Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Liga Europejska > Wiadomości liga europejska
Jakołcewicz: Lechowi brakuje siły ognia2015-08-14 16:58:00

- Mimo problemów kadrowych, nie wyobrażam sobie, aby Lech zaprzepaścił na ostatniej prostej szansę na grę w fazie grupowej Ligi Europy – mówi Czesław Jakołcewicz, który z „Kolejorzem” jako zawodnik trzykrotnie sięgał po mistrzostwo Polski.


- Odetchnął pan po wygranej Lecha z Olimpią Grudziądz w 1/16 finału Pucharu Polski? Tym razem udało się odgonić grudziądzkie demony sprzed trzech lat…

- Przegrana z Olimpią byłaby dużą niespodzianką, dlatego wtorkowe zwycięstwo 2:0 przyjąłem jako coś zgodnego z oczekiwaniami. Lech zrobił, co do niego należało, i liczę, że z równie dobrym skutkiem będzie występował w kolejnych rundach.


- A ogólnie podoba się panu początek sezonu w wykonaniu „Kolejorza”?

- Trudno jednoznacznie ocenić, ale na pewno mogło to wszystko wyglądać lepiej. Bez wątpienia nie jesteśmy świadkami wymarzonego startu poznańskiej drużyny. Z Ligą Mistrzów klub już się pożegnał, a w ekstraklasie strata do Legii wynosi już sześć punktów. Jest nad czym pracować i co poprawiać.


- Co jest obecnie głównym problemem mistrzów Polski?

- Plaga urazów, które dziesiątkują skład. Jest to bardzo niepokojące, bo przy wszystkich zdrowych zawodnikach gra Lecha wyglądałaby całkiem inaczej. A tymczasem non stop coś się dzieje z nimi… A to urazy mechaniczne, wynikające z ostrej gry rywali, a to mięśniowe… Boję się, żeby nie było powtórki z poprzednich sezonów, kiedy Lech też nie mógł sobie poradzić z licznymi kontuzjami i bardzo dużo zawodników było niedysponowanych. To wszystko jest dość niepokojące i mam nadzieję, że trener Maciej Skorża będzie umiał sobie z tym poradzić.


- Czym wytłumaczyć plagę kontuzji w obu naszych eksportowych drużynach, gdzie obecnie pauzuje po 6-7 graczy? Nadmierne przeciążenia, błędy w przygotowaniu fizycznym czy może jest jeszcze jakaś inna przyczyna?

- Można to zjawisko rozmaicie interpretować. Wiadomo, że na urazy mechaniczne nie ma się wpływu i nigdy ich się nie przewidzi. Tak było choćby ze zderzeniem Dawida Kownackiego czy ostatnią kontuzją Darko Jevticia, który padł ofiarą brutalnego zagrania jednego z rywali. Futbol jest grą kontaktową i tego typu rzeczy są niejako wliczone w ten sport. Najgorsze są kontuzje mięśniowe, które są zwykle wynikiem jakichś przeciążeń lub nieszczęśliwych trafów. Tyle że tych trafów jest w Lechu ostatnio zdecydowanie za dużo. Taki choćby Paulus Ajauuri pauzuje już jakiś czas i ciągle nie wiadomo dokładnie, kiedy wróci do gry. Fin był podstawowym graczem w końcówce ubiegłego sezonu i jego brak jest teraz wyraźnie odczuwalny. Wobec tej absencji trenerzy cały czas muszą eksperymentować na środku obrony, co też nie sprzyja dobrej grze.


- Kto najbardziej zawodzi spośród zdrowych graczy?

- Nie chciałbym oceniać pojedynczo wszystkich zawodników. Na pewno nie można mieć zastrzeżeń do liderów drużyny: Łukasza Trałki, Szymona Pawłowskiego, Marcina Kamińskiego czy Barry’ego Douglasa. Oni grają na swoim poziomie i nie chodzą poniżej pewnego pułapu. Najgorzej, wręcz katastrofalnie, wygląda gra napastników w ofensywie. Lech nie tworzy sytuacji, a bez tego trudno myśleć o odnoszeniu zwycięstw. Jeżeli z przodu nie wymyśli czegoś Kasper Hamalainen, to wówczas drużyna ma duży problem. Więcej spodziewałem się zarówno po grze Denisa Thomalli, jak i Marcina Robaka. Tymczasem oni cały czas są zagubieni, gdzieś schowani i nie przypominają w niczym siebie z poprzednich zespołów. Robak tak w Koronie, jak i w Widzewie, Piaście oraz Pogoni, był przecież znany z tego, że umie się przepychać na boisku, zastawić i wygrać górne piłki. Myślałem, że w Poznaniu szybko pokaże te wszystkie swoje walory, bo jest doświadczonym graczem. Ale na razie zamiast rasowego napastnika, który mógłby pomóc drużynie w kluczowych momentach, widzę kogoś zagubionego w akcji, tracącego piłki i niepotrzebnie wycofującego się. Tak było i w Grudziądzu, gdzie i Thomalla, i Robak co rusz opuszczali strefę ataku i nie było komu kończyć akcji.


- Z czego wynikają te problemy poznaniaków w ataku?

- Wydaje się, że Robak i Thomalla nie byli sprowadzani do Lecha jako ci główni napastnicy. Zwłaszcza w przypadku Marcina trudno jest mówić o tym, że potrzebuje on więcej czasu, aby wkomponować się w zespół. On ma już przecież prawie 33 lata i grał w różnych drużynach, które prezentowały różne style i filozofie futbolu. Tam się żwawo poruszał, szukał akcji, przyjmował ciężar gry na siebie i potrafił utrzymać przy piłce. A w Lechu te piłki jakoś mu uciekają, a on sam sprawia wrażenie przestraszonego. To nie jest ten sam król pola karnego, co jeszcze niedawno. Marcin przestał strzelać gole także głową, a tych dośrodkowań w Lechu naprawdę nie brakuje. I to dobrych dośrodkowań. Sam już nie wiem, może ta jego obecna dyspozycja wynika z tego, że nie jest optymalnie przygotowany fizycznie  do sezonu? Okres przygotowawczy był krótki i może coś poszło nie tak. A jeśli zawodnik nie jest motorycznie przygotowany w stu procentach, to później zawsze mu czegoś brakuje na boisku. To samo może tyczyć się Thomalli, który większość rzeczy na murawie robi po prostu za wolno. A kiedy coś robi się o tempo czy dwa zbyt późno, trudno oczekiwać cudów…


- W świetle tylu osłabień kadrowych spodziewa się pan jeszcze transferów na ostatnią chwilę do Lecha?

- Ujmę to tak: przy tych brakach nowych zawodników nigdy za wiele. Przy urazach stawów skokowych czy zerwanych włóknach mięśniowych przerwa w grze trwa co najmniej po kilka tygodni, a później trzeba im dać jeszcze czas na dojście do normalnej dyspozycji. Inna sprawa, o której już mówiliśmy – nie wszyscy zdrowi w Lechu są w optymalnej formie. A tej chwili już na dobre rozkręciła się walka nie tylko w europejskich pucharach, ale i ekstraklasie oraz w Pucharze Polski. Tempo zmagań jest duże i tak na dobrą sprawę nie ma kiedy się leczyć, bo każdy mecz jest ważny. Całe szczęście dla Lecha, że Legia nie wygrała ostatniego meczu ligowego, bo wówczas sytuacja w tabeli byłaby już doprawdy niewesoła. Inna sprawa, że od mistrza Polski nawet w słabszej formie trzeba wymagać, aby umiał wygrać taki mecz jak ostatnio w Poznaniu z Koroną, gdzie skończyło się na bezbramkowym remisie.


- Jak przyjął wyniki losowania IV rundy eliminacji Ligi Europy? Z kursów firmy bukmacherskiej Fortuna wynika, że poznaniacy są wyraźnym faworytem dwumeczu z Videotonem…

- Jestem dokładnie tego samego zdania. Uważam, że lechici nie powinni wypuścić z rąk nadarzającej się szansy na grę w fazie grupowej. Spotkania z Węgrami będą dla „Kolejorza” jednymi z najważniejszych w całym sezonie. Awans oznacza bowiem określone premie i dodatkowe wpływy z transmisji oraz biletów. A kibicom zapewni po prostu fajną piłkarsko jesień, zwłaszcza jeśli później trafi się na atrakcyjnych przeciwników.


- Taka gra, jak z FC Basel, wystarczy na pokonanie Węgrów?

- Jeśli Lech zaprezentuje się podobnie jak w Szwajcarii, to o losy dwumeczu jestem spokojny. Bardzo żałowałem przy tym, że poznaniacy nie zagrali tak samo w pierwszym meczu z Bazyleą – przed własną publicznością. Bo naprawdę znakomicie się wtedy pokazali. A strata bramki wynikała wyłącznie z braku koncentracji w końcowych minutach. Odnośnie natomiast samego budowania i wyprowadzania akcji czy utrzymywania się przy piłce trudno było mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Wyglądało to super i momentami Szwajcarzy byli bezradni. Lech z pewnością nie był w rewanżu zespołem gorszym i przypomniał mi, dlaczego przed pierwszym spotkaniem przy Bułgarskiej uważałem, że mistrzów Polski stać na korzystny wynik w starciu z wyżej notowanym rywalem. Ale przy takich błędach indywidualnych i braku komunikacji przy każdej ze straconych bramek tamten mecz nie mógł się niestety inaczej skończyć. Zupełnie inaczej wyglądało to natomiast wcześniej w meczu o Superpuchar Polski z Legią, który był popisem gry zespołowej i wzajemnej asekuracji w wykonaniu Lecha. W porównaniu do tamtej konfrontacji zabrakło choćby wszystkim podwajania w ataku czy agresywności w odbiorze piłki. A FC Basel też grało momentami niefrasobliwie w obronie i przy dobrym pressingu można było odbierać rywalom piłki i strzelać gole.


www.arskomgroup.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty