Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Siatkówka > Wiadomości siatkówka
RYSZARD NIEMIEC o tym, że małopolska siatkówka oddaje bez walki dwa miejsca w żeńskiej ekstraklasie2018-08-25 09:41:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (462)

Biała flaga nad Muszyną…


Jak by się kto pytał, to Kraków miasto i Małopolska zaliczają się do mateczników siatkówki, tak męskiej, jak i żeńskiej. W korowodzie lat, nie tak znowu odległych, na czele pojawiają się wielokrotne mistrzyni Polski - siatkarki Wisły (Zakrzewska, Tumidajewicz, Ledwig, Porzec, Wiecha, Zdrojewska, Śliwa) z całą plejadą reprezentantek-olimpijek w towarzystwie mistrzów z Nowej Huty (Szymczyk, Karbarz, Bebel, Jurek, Martyniuk, Wagner, Golec)…


Do niedawna sekcją na ligowym i reprezentacyjnym poziomie chlubiła się żeńska Muszyna, Myślenice, wśród mężczyzn pierwszoligowe zespoły działały w AZS Kraków, Koronie, Andrychowie. Nawet po tak górnolotnym wstępie, pisanie o tym, że małopolska siatkówka oddaje bez walki dwa miejsca w żeńskiej ekstraklasie, osadzone jest w gniewnej otulinie psychicznej. Co jest, do jasnej cholery?! Żeby za jednym mało roztropnym pociągnięciem przeputać dorobek mistrzowskiej drużyny Muszynianki, bez nawet elementarnej próby zaspokojenia naturalnej potrzeby (hala) Proximy, odwrócić się plecami do tej jedynej kontynuatorki siatkarskiej tradycji w milionowym bez mała mieście?!


Pytań przy tej okazji rodzi się wiele, a pierwsze podstawowe musi być skierowane do spółdzielni pracy Muszynianka w Krynicy Zdroju, która zbudowała swą potęgę rynkową na reklamie świadczonej przez sponsorowaną imienniczkę klubową. Można przecież powiedzieć, że mistrzowska drużyna siatkarek była najbardziej efektywnym odwiertem promocyjnym, z którego szła ofensywa sprzedażowa wody mineralnej na kraj. Co stoi na przeszkodzie, aby współpracę kontynuować, zważywszy chociażby na świetlane perspektywy rynkowe związane z klimatycznym efektem cieplarnianym, generującym wzrost zapotrzebowania na wody mineralne wszelkiego gatunku? Nie słychać było echa jakichś ruchów ratunkowych podejmowanych przez samorząd Muszyny, starostwo powiatu nowosądeckiego, mało wiemy o próbach pukania do kas tej konfraterni milionerów z Nowego Sącza, którzy ponoć przełamaliby swój brak zainteresowania wobec wyczynu sportowego, pod warunkiem umożliwienia im dostępu do lejców klubowej kolaski…


Krakowska Proxima znika z mapy krakowskiego wyczynu w trybie nagłym, po krótkiej wymianie oświadczeń władz klubu i sportowej administracji miasta. Klub uważa, że wyrok na niego podpisał Zarząd Infrastruktury Sportowej, uchylając się od zaadaptowania dla potrzeb ligowej siatkówki nowobudowanej hali przy ul. Focha. Oskarżony ZIS kontratakuje, poniekąd słusznie, że Proxima ma zagwarantowany dostęp do wyremontowanej wielkim nakładem środków hali na Suchych Stawach w Nowej Hucie. Ten obiekt najbardziej kojarzony jest z wielkim wyczynem siatkarskim i ma spore zaplecze kibicowskie, które trzeba umieć obudzić do drugiego życia… W efekcie, mało budujący fakt wyparowania z Krakowa podmiotu wysoko kwalifikowanego sportu, nie zwrócił szczególnej uwagi szeroko rozumianych włodarzy miasta. Nie pisnął słowem wojewódzki związek piłki siatkowej, nie odezwała się wojewódzka federacja, a także Rada Sportu przy ratuszu (jeśli daje oznaki życia?), o instytucjach z urzędu zobowiązanych do wkraczania w takich kryzysowych sytuacjach (Komisja Sportu Rady Miasta) nie wspominając. Wygląda na to, że wspomnianych ból głowy nie dopada, kiedy środowisko ubożeje o jedno, ważne ogniwo w miejskim pejzażu wyczynowym!


Pilny obserwator tego zjawiska powinien mieć w tej kwestii wyrobione zdanie już parę lat temu. Materiału dowodowego dostarczyły, bodaj dwukrotnie, koszykarki Korony. Nie podejrzewając obojętności i chłodu, licząc na pomoc otaczającego środowiska, z ufnością patrząc w przyszłość, zdobywały, jak gdyby nigdy nic, awans do najwyższej klasy rozgrywkowej! Nie zdążyły wypić szampana z okazji niebywałego sukcesu, kiedy prezes zakomunikował im, że wywalczonego awansu będą nici! W ekstraklasie grać nie będą, bo klubowej kasy na to nie stać, a pomocy materialnej znikąd nie widać… Po takich traumatycznych doświadczeniach, klub, aktualnie występujący w mariażu z akademicką strukturą Politechniki Krakowskiej, popadł w naturalny nawyk programowego unikania szansy na awans! Owszem, do pewnego momentu, nazwijmy go awansogennym, drużyna wygrywa, co się da, ale z chwilą uzyskania szansy, wrzuca wsteczny bieg! Mogłoby to być śmieszne, gdyby nie było tragiczne…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty