Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > I liga > Wiadomości I liga
RYSZARD NIEMIEC przedstawia prezesowi Cracovii obawy, troski i niepokoje osób legitymujących się "sercem w pasy"2013-04-07 12:49:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (180)

List otwarty do Prof. Janusza Filipiaka…


Szanowny Panie Prezesie!


Powodowany, nie tylko urzędową, troską o pozycję Cracovii w rywalizacji o powrót do ekstraklasy, pozwalam sobie tą drogą podzielić się spostrzeżeniami dotyczącymi postawy zespołu, pracy sztabu trenerskiego, reakcji kibiców, powołujących się na emocjonalne związki z Klubem. Suma przekazywanych uwag bierze się z licznych kontaktów z osobami o sporym potencjale kompetencji do wypowiadania się w tej tematyce. Jedni należą do kręgów od lat zbliżonych do Cracovii, są zasłużonymi, byłymi zawodnikami klubowych sekcji, w tym piłkarskiej, inni po prostu na piłce „zjedli zęby” i wiedzą, na jakie kłopoty napotyka drużyna w realizacji postawionego przed nią celu. Są też osoby, należące do tzw. twardego elektoratu Klubu, które zawsze wtedy, gdy losy ich ukochanego zespołu układają się niepomyślnie, stawiają mnie w stan pogotowia… W dobie Pańskiego przewodzenia Klubowi, starają się powierzać mi rolę, odpowiadającą statusowi, w pewnym sensie - posłańca, a może raczej ich wysłannika, który stając przed Pańskim obliczem ma obowiązek przedstawić ich obawy, troski i niepokoje. Przyjąłem tę godność z mieszanymi uczuciami, albowiem misja pierwsza sprzed lat, w dodatku zespołowa, bo byłem u Pana w towarzystwie redaktora Leszka Mazana, specjalnych korzyści drużynie, ani Klubowi, nie przyniosła. Wspominam ją wszelako z rozrzewnieniem, albowiem dzięki niej mieliśmy okazję głębiej zapoznać się z Pańską strategią prowadzenia najstarszego polskiego klubu piłkarskiego, w biznesowej koegzystencji z nowoczesnym partnerem właścicielskim, jakim jest COMARCH. Późniejszych, licząc od 2006 roku, pełnomocnych zleceń osób, legitymujących się „sercem w pasy”, nie przyjmowałem, uznając ich prawo do wpływania na losy Cracovii za nieuprawnione. Dziś robię wyjątek, zachęcony tym, że nie muszę absorbować Pańskiego bezcennego czasu na bezpośrednią rozmowę.


Ponieważ był Pan obecny na meczu piłkarzy z Dolcanem Ząbki, genezy tego listu, do napisania którego zostałem poniekąd skłoniony, dosyć emocjonalną szarżą wspomnianego wyżej grona, z pewnością podzieli Pan sąd o konieczności uznania sytuacji za poważną i wymagającą reakcji. Zespół zagrał koszmarnie i nie jest to, niestety, jakiś szczególny rodzaj wyjątku od reguły. We wszystkich meczach tej wiosny prezentuje prymitywny, bezproduktywny styl gry. Ustępuje rywalom przede wszystkim pod względem motorycznym, co przy skrajnie nikczemnych warunkach fizycznych zawodników, skazuje go na klęskę. Jawi się on jako zbiór wydelikaconych chłoptasiów, którzy wykuwali formę podczas ekskluzywnych zagranicznych zgrupowań, nie zdobyli niezbędnej odporności do gry w „zimowych warunkach polskiej wiosny piłkarskiej”. Punkty wywalczone z Katowicami i Okocimskim KS, były efektem niebywałego fartu, bo z tzw. przekroju spotkania wynik odwrotny byłby jak najbardziej sprawiedliwy. Jeśli dodać do tego niesłychanie fartowne mecze z poprzedniej rundy, które przysłoniły realna ocenę poziomu, dochodzimy do wniosku, że Cracovia zajmowanym miejscem kontrastuje wyraźnie z rzeczywistymi umiejętnościami piłkarskimi. Uogólniając warto zauważyć, że ta drużyna jest zlepkiem doraźnie dobranych graczy, a cechuje ją jedna wspólna cecha: niski wzrost i niedostatek siły, jako ważnej cechy motorycznej. Trener Stawowy wydaje się nie dostrzegać słabości zespołu, co więcej, w licznych wypowiedziach prasowych podnosi całkowicie wydumane, nie znajdujące pokrycia w faktach meczowych argumenty o jakiś wyjątkowyn kunszcie technicznym podopiecznych.


Pełzająca katastrofa w postaci nieuzyskania awansu grozi Cracovii znanym w jej historii wpadnięciem w korkociąg, sprowadzający ją na manowce rywalizacji z Boguchwałą, Kańczugą, Pińczowem, Sieprawiem czy Niedźwiedziem (a kysz!)… W tle procesów erozji poziomu gry pierwszej drużyny toczy się równoległe zjawisko rozpadu koncepcji sportowego zarządzania sekcją. Nie znając wewnętrznych uwarunkowań trudno się wypowiadać o przyczynach tego stanu, tym niemniej, dymisja wiceprezesa ds. sportowych i dyrektora pionu budującego klubowy skauting, i to na półmetku sezonu, zakłóca homeostazę organizmu klubowego. Rzeczą wielce dyskusyjną pozostaje rzucenie na przestwór absorbujących działań w Polskim Związku Piłki Nożnej aż dwóch Pańskich zastępców, jakby nie mieli nawału pracy w Klubie…


Kampania wyborcza i pełne napięć, stresujące kontredansy zjazdowe i pozjazdowe, być może odciągnęły głównych rozgrywających problematyki budowania fundamentów awansu, od najważniejszych spraw. Pańska fizyczna nieobecność w Klubie musi być zrekompensowana pełną gotowością i stuprocentowym zaangażowaniem kadry kierowniczej Klubu, realizowanym na zasadach totalnego priorytetu. Tymczasem stało się tak, że wiceprezes ds. sportowych został odkomenderowany do społecznych zajęć na poziomie piłkarskich związków regionalnego i ogólnopolskiego… Znając Pański sceptycyzm wobec nieetatowych „podpowiadaczy”, nie silę się na bodaj ułamek jakiegokolwiek doradztwa „w sprawie”. Dzielę się garścią przemyśleń, w nadziei, że staną się one bodźcem do podjęcia stosownych decyzji, skutkujących odwróceniem swoistego miecza Damoklesa, wiszącego nad zasłużonymi aspiracjami Cracovii…


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty