Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
RADOSŁAW MATUSIAK, ojciec sukcesu Cracovii: Czuliśmy w sobie ogromną moc…2009-11-28 19:04:00

Napastnika Cracovii, Radosława Matusiaka śmiało można nazwać ojcem sukcesu „Pasów”, które w dobrym stylu wypunktowały Piasta Gliwice. Były reprezentant Polski nie tylko zdobył bramkę, ale jeszcze zapisał na koncie asystę przy trafieniu Michała Golińskiego. Obserwujący w Sosnowcu Matusiaka trener Franciszek Smuda nie chciał wystawiać indywidualnych cenzurek, niemniej pochwalił go dyskretnie.


- Czy zwycięskie derby Krakowa dały wam wiarę w sukces, natchnęły drużynę nowymi pokładami energii?

- Wygrana z Wisłą dała nam przede wszystkim wiarę w sens tego, co robimy na co dzień. Byliśmy niesamowicie podbudowani psychicznie, czuliśmy w sobie ogromną  moc. No i wykorzystaliśmy ją na boisku, w meczu z naprawdę  trudnym rywalem. To, że wygraliśmy trzy ostatnie mecze ligowe, to głównie efekty naszej ciężkiej pracy.

- Można powiedzieć, że zakładany przez was plan punktowy został przekroczony. Mało kto wierzył, że w trzech meczach i to z bardzo silnymi rywalami wywalczycie 9 punktów. A jednak się udało…


- Jak już mówiłem wcześniej, wygrane z Polonią Warszawa, Wisłą i teraz z Piastem to efekt naszej ciężkiej pracy treningowej. Ta harówka dała w końcu zyski punktowe. A te punkty były nam bardzo potrzebne, wszak byliśmy wcześniej zagrożeni spadkiem.

- Zwycięskie mecze Cracovii pokazały, że zespół jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie do twardej walki z rywalami. Tego wcześniej nie było widać…

- Dobre przygotowanie fizyczne to znak rozpoznawczy drużyn prowadzonych przez trenera Oresta Lenczyka. Tak również jest z Cracovią, która teraz imponuje walorami fizycznymi, potrafi zabiegać przeciwnika. Przed meczem z Piastem graliśmy w tygodniu ciężki mecz pucharowy z Legią, zakończony dogrywką. No i po trzech dniach wytrzymaliśmy kondycyjnie ligowe spotkanie z Piastem. To chyba o czymś świadczy.

- O pańskiej aktywności boiskowej świadczy fakt, że albo pan strzelał bramkę, albo asystował kolegom.


- Przy pierwszym bramce dla Cracovii miałem trochę fartu, gdyż golkiper Piasta powinien obronić mój strzał. Miałem trochę szczęścia, ale najważniejsze jest to, co w siatce, no i w statystykach meczowych. Nikt nie będzie za jakiś czas pamiętał, że bramkarz Piasta pomógł mi przy golu. Pomogłem też Michałowi Golińskiemu przy jego trafieniu, gdy odegrałem mu piłkę. Miałem też okazje, by strzelić kolejne gole, ale zabrakło mi już szczęścia.

- Nie żałuje pan, że w Sosnowcu Cracovia gra praktycznie bez kibiców?

- Jak zdarzy się tak, że na trybunach jest 50 osób, to rzeczywiście mamy piknik piłkarski. Akurat na meczu z Piastem naszych kibiców było więcej, ale trzeba coś z tym zrobić, by mecze Cracovii nie odbywały się przy tak marnej frekwencji. Taka atmosfera, gdy praktycznie nie ma dopingu, nie mobilizuje zawodników.

Rozmawiał: Jerzy Mucha


mat.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty