Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Ekstraklasa > Wiadomości ekstraklasa
RYSZARD NIEMIEC nie dziwi się pytaniom ludzi z Niecieczy: Czy PZPN ma pomagać, czy przeszkadzać?2013-09-01 14:00:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (201)

A jednak tabakiera do nosa!


Nieograniczona w swej radosnej twórczości uchwałodawczej magistratura futbolowa z Warszawy, znowu została złapana na wykroku. Kierując się megalomańskim przekonaniem, że „wie lepiej”, wprowadziła kolejne regulacje, których konsekwencji nie jest w stanie przewidzieć.


Zwieńczeniem tej swoistej arogancji stały się ostatnio wydarzenia w podwarszawskich Łomiankach, gdzie hordy kibiców Legii wtargnęły do tej cichej miejscowości, w ramach pościgu za odwiecznymi antagonistami spod znaku Polonii. Ludność Łomianek, wraz z władzami samorządowymi, przygotowywała się do zapowiedzianej konfrontacji, niczym do plagi dżumy i cholery. Nic nie pomogło, bo starcia z policją pociągnęły za sobą spore szkody na mieniu komunalnym i prywatnym. O kosztach sportowych trudno mówić, ponieważ są trudne do oszacowania. A przecież można było łatwo ich uniknąć! Za praprzyczyną chorej sytuacji, grożącej dezorganizacją i wynaturzeniem rywalizacji sportowej, na terenie Mazowsza i regionu łódzkiego, stoi ślepota organu jakim jest zarząd PZPN! Miał on do czynienia z problemem zakwalifikowania do odpowiedniego szczebla rozgrywek wielce zasłużonych polskich klubów, jakimi są Polonia Warszawa i Łódzki Klub Sportowy. Jak wiadomo, kluby te przy zadziwiającej bierności poprzedników obecnego zarządu PZPN, zostały doprowadzone do bankructwa, przez coraz bardziej ekscentrycznych, prywatnych właścicieli, traktujących futbol i rządzące nim reguły, jako bawidełka w ręku niepełnosprawnych osobników. Na zgliszczach i długach sympatycy Polonii i ŁKS podjęli się wyzwania ratowania resztek i odbudowy pozycji godnej tradycji i wielkich osiągnięć. Zmontowawszy wcale silne zespoły nowi sternicy obu klubów szykowali je do gry bodaj w szrankach trzeciej ligi, co w pełni odpowiadało ich potencjałom.


Aliści żądny władzy absolutnej zarząd PZPN, działając w trybie przyspieszonym, zastrzegł  sobie prawo do wyznaczenia polonistom i ełkaesiakom miejsca w szyku. To nic, że władze regionalnych związków miały wyobraźnię i chciały ulokować drużyny w lidze międzywojewódzkiej, a nie międzygminnej, jaką de facto jest liga IV. Ponieważ zasada „Roma locuta causa finita” (Rzym powiedział, sprawa skończona) obowiązuje w polskiej piłce, jak nigdy dotąd, mamy to, co mamy: połowa zespołów, tak mazowieckiej IV ligi, jak i łódzkiej, zamiaruje oddać punkty walkowerem, w przypadku pełnienia funkcji gospodarza, w meczach z wielkomiejskimi Polonii i ŁKS. Powód jest prosty, jak bijak i dzierżak od cepa… Małomiasteczkowi czwartoligowcy z Łomianek, Sulejówka, Gąbina, Sierpca, Raciąża, czy Paradyża, Przedborza, Zadębia, Działoszyna, nie są w stanie sprostać organizacyjnie najazdom kibiców wspomnianych wyżej klubów! Boją się o swoje obiekty, nie stać ich na logistyczne zabezpieczenie meczów przy takim stopniu zagrożenia. W dodatku dobrze znane z praktyki najwyższego szczebla zachowania kibiców, w realiach małych, prowincjonalnych środowisk, tężeją przeobrażając się w niszczycielską siłę, na którą trudno znaleźć skuteczną zaporę. A przecież można było tego uniknąć, desygnując oba kluby o klasę wyżej, tak, aby rywalizowały z drużynami z Radomia, Kutna, Sieradza, Tomaszowa Mazowieckiego, Wielunia, a więc miast zdecydowanie ludniejszych i szczycących się posiadaniem klubów o sporych tradycjach. Tam nie byłoby problemów z organizacją zawodów mistrzowskich i nie tylko nikomu nie przyszłoby do głowy unikanie konfrontacji z ŁKS i Polonią, ale z tego tytułu liczono by na cieszącą skarbników wysoką frekwencję na meczach. Niestety, zwyciężyła idea „pokazania kto tu rządzi”, bez oglądania się na następstwa forsowania na siłę własnych racji.


Na małopolskim gruncie również mamy okazję zaznajomić się wszędobylskimi ekspertami z Marszałkowskiej, którzy wpychają nosa do organizacji rozgrywek szczebla stricte regionalnego… Oto właściciele Termaliki Nieciecza, od dwóch lat szykując się do sforsowania bram najwyższej klasy rozgrywkowej, szykowali także kadrę do spełnienia warunków startu Młodej Ekstraklasie. Były z tym spore problemy, więc w sezonie 2011/2012 postanowili wycofać rezerwowy zespół z IV ligi, do której właśnie awansował. Teraz, kiedy trudna do „łyknięcia” ME została rozwiązana, a na jej miejsce kluby ekstraklasy zobowiązane są wystawić drugie drużyny seniorów, Niecieczy w to graj, bo kadrę seniorów ma szeroką, a z planów awansu do elity nie zrezygnowała, mimo niezbyt udanego, tym razem, startu w jesiennej rundzie sezonu 2013/2014. Zgłosiła więc zespół do małopolskiej IV ligi (grupy tarnowsko-nowosądeckiej). Rada Trenerów i Wydział Szkolenia MZPN, a więc ciała złożone z wybitnych fachowców, mających dobre rozeznanie w potencjałach klubów w regionie, zarekomendowały pozytywnie takie rozwiązanie organizacyjne. Uszanowano w ten sposób zarówno wysiłek materialny i organizacyjny, w warunkach Niecieczy, tym bardziej godny szacunku, wszak, bądź co bądź, powstał nowy byt, a także okazję do wzmożenia poziomu rozgrywek w tej klasie.


Decyzja władz MZPN została błyskawicznie skontrowana przez organ wyższy, który odebrał regionalnym związkom tego typu uprawnienia. W ten sposób ciekawy zespół, którego gracze często gęsto występować będą na boiskach I ligi, w rezerwowej drużynie musieliby biegać po murawach klasy A. Czy przy takim obrocie sprawy, gdzie ma miejsce ewidentne rzucanie kłód pod nogi ludziom inwestującym własne środki na rozwój rodzimego futbolu, można się dziwić retorycznym pytaniom ludzi z Niecieczy: „czy PZPN nie jest aby organizacją, która ma pomagać, a nie przeszkadzać w rozwijaniu dyscypliny, za którą odpowiada?”


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty