie od podstaw lub sprowadzać jeszcze niepełnoletnich, zdolnych kandydatów na profesjonalnych futbolistów. Niedawno przeprowadzone gruntowne zmiany kadry szkoleniowej zespołów młodzieżowych w Cracovii, to również wynik niezadowalających osiągnięć w tych grupach wiekowych. A więc coś po drodze, przez parę lat, było nie tak. Gdy do tego dopisuje się niepokojące wyniki osiągane przez seniorów i słyszy mocne słowa prof. Filipiaka – "...drużyna grała źle, źle dobraliśmy zawodników i trenerów w ostatnich dwóch latach, a teraz trzeba te działania uporządkować”, to nasuwają się pytania – kto odpowiadał za dobór kadr piłkarsko-szkoleniowych w Cracovii, kto w klubie nad wszystkim czuwał i kto trzymał organizacyjno-administracyjne „sznurki”, które jak „pajęczyna” oplatały całość działalności klubowej?

Wiadomo, że w takim klubie sportowym jakim jest Sportowa Spółka Akcyjna Cracovia jest ktoś odpowiadający za nabór kadr szkoleniowych, transfery zawodnicze i tworzenie atmosfery, która będzie jednoczyć we wspólnym działaniu. I tak zapewne było i jest, że ten ktoś tym wszystkim koordynował, zarządzał, a tym samym winien brać odpowiedzialność za własne decyzje lub ich brak. Taka osoba była i jest w Cracovii, ma od dawna pełne zaufanie prezesa Filipiaka i pełną władzę. Mówi się coraz głośniej w środowisku bliskim Cracovii o wszechwładzy wiceprezesa zarządu klubu, która połączona z wszechwiedzą, bardzo uwierała wielu osobom z nie tak dawnej przeszłości. Być może w tej organizacyjnej strukturze zarządzania klubem tkwią błędy, które powielano przez ostatnie dwa, trzy lata.

Słabsze efekty pracy szkoleniowej, wyniki sportowe - tych podstawowych celów działania piłkarskiego klubu nie można kryć osiągnięciami na niwie inwestycyjno-modernizacyjnej, z której może być dziś dumna Cracovia. Należy cieszyć się z posiadanej infrastruktury sportowej, ale stąpać twardo po ziemi, na której królować ma przyzwoity warsztat szkoleniowy od podstaw i przynajmniej na wzór średniaków europejskich klubów za zachodnią granicą.

W rozmowie z dziennikarzami padają też ostra słowa prezesa, z rodzaju – "...póki media i PZPN nie wezmą strony prezesów i klubów, i nie zaczną krytykować piłkarzy, będziemy tkwić w takim syfie”.

Tu należałoby się zastanowić, co tak naprawdę miał na myśli prof. Filipiak i jakie pretensje kieruje do zawodników krajowych. Bo jak na razie wiemy tyle, że grali nieefektywnie i za mało wylali potu na murawie boiska.
Ktoś szkoli, buduje, kreuje drużynę i ktoś nad tym organizacyjnie czuwa. I to tworzy całość, pewną fazę strukturalną uprawianej dyscypliny. Tych faz było w seniorskim futbolu Cracovii sporo w krótkim przedziale czasu. Od roku 2008 trzy takie fazy miały miejsce przy Wielickiej i Kałuży, i prawie każda z nich kończyła się podobnie. Trenerzy się zmieniali, piłkarze odchodzili, wyników nie było, a polityka współdzielenia się odpowiedzialnością pozostała ta sama – winni byli zawodnicy.

Nie mam zamiaru bronić ani ganić piłkarzy Cracovii, gdy nie jest się blisko codziennych spraw klubu, lecz na temat wynagradzania piłkarzy i haraczy menedżerskich mam równie krytyczne zdanie jak prezes Filipiak. Jednak syf, o którym mówi prezes Filipiak, nie rodzi się nigdzie indziej jak u podstaw, a więc tam gdzie szkoleniowe pierwsze kroki stawia piłkarz. W wielu klubach stosuje się antywychowawcze metody. Polegają między innymi na tym, że piłkarzowi już w A klasie czy okręgówce prezesi klubów wręczają od 100 do 500 złociszy za wyjście na boisko, bez względu na sportowy wynik zawodów. To jest przerażające i w tym nie ma winy zawodnika, ale jego opiekuna, najczęściej prezesa klubu. To są fakty z piłkarskiego krakowskiego podwórka, które w okienku transferowym tworzą giełdę pod hasłem „kto da więcej”. Słyszą i widzą to młodzi piłkarze, i biorą tę naukę od życia często zbyt poważnie, zapominając, że najpierw ciężka praca szkoleniowa, jakość posiadanych umiejętności, odpowiednio przekładają się na sukcesy w zawodowej karierze. Skromność i pracowitość bywają coraz w większej cenie. A gdzie młodzi piłkarze powinni znaleźć dobre przykłady, jak nie w klubie?

Inną formę antywychowawczą stosują piłkarscy menedżerowie, których coraz więcej na futbolowym rynku. Setki, a może tysiące młodych piłkarzy w kraju odsprzedaje się menedżerom za przysłowiowy cyrograf, na którym składają własny lub rodzica podpis, bo ten kierować ma ich na jedynie „słuszną drogą do kariery”. Klub o niczym nie wiedząc szkoli, wydaje pieniądze, a gdy przychodzi już do w miarę przyzwoitych efektów wykształcenia piłkarskiego zawodnika, to menedżer w tym wszystkim ma największy udział i zysk. Za co? Za podpis.

Jest tu pole do popisu dla prawników w PZPN, których zadaniem, wyznaczonym przez zarząd, powinno być ograniczenie metod mącenia w głowach młodym piłkarzom, tworząc odpowiednią ustawę w tym kierunku. Dziś menedżer jest ważniejszy od piłkarza, a co najgorsze, często się zdarza, że zbiera wysoką prowizję za bezczelność lub nieuczciwość, które często w pośpiechu przemawiają do nieprzemyślanych i pochopnych decyzji włodarzy klubów. Nie dotyczy to wszystkich menedżerów, ale coraz bardziej uciążliwe dla klubów staje się transferowanie zawodników na rynku krajowym. PZPN wydaje licencje menedżerskie, więc ma możliwości dostosowania tak przepisów, aby krociowe zyski „opiekunów” zawodników ograniczyć do przyzwoitości, a licencje wydawać odpowiednio przeszkolonym osobom i bardzo rozsądnie.

Krytyczne słowa prof. Filipiaka pod adresem piłkarzy Cracovii zabolały wielu, ale nie poprawią samopoczucia kibiców. Ci licznie odwiedzają nowy stadion i starają się dopingować swoich piłkarzy, nie zawsze jednak stanowiąc dwunastego gracza. W derbach ekstraklasowych krakowskich drużyn kibice Cracovii nie popisali się. Wrogie okrzyki przez większą część meczu pod adresem jednego z piłkarzy Wisły, wcale nie pomagały miejscowym zawodnikom, a raczej jestem pewny, że było odwrotnie. Niech więc kibice też walną się we własną pierś, że nie zawsze racja po ich stronie.

Tak czy owak, przy Kałuży rozstania, a po świątecznym opłatku nowe wyzwania, z nowymi nabytkami kadrowymi, ale czy z nowym konstruktywnym przemyśleniem? To się okaże na wiosnę.

ZDZISŁAW WAGNER




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty