Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Na topie
KATERINA ZOHNOVA: Podoba mi się hiszpański styl2009-11-27 14:23:00

Wiedziałam, że jest tutaj dużo wartościowych zawodniczek. W takim klubie naprawdę trzeba walczyć o występy – komentuje Katerina Zohnova swoje pierwsze miesiące w Wiśle Can-Pack Kraków. Jej najbliższym rywalem będzie KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, z którym Czeszka sięgnęła po wicemistrzostwo Ford Germaz Ekstraklasy w poprzednim sezonie.


 


Hohnova, Wisła, koszykówka / fot. Jacek Kwiatkowski

 

 

 

Czas na rywalizację z byłym klubem

- W sobotę zmierzycie się z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Chociaż jest to zespół zupełnie inny niż w poprzednim sezonie, czeka was zapewne ciężka przeprawa.


Katarina Zohnova: - Niewątpliwie miały świetny początek. Myślę jednak, że to one będą mieć z nami problem. Przygotowujemy się do tego meczu, a nasze centerki są lepsze, przez co możemy uzyskać przewagę.

- Jakie miała Pani wyobrażenia względem polskiej ligi, przychodząc do niej przed rokiem?


- Znałam niektóre zawodniczki, przeciwko którym miałam sposobność grać choćby podczas Uniwersjady w Bangkoku. Nie wiedziałam, czego oczekiwać i jak długo będę przebywać na parkiecie. Po sezonie byłam bardzo zadowolona, gdyż liga jest silniejsza niż w ojczyźnie.

- Nie było zatem żal opuszczać Gorzowa?


- Miałyśmy znakomity zespół i atmosferę. Rozumiałyśmy się zarówno na boisku jak i poza nim. Na pewno rozstanie było ciężkie. Wciąż pozostaję w kontakcie z wieloma osobami z Gorzowa. Natomiast uważałam, że przejście do Wisły Can-Pack będzie dla mnie krokiem w przód. Jest to przecież drużyna z marką w Eurolidze, czym otwarłam kolejny etap kariery.

- Jak wspomina Pani współpracę z Dariuszem Maciejewskim?


- Bardzo miło! Jego „konikiem” była taktyka. Poświęcaliśmy wiele czasu na analizowanie gry i oglądanie video. Zwracał uwagę na każdy element. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa.

- Trener Maciejewski wymieniany jest jako jeden z kandydatów do objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski. Widziałaby go Pani w takiej roli?


- Ciężko mi oceniać, ponieważ nie znam tak dobrze sytuacji w polskiej koszykówce. Jakkolwiek każdy może próbować coś osiągnąć. Trener Maciejewski jest mocno zaangażowany w swój zawód. Mnóstwo czasu spędza w klubie. Ja życzę mu wszystkie najlepszego!

Wisła Can-Pack kolejnym etapem w karierze

- Po ubiegłym sezonie w zespole panowała nienajlepsza atmosfera. Na szczęście firma Can-Pack pozostała przy sponsorowaniu, ale długo nie było jasne, czy uda się uzyskać miejsce w Eurolidze. Jak układały się wobec tego negocjacje?


- Cóż, nigdy tak nie ma, że wszystko idzie po twojej myśli. Miejmy nadzieję, że ten sezon będzie zdecydowanie lepszy. Ja jednak od początku otrzymywałam gwarancję, że klub stworzy warunki do gry o najwyższe cele. Kiedy podpisywałam kontrakt, mówiło się o udziale w Eurolidze. Jak się później okazało, perypetie związane z pucharami trochę się ciągnęły, ale wszystko skończyło się dobrze. I to jakie mamy teraz wyniki! (śmiech)

- Była Pani jedną z rewelacji poprzedniego sezonu. Jakie były początkowo oczekiwania względem gry w Krakowie?


- Wiedziałam, że jest tutaj dużo wartościowych zawodniczek. W takim klubie naprawdę trzeba walczyć o występy. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam takiego nazwiska jak niektóre koleżanki. Poprzednie rozgrywki były pierwszymi poza krajem. Po prostu chcę pomóc drużynie, a naturalną sprawą jest, że chciałabym spędzać na parkiecie możliwie najwięcej minut.

- Szybko udało się Pani „złapać” wspólny język z trenerem Jose Ignacio Hernandezem?


- Nie było mowy o żadnej barierze językowej, od samego początku przypadł mi do gustu hiszpański styl prowadzenia drużyny. Nie pracujemy pod presją, a jest dbałość o miłą atmosferę podczas treningów. Nie są one jedynie jednostkami do wypełnienia, a mają dostarczać nam także radości. Trener oczywiście nie zapomina o wskazówkach czy komentarzach, co było źle. Ale czyni to w pozytywnej otoczce.

- Jak tłumaczyłyście sobie falstart w lidze?


- Musiałyśmy się przyzwyczaić do gry w różnych składach w Ford Germaz Ekstraklasie i Eurolidze. Brakowało nam zgrania. Być może też po części zawodziła koncentracja, co mogło wynikać z udanych sparingów.

- Wyszłyście na prostą. W środę podtrzymałyście passę w Eurolidze, chociaż łatwo wcale nie było. Ale właśnie takie zwycięstwa kształtują drużynę.


- Tak, to było dla nas ważne. Grałyśmy źle, nie zrealizowałyśmy zadań zleconych przez trenera, przez co przeciwniczki rzucały z dystansu. Możemy być jednak zadowolone, że i w takim meczu potrafiłyśmy okazać się lepsze.

- Udział w play-off macie zapewniony. Nie uśpi was to?


- Mam nadzieję, że tak nie będzie. Przecież teraz każde zwycięstwo będzie wyjątkowo istotne. Im zajmiemy wyższe miejsce, tym zagramy z potencjalnie słabszym rywalem w pierwszej rundzie play-off. Musimy zrobić wszystko, by wygrać jak najwięcej meczów, bo wtedy będzie nam łatwiej o awans do najlepszej ósmeki.

- Chyba nikt nie ma wątpliwości, że walka o mistrzostwo Polski rozegra się w tym sezonie pomiędzy Wisłą Can-Pack a Lotosem Gdynia. Jak ocenia Pani przeciwniczki po dwóch bezpośrednich spotkaniach?


- To jest silna ekipa, a pamiętajmy, że po Nowym Roku dojdzie najprawdopodobniej Tamika Catchings. Niemniej widzę możliwość odniesienia zwycięstwa, bo wiemy, że zagrałyśmy nienajlepiej podczas ostatniej konfrontacji. Jeśli chodzi o nasz zespół, nie mamy jednej zawodniczki, która jest liderką. Każda z nas może wziąć odpowiedzialność na siebie i odegrać ważną rolę w kolejnym meczu.

W drodze na mundial

- Mistrzostwa Świata 2010 odbędą się w Czechach. Jest Pani w kontakcie z trenerem?


- Stara się nas obserwować, by stworzyć grupę 16 zawodniczek, z których wybierze kadrę na turniej. Oczekiwania są spore, bo gramy u siebie. W związku z tym presja będzie zapewne olbrzymia.

- A jakie odczucia towarzyszyły wam po tegorocznych Mistrzostwach Europy?


- Nie było atmosfery podczas tego turnieju. Wierzę, że tym razem będzie o wiele lepiej!

- Za wami losowanie. Narzekać chyba nie możecie.


- Selekcjoner odebrał je ze spokojem. Miałyśmy okazję mierzyć się z Argentyną i Japonią. Naszym celem będzie pokonanie właśnie tych ekip. Potem przyjdzie pojedynek z Rosją, która jest zdecydowanym faworytem grupy.

- Jakie cele stawia sobie Pani na najbliższe miesiące?


- Najważniejsza jest Euroliga. Marzeniem jest udział w Final Four. A później chciałabym zdobyć mistrzostwo Polski. Natomiast takim bardziej odległym życzeniem jest wyjazd na olimpiadę.

- Łączy Pani koszykówkę na wysokim poziomie ze studiami. Wymaga to chyba sporo poświęceń?


- Na pewno nie jest łatwo. Studiuję na czeskiej uczelni, a gram tutaj. Dogadanie wszystkiego z profesorami nie jest oczywistą sprawą. Ale ja jestem osobą, która nie lubi odwlekać w czasie. Chce zaliczyć wszystko bez opóźnień. Nie jest to rzeczą niemożliwą!

Rozmawiał Robert Błaszczyk

****
W najbliższą sobotę o godzinie 18. Wisła Can-Pack podejmie KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski w ramach 12. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego przewodzą w tabeli z kompletem zwycięstw.


zohnowa w 96.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty