Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > C klasa (Kraków II)
PUCHAR POLSKI - Kraków: Wiślanie Jaśkowice wyeliminowali V-ligowego Orła (FOTOGALERIA)2009-11-28 14:32:00

Sensacją II rundy piłkarskiego Pucharu Polski w Podokręgu Kraków było zwycięstwo Wiślanych Jaśkowice (A klasa) nad Orłem Piaski Wielkie (V liga) 5-4. A-klasowcy prowadzili nawet 5-1...

Sensacyjnie zakończył się też mecz Victorii Kraków z Wawelem Kraków, wygrali B-klasowcy 4-1.

Wiślanie Jaśkowice (A) - Orzeł Piaski Wielkie (V) 5-4 (3-1)

Gole: Ożóg 2, Sady, Łuszczek, Blak - Guzik 2, Łabuś, Wolak (karny)

Marek Holocher, trener V-ligowców, dał szansę gry młodym zawodnikom.

Mecz odbył się na boisku Nadwiślanu w Krakowie.

Victoria Kraków (B) - Wawel Kraków (VI) 4-1 (2-0)

1-0 J. Jatczak 23
2-0 Krampus 41
3-0 Rapacz 50
3-1 Wądek 62
4-1 Rapacz 86
Sędziowali bardzo dobrze: Paweł Dominiak oraz Sławomir Radwański, Mariusz Aleksa (Kraków). Żółte kartki: J. Jatczak - Wądek, Filipowski, Dziedzic. Widzów 100.
VICTORIA
: Strączek - Leszczak (75 Szostak), D. Jatczak, J. Jatczak, Nowak (85 Dąbroś) - Krampus (63 Siudak), Urbański, Składanowski, Stanek (58 Chudy) - Kwieciński, Rapacz.
WAWEL: Michalec - Brodowski, Wądek, Szumiec, Dobosz - Filipowski, Pałaszewski (73 Pauli), Stasiak, Sieczko - Dziedzic, Ruszkiewicz (64 Lipowski).

Obie drużyny dzieli różnica dwóch klas rozgrywkowych. Wawel zamyka tabelę VI ligi, Victoria jest zdecydowanym liderem krakowskiej B klasy. Znakomita passa podopiecznych Tomasza Wacka została dziś podtrzymana.

Oto w 12 meczach mistrzowskich odniosła Victoria aż 11 zwycięstw z rzędu, dopiero przełożony na koniec rundy wyjazdowy mecz z Iskrą Krzęcin zakończył się remisem. Bilans bramkowy też jest imponujący: 44-8. Wobec nader nieciekawej sytuacji Wawelu, w którym z funkcji trenera właśnie zrezygnował Henryk Szymanowski, szykowało się interesujące widowisko. Nie budziło bowiem wątpliwości, że gospodarze zrobią wszystko, aby postarać się o niespodziankę. Początkowa faza gry należała jednak do „wojskowych”, którzy za sprawą Pałaszewskiego, Ruszkiewicza, Filipowskiego i Dziedzica starali się sprawić kłopot Strączkowi. W 23. minucie popisową kontrę lewym skrzydłem wyprowadził Rapacz. Poszło podanie do Stanka, ten uruchomił Składanowskiego, ale ten w stuprocentowej sytuacji przegrał pojedynek z wybiegającym z bramki Michalcem. To ostrzeżenie zostało zlekceważone przez Wawel, który był prowadzony przez Jakuba Nowaka. Po centrze z wolnego znów asystował Stanek, J. Jatczakowi pozostało wepchnięcie piłki do siatki. Gola uczczono na trybunach poczęstunkiem dropsami. Victoria mogła zwiększyć zaliczkę, ale Krampus źle dogrywał piłkę do partnera w nader dogodnej sytuacji. Chwilę później śmiało mogło być 1-1. Z okolic chorągiewki kornerowej egzekwował wolnego Dobosz i zrobił to znakomicie. Piłka jednak przeszła wzdłuż linii bramkowej, bowiem dwaj gracze Wawelu wyraźnie zagapili się, choć nie powinni. Krótko przed pauzą mierzone dośrodkowanie z kornera oddał Rapacz, a pozostawiony bez opieki Krampus bezapelacyjnie uderzył piłkę głową.

Ten dwubramkowy dystans uległ powiększeniu wkrótce po zmianie stron. Iście olimpijskim spokojem wykazał się w tej akcji rutyniarz Rapacz, zresztą główny aktor widowiska. Dosłownie za moment prawą flanką uciekł Kwieciński, nadbiegający Stanek niechybnie wpisałby się na listę, gdyby tylko nie trafił w poprzeczkę. Wawel miał namiastkę satysfakcji, gdy po zamieszaniu pod bramką Strączka sprawę definitywnie zamknął pewnym strzałem Wądek. W odpowiedzi Chudy ładnym strzałem głową sprawdził formę Michalca, którego parada była jeszcze efektowniejsza. W 78. minucie gospodarze przeprowadzili koronkową akcję, po świetnej wymianie kilku podań przed Michalcem znalazło się aż dwóch graczy Victorii. Postawienia kropki nad „i” jednak nie było, bowiem Nowak egoistycznie nie podał do idealnie ustawionego Siudaka. Za chwilę jednak przypomniał o sobie Rapacz. Podobnie jak przy golu na 3-0, Marek znów z wielkim spokojem przygotował sobie grunt, aby lekkim posłaniem piłki do siatki ustalić rozmiary efektownego zwycięstwa Victorii. Byłoby ono tylko nieco mniej okazałe, gdyby po uderzeniu Brodowskiego głową nie sparował piłki Strączek, zaś Chudy nie podążył bramkarzowi z natychmiastową odsieczą.

Znawcy przedmiotu, jak Zdzisław Janik czy Stanisław Krasny, akcentowali w trakcie meczu nader dojrzałą grę Victorii, umiejętność poszanowania piłki, łatwość kreowania groźnych sytuacji i wysoką skuteczność. Istotnie tak było, konglomerat rutyny (Rapacz, Kwieciński) z młodością daje doskonałe rezultaty. - Razem z Rafałem dajemy tej drużynie doświadczenie, koledzy z kolei gwarantują fantazję w grze i entuzjazm. To całkiem inny zespół niż pół roku temu, widać konkretne efekty znakomitej pracy szkoleniowej - skomplementował strzelec dwóch goli Marek Rapacz zasługi trenera Tomasza Wacka. Ten również nie krył radości z postawy podopiecznych. I nie omieszkał skomplementować władz klubowych, które za sprawą prezesa Krystiana Basisty i jego współpracownik(w czynią wiele, aby również pod względem organizacyjno-finansowym była niebawem Victoria przygotowana do A-klasowego awansu. O sytuacji w Wawelu niestety nie może być optymistycznie. - Z różnych względów posypała się obrona. Mianowski, obecnie trenujący drużynę Nowak, mój syn - nikt z nich nie mógł dzisiaj zagrać. Do tego doszła przymusowa absencja Lisowskiego. Nasza bramka wielekroć stała otworem. A na dodatek nie zostały wykorzystane okazje w początkowej fazie meczu... - smutno skonkludował przez wiele lat zasłużony działacz Wawelu, Jacek Konopelski.
Jerzy Cierpiatka

Polonia Kraków (C) - Wróblowianka Wróblowice (V) 2-7 (0-5)

0-1 Podgajny 11
0-2 Podgajny 14
0-3 Mielec 32
0-4 Surmański 33
0-5 Karamo 45
1-5 Dratwa 57
1-6 Pacanowski 68
1-7 Podgajny 83
2-7 Dratwa 89
Sędziował Janusz Korzeniak z Krakowa. Bez kartek. Widzów 20.

POLONIA: Łazęcki - Szeląg, Sysło, Woźniak (46 Furmanek), Wygaś - Drabik, Dzięgiel, Tokarz, Drużkowski (68 Zięba) - Baranowski (46 Dratwa), Chlan.
WRÓBLOWIANKA: Gądek - Kornio, Mieszko Pacanowski, Mikołajczyk, Postawa (46 Gawlik) - Mielec (57 Najder), Bystroń, Karamo (58 Kosmal), Diop - Podgajny, Surmański (70 Szych).


Mecz rozegrany na boisku AWF przy ul. Śniadeckich nie dostarczył większych emocji. Prowadził go jeden sędzia, przerwa trwała tylko 7 minut, bowiem zespoły nie zeszły do szatni. Przewaga gości była duża i dominowali oni na murawie pod każdym względem. Już do przerwy prowadzili wysoko i później grali na luzie, stąd nie doszło do dwucyfrówki. Tak na dobra sprawę sytuacji do zdobycia kolejnych bramek było bez liku (m.in. Kornio w 43 min trafił w słupek).
Polonia występująca w klasie C mogła zaimponować ambicją i wolą walki, choć brakowało umiejętności, aby dorównać piątoligowcom. Z pewnością wyróżniającą się postacią w ich szeregach jest 53-letni Bogdan Sysło, który z powodzeniem grywał m.in. w Hutniku Kraków, Wiśle czy Cracovii. Teraz w defensywie imponuje ustawieniem, spokojem i przeglądem sytuacji.
Wróblowianka dwie pierwsze bramki strzeliła w sytuacjach sama na sam. Później Mielec przymierzył z 20 metrów pod poprzeczkę, a na 4-0 podwyższył Surmański, który po minięciu golkipera skierował futbolówkę do pustej siatki. Gola do szatni zdobył Karamo Sone; huknął z 16 metrów i piłka po odbiciu się od słupka wpadła do bramki.
Po zmianie stron Wróblowianka mocno spuściła z tonu i bardziej bawiła się piłką nie chcąc pogrążać polonistów. A ci wzajemnie się mobilizowali, aby zdobyć choćby honorowego gola. I udało się to w 57 minucie. Najpierw Dzięgiel nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden, ale po chwili obsłużył podaniem z lewej strony Dratwę, a ten z bliska główkował. Nieco zaskoczeni goście odpowiedzieli dwoma trafieniami. Najpierw z wolnego dośrodkował Bystroń i Pacanowski strzelił głową, a następnie Podgajny - po zagraniu Kosmala - wygrał pojedynek sam na sam. Wynik ustalił w 89 minucie Dratwa, którego obsłużył prostopadłym podaniem Sysło.
Andrzej Godny

Zieleńczanka Zielonki (VI) - Świt Krzeszowice (V) 1-5 (1-2)

1-0 Katarzyński
1-1 Dąbek
1-2 Gawęcki
1-3 Pindur
1-4 Molik
1-5 Krzysiak

ZIELEŃCZANKA: Szot, Dragosz, Rokosz, Malec (70 Kolasa), Bulak, Dudek, Baran, Kubiak, Szumiec, Kawa, Katarzyński.
ŚWIT: Sobczyk, Strzeboński, Kalinowski, Derejko, Krzyściak, Marszałek, Deryniowski, Dąbek, Krzysiak, Pindur, Gawęcki. Na zmiany weszli: Molik, Funek, Larin-Alabi, Stryczek.

- To był dziwny mecz - powiedział grający trener Zieleńczanki, Krzysztof Szumiec. - Atakowaliśmy, mieliśmy przewagę, a goście przeprowadzili pięć akcji i zdobyli pięć bramek. Przy stanie 1-2, przez 30 minut po przerwie przebywalismy na ich połowie dążąc do wyrównania, mieliśmy kilka "setek", a w końcówce, po trzech udanych kontrach Świtu, zrobiła się nasza klęska... Dwa tygodnie nie trenowaliśmy, bo już przecież sezon się skończył, pod koniec chyba sił nam brakło i pękliśmy...

Zaczęło się dobrze dla Zieleńczanki: ładną akcję Szumca i Barana wykończył z 5 metrów Katarzyński. Goście wyrównali po centrze z kornera i główce Dąbka. Drugiego gola dla Świtu zdobył Gawęcki, po dośrodkowaniu z wolnego. W ostatnim kwadransie meczu krzeszowiczanie strzelili trzy gole z kontr, wszystkie padły po uderzeniach z lewej strony pola karnego.

st

Orlęta Rudawa (B) - Lotnik Kryspinów (V) 0-3 (0-3)

0-1 Brożek 20
0-2 Świątek 25
0-3 Michalski 35
Sędziowali Filip Markiewicz oraz Konrad Markiewicz i Paweł Szymański. Widzów 30.

ORLĘTA: Korbiel - Tataruch (58 Rudzki), Wietecha, Janik, Patej, Roszak, Funek, Kuehfeldt, Augustynek (46 Baster), Żebrowski, Jacak (46 Brachowski).
LOTNIK: Jurek - Brożek, Ciepły, Komenda, Wrona (46 Domański) - Michalski, Sobesto (57 Kwater), Bajorek (46 Piszczek), Sadko, Wolko, Świątek.

 

- Nawet, gdyby zawitały do nas rezerwy Lotnika, nie byłoby nam łatwo, bo i te grają wyżej od nas (w A klasie - przyp. red).  - mówił w trakcie meczu kontuzjowany akurat kapitan Orląt Piotr Jawień. Gospodarze do momentu stracenia pierwszej bramki toczyli w miarę wyrównaną walkę. Z biegiem czasu rosła przewaga piątoligowców, którzy w 15 minut zdobyli trzy gole. Najpierw po strzale Jakuba Brożka piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońców i całkiem zmyliła Korbiela. Pięć minut później po błędzie defensywy gospodarzy w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Świątek i nie zmarnował szansy. Trzecią bramkę zdobył Robert Michalski, który dobił piłkę, która chwilę wcześniej po strzale jednego z graczy Lotnika trafiła w słupek. Tak właściwie rozstrzygnęły się losy meczu.  Po przerwie grę Orląt ożywiło wejście rezerwowych, wprowadzonych przez trenera Mariusza Janika, gospodarze mieli szansę na zdobycie choćby kontaktowej bramki, ale skuteczności zabrakło Piotrowi Brachowskiemu i Krzysztofowi Roszakowi.

ART

Bronowianka Kraków (VI) - Płomień Jerzmanowice (V) - nie odbył się

Bronowianka z sędziami (z Robertem Marciniakiem na czele trójki) czekała na gości na sztucznym boisku SMS przy ul. Szablowskiego, specjalnie na tę okazję wynajętym. W siedzibie klubu przy ul. Zarzecze na Płomień także na wszelki wypadek czekano, gdyby gościom zapomniało się, gdzie mecz się odbywa. Jednak ani tu, ani tu ekipa z Jerzmanowic się nie zjawiła. Po kwadransie oczekiwań sędzia Marciniak wyszedł z gospodarzami na środek boiska i odgwizdał koniec meczu.

ART

Mecze II rundy przełożone na wiosnę 2010:

Agricola Klimontów (C) - Sokół Kocmyrzów (VI)
TS Rybitwy Kraków (B) - Słomniczanka Słomniki (VI)
Bratniak Kraków (A) - Tramwaj Kraków (V)
Grzegórzecki Kraków (A) - Borek Kraków (V)
Garbarnia II Kraków (VI) - Skawinka Skawina (V)
Awans do III rundy bez gry (wolny los) - Clepardia Kraków (V)

 


pol1.jpg
pol2.jpg
zs2a.jpg
zs12a.jpg
zs1a.jpg
zs3a.jpg
zs4a.jpg
zs5a.jpg
zs6a.jpg
zs7a.jpg
zs8a.jpg
zs9a.jpg
zs10a.jpg
zs11a.jpg
zs13a.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty