Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o łomocie jakiego doznała Legia i destabilizacji emocjonalnej jej kibiców...2016-09-18 17:34:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (361)

Sto batów na stulecie...?


Czekałem cierpliwie ładnych parę dni, co jest epoką we współczesnym tempie obiegu informacji… Czekałem, kiedy pojawi się w komentarzach po meczu Legii z Borussią Dortmund zgrabna i sugestywna pojęciowa zbitka: „eurowpierdol”. Weszła do publicystyki internetowej za sprawą chwackich autorów pewnego warszawskiego portalu, w czasie, kiedy reprezentujące polskie piłkarstwo drużyny doznawały porażek w europejskich pucharach. „Eurowpierdol” dotyczył Cracovii, która nie dała rady na bałkańskim froncie, dotyczył Piasta Gliwice, który u siebie przegrał ze Szwedami, nawet porażka lubińskiego Zagłębia z niezłą drużyną duńską w ten sposób została opisana…


Nie słychać natomiast tego dosadnego słownictwa w opisie łomotu, jaki doznała Legia w starciu z drużyną Łukasza Piszczka. A przecież właśnie ostatni wynik na Łazienkowskiej w pełni zasługuje na takie leksykalne ujęcie. Rozmiary pogromu wyrażone w liczebnikach nie oddają wszakże przepastnej różnicy klas w umiejętnościach zespołów. Oglądałem mecz w obecności Radosława Michalskiego, gościa, który grywał w Lidze Mistrzów właśnie w barwach Legii, człowieka jej kibicującego. Stawialiśmy na remis, zakładając przenikliwość trenera Besnika Hasiego, który zaprogramowanym (?) kosztem wyników w ekstraklasie, umożliwia drużynie skumulowanie dodatkowej energii, wyzwalanej właśnie przy europejskiej próbie. Dołożyłem do tego wrażenia z przegranego meczu w Niecieczy jako ewentualną zasłonę dymną, mającą na celu uśpienie gości… Nic z tego: piłkarze z Zagłębia Ruhry zdeklasowali mistrzów Polski, momentami zabawiając się ich kosztem, czyniąc z nich pajacyków, niezdolnych do jakiejkolwiek zbornej akcji obronnej.


Nie dziwota, że traumatyczna klapa wywołała liczne turbulencje w zbiorowej psychice kibiców Legii. Jedna z nich okazała się agresywną akcją wobec sektora niemieckich kibiców i wywołała konieczność interwencji sił policyjnych. Demony arogancji i nienawiści kolejny raz dały o sobie znać! Te same, które Europa poznała dawno temu, a które na jej wschodzie i zachodzie eksportowali przez lata stołeczni kibole. A przecież wydawało się, że po latach rządów ITI i prezesa Mariusza Waltera, nowi właściciele zdołali nawiązać spolegliwe relacje z radykałami na widowni. Przestali bić piłkarzy po pysku, nie wznosili okrzyków podważających wiarę w ich przynależność do gatunku ludzkiego („jeszcze jeden!” - po śmierci Wejcherta), przestawili wajchę retoryki stadionowej na ścieżkę narodowo-patriotyczną (etos powstania warszawskiego, pamięć i cześć żołnierzom wyklętym, precz z komuną). Zyskali nawet przychylność najwyższych czynników w państwie! Jednym słowem: sielanka i sanktuarium wychowania patriotycznego. Niestety, wszystko do czasu… Pojawiły się nie tylko nacjonalistyczne akcenty, ale i echa antysemityzmu, co może skutkować, że kolejny mecz pucharowy z samym Realem Madryt może odbyć się bez publiczności.


Ukoronowaniem destabilizacji emocjonalnej sympatyków Legii okazuje się akcja zwalniania albańskiego trenera przy pomocy wpisu-wrzutki na Twitterze, opartej na pobożnym życzeniu. Próba uprzedzenia faktu kadrowego, nośna publicystycznie, narobiła sporo zamieszania, zmusiła kierownictwo klubu do ogłoszenia dementi, aliści syntetyczna prawda jest taka, że po raz pierwszy trener został zwolniony przez dziennikarza! Miał on rzeczywisty motyw humanitarny, bo chciał skrócić męki aż trzech podmiotów: zawodników, właścicieli i samego trenera Hasiego… Styl i metody prowadzenia Legii przez niego nie wytrzymują krytyki, skutkują obniżeniem jakości i skuteczności drużyny, grożą nieobliczalnymi konsekwencjami, nawet spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej (sic!).


Łączne traktowanie meczów z Bruk-Betem Termaliką i Borussią daje pełne wyobrażenie o degradacji zbiorowych umiejętności drużyny. Kompromitacji uległa przy okazji megalomańska zasada oddawania drużyny w ręce zagranicznych trenerów. To oni są winni zmarnowania skumulowanego kapitału zawodniczego, a ponadto zrujnowania jej morale metodyką „silnych ludzi z silną ręką”. Począwszy od autystycznego (copyright S. Szczepłek) Norwega Berga, zapewne idealnego coacha gburów-Wikingów, przez Czerczesowa - arbitralnego pedagoga, w sam raz dla piłkarzy-ludzi postradzieckich i wreszcie dzisiejszego Hasiego - wynarodowionego potomka zbójnickich Skipetarów- poganiaczy mułów, mamy do czynienia z zimną, bezduszną hodowlą treningową, w której siła presji zastępuje warsztat…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty