Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o o zaniechaniach i znieczulicy wobec dorobku klubu sportowego z 40-tysięcznego miasta na Podkarpaciu2018-11-12 10:23:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (473)

Była sobie Stal Sanok…


Okoliczność w zasadzie błaha i powtarzająca się co roku podczas sprawozdawczych, walnych zebrań delegatów PZPN… Na wielkim ekranie gustownej sali hotelu Sheraton, kto wie (nie zapamiętałem), czy aby nie nazywanej LONDYN, pojawiają się nazwy klubów z poszczególnych województw. Najpierw te, które należy skreślić z ewidencji związkowej, bo uległy likwidacji, albo umarły stojąc, następnie te, które powstały od nowa i trzeba je doliczyć do stanu posiadania. Ot, zwyczajna, biurokratyczna statystyka, przechodząca bez specjalnej ekscytacji zebranych, którzy zjechali się z całej Polski.


Na upartego da się wyciągnąć pewną logikę w prezentowanych danych. Oto w regionach wysoko rozwiniętych piłkarsko, takich jak Małopolska, Śląsk Dolny i Górny, Wielkopolska, Pomorze, Mazowsze, poniekąd Podkarpacie, uderzająca jest przewaga klubów nowo powstających nad tymi, które upadły. Tym bardziej wymownym, prowokującym do refleksji stał się wyimek z raportu piłkarstwa podkarpackiego, w którym jedynym klubem zgłoszonym do pośmiertnego pokwitowania stała się… Stal Sanok! Ta informacja z paru powodów wzbudziła we mnie przede wszystkim zdziwienie i rozczarowanie. Po pierwsze, mieliśmy do czynienia z organizmem zakorzenionym w pejzażu sporego, 40-tysięcznego miasta o sporym potencjale gospodarczym. Po drugie, to nie jakiś efemeryczny klubik, z kategorii bytów powstających w Polsce po 1989 roku, w wyniku kaprysu jakiegoś biznesmena, rady parafialnej, czy wręcz będącym osiedlową resztówką po ognisku TKKF-u… Na naszych oczach wyzionął ducha poważny, kiedyś wielosekcyjny klub, któremu dwa lata temu stuknęło okrągłe 70 (słownie: siedemdziesiąt) lat! Nie chcę używać wielkich, patetycznych słów w felietonie - gatunku raczej pogodnym niż ponurym, pozostanę jedynie przy przaśnym stwierdzeniu, nóż się w kieszeni otwiera i krew człowieka zalewa. Ja wiem, że wielu ludzi stojących przy sanockim sporcie glansuje sobie sumienia faktem, że w miejscu Stali funkcjonuje w mieście nad Sanem twór najnowszej generacji o nazwie, przypominającej zawołanie walczących o czyste powietrze i wegetariański styl życia (EKOBALL)… Niestety, będzie to jedynie substytut moralno-psychologiczny, nawet w przypadku, gdyby kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości, zdobył jakimś cudem, mistrzostwo Polski!


Stal Sanok, dla przypomnienia tym, którzy są winni zaniechań i znieczulicy wobec jej dorobku, w sezonie 1997/98 wygrała rywalizację w III lidze, zostawiając za sobą takie kluby jak Stal Rzeszów, Garbarnia, Wisłoka Dębica, Sandecja. Aby przedrzeć się do historycznego awansu do II ligi należało wykazać wyższość nad mistrzem III ligi centralnej Polski - Orlętami Łuków. Doszło wtedy do kuriozalnego, moim zdaniem, sporu na temat sensu sięgania po cięższą zbroję w postaci przebicia się na ogólnopolski poziom rozgrywek. Byli tacy w Sanoku, którzy wskazywali na niewydolność materialno-ekonomiczną klubu, a w związku z tym doradzali odpuszczenie Orlętom awansu i niepopadanie w koszty, ale wręcz odwrotnie! Przypisuję sobie tu rodzaj zasługi, bo konsultowany w tej kwestii, jednoznacznie podsuwałem rozwiązanie czysto sportowe! No, i wygrała Stal dwumecz z łukowianami, decydującą o awansie bramkę(Kornecki?) zdobywając w 4. minucie dogrywki (albowiem mecz i rewanż skończyły się rezultatem 1:1). W tym momencie drużyna z Sanoka stawała się jedynym reprezentantem Rzeszowszczyzny na ogólnopolskim szczeblu rozgrywek futbolowych!


Drugą kotwicą, która powinna była na zawsze przykuć klub do sanockiej współczesności była fantastyczna postawa drużyny w Pucharze Polski edycji 2008/09, kiedy to zaszła ona ćwierćfinału rozgrywek, ulegając dopiero Legii w dwumeczu (ten drugi zremisowany 1:1). Miała Stal kiedyś silną sekcję lekkoatletyczną, w której na czoło wybijali się skoczkowie Jan Wojtów (210 cm w wzwyż) i Ryszard Drwięga (7,30 cm w dal). W połowie lat 60-tych takie wyniki budziły szacunek u rywali nie tylko krajowych… Najwięcej sukcesów przynieśli Sanokowi i regionowi hokeiści Stali od 1976 roku ze statusem pierwszoligowców. Sanok zapisał się w historii dyscypliny jako swego rodzaju filia nowotarskiego Podhala, a o jego sukcesach stanowili wychowankowie Szarotek: Mieczysław Ćwikła, Kazimierz Iskrzycki, Tadeusz Garb, Kazimierz i Jan Mrugała, Franciszek Pajerski… Swoje twórcze piętno na losie sportowym sanockiego hokeja odcisnęli trenerzy Tadeusz Glimas i Kazimierz Bryniarski. Sekcja była oczkiem w głowie załogi patronackiego zakładu - słynnego Autosanu, producenta autobusów, w PRL monopolisty - dostawcy pojazdów pasażerskich na liniach miejskich i dalekobieżnych. Zakład ten po wielu perturbacjach, łącznie z bankructwem i likwidacją, w ostatnich czasach wyszedł na prostą, ba, nawet ostatnio postawiono przed nim świetlaną wizję wejścia na ścieżkę wytwarzania autobusów o napędzie elektrycznym. Niestety, neoliberalna epoka w naszej gospodarce, „zaowocowała” - jak wszędzie - rozbratem fabryki z wyczynem sportowym, a to w konsekwencji oznaczało koniec Stali… Szkoda!


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty