Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Żużel > Wiadomości żużel
RYSZARD NIEMIEC o małpowaniu pezetpeerowskich rozwiązań w zakresie organizacyjnego przeszacowywania w górę szczebli rozgrywek żużlowych2014-01-19 13:48:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (221)

Waloryzacja przez dezinformację


Idąc śladem semantycznej twórczości centrali piłkarskiej, działacze Głównej Komisji Sportu Żużlowego postawili na oszukańczy manewr nazewniczy… Od wiosennego sezonu tak zwana I liga speedwayu, czyli dawien dawna klasyczna II liga - hokus, pokus - zostaje podniesiona do miana i rangi Polskiej Ligi Żużlowej.


Uporządkujmy zatem nową nomenklaturę żużlową tak, aby precyzyjnie poruszać się po tej naciąganej za uszy poetyce zawołań kolejnych stopni rywalizacji. Na samym szczycie stoi Ekstraliga, w jaką w swoim czasie przeistoczyła się dawna I liga. Aby rozmazać przepaść sportowo-organizacyjną i finansową pomiędzy tym najwyższym tworem, skupiającym rzeczywistą elitę zawodników z całego świata, a drugim poziomem rywalizacji krajowej, słusznie tytułowanym kiedyś II ligą, a nie tak dawno przemianowaną na I ligę, sięgnięto po kolejną manipulację. Z nazwy wyrzucono informację o realnym miejscu 8-klubowego towarzystwa w piramidzie prestiżu, przydając mu godności za pomocą przymiotnika wywodzącego się od nazwy naszego kraju. Polska Liga Żużlowa… brzmi dumnie, tym bardziej, że wielu kibicom miesza w głowach, nie pozwalając na odróżnienie najwyższego szczebla rywalizacji na torach z tym drugim w kolejności i znacznie pośledniejszym w wyrazie sportowym. Tym bardziej przewrotna jest gadanina o podniesieniu atrakcyjności produktu. Większość startujących w szeregach tejże nowo ochrzczonej zabawy to wyjeżdżeni do cna weterani torów, pozbawieni od pierwszego kroku talentu męczennicy żużla i trzeci sort mających trudności ze zdobyciem kontraktu obcokrajowców.


Jeszcze większym humbugiem nazewniczym jest cudowna zamiana wczorajszej II ligi żużlowej na I ligę!!! Tu ma miejsce oszustwo szyte tak grubymi nićmi, że prowokuje zasadnicze pytanie o poziom etyczny społecznego kolektywu podejmującego tego typu decyzje. Tak rozumiane chwyty marketingowe mają przykryć coraz większą nierentowność prowadzenia klubów żużlowych na drugim froncie. Z jednej strony doprowadzone do absurdu przepłacanie zawodników, z drugiej pogłębiający się od dekady spadek frekwencji na meczach mistrzowskich wszystkich poziomów rywalizacji, powoduje rosnące zadłużenia klubów, zwłaszcza tych, których właśnie obdarzono sztucznym dowartościowaniem.


Bogiem, a prawdą ten rodzaj sportu w polskim wydaniu, to rzeczywiście światowy fenomen, związany z określonym poziomem kulturowym naszego społeczeństwa. Kiedyś nazywało się je społeczeństwem w drodze, podążającym od obyczajowości i systemu wartości wiejskiej ku wielkomiejskiej. W tej drodze zrobiliśmy na tyle dużo kroków, przemierzyliśmy prawie siedem dekad modernizacji, że fascynacja cywilizacją wyścigów motocykli bez hamulców, typowa dla mieszkańców polskiej wsi, systematycznie ulega osłabieniu. Na spadek frekwencji wpływa też - przykro o tym pisać - podniesienie w ostatnich sezonach stopnia bezpieczeństwa na torach. Swoje zrobiły nadmuchiwane bandy, a także rosnący opór organizatorów rywalizacji - GKSŻ, wobec preparowaniu torowiska, na którym na pamięć poruszają się tylko zawodnicy gospodarzy. W tym kontekście niegdysiejsza fiesta żużlowa, na którą zjeżdżały nawet traktorami masy lekko przynapitych wieśniaków, żądnych krwi, zanika na naszych oczach. Jeszcze jacyś epigoni tamtej cywilizacji przybywają z bieszczadzkich posiołków popatrzeć na ścigantów, występujących na stadionie w Krośnie, jeszcze na nowohucką Wandę przyjedzie na motorach kawalerka z pogranicza małopolsko-świętokrzyskiego, gdzie diabeł mówi dobranoc, ale to już jest łabędzi śpiew dyscypliny. W takich miastach jak Bydgoszcz, Grudziądz, Rybnik żużel ma lata prosperity za sobą. Tam odbudowane zostały, po latach zdominowania przez speedway, kluby piłkarskie, natychmiast biorące rewanż poprzez odzyskanie widowni. W Rzeszowie, Lublinie, Gnieźnie i Łodzi dylemat „kto kogo” właśnie wchodzi w fazę rozstrzygającą, aliści szanse wydają się większe dla futbolowej rozrywki…


Ciekawe, że małpowaniu pezetpeerowskich rozwiązań w zakresie organizacyjnego przeszacowywania w górę szczebli rozgrywek żużlowych, nie towarzyszyła refleksja o skutkach tego typu zabiegów. Gdyby tak się stało, do świadomości decydentów GKSŻ przebiłaby się nędza sportowa, organizacyjna i licencyjna przerobienia Dolcanu Ząbki w klub pierwszoligowy, Wigier Suwałki w drugoligowy, a Partyzanta Targowiska w trzecioligowy, zaś Magnata Juchnowiec Kościelny w czwartoligowy, amen!


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty