Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC: Wśród wiślackich elit dominuje nastrój paniki i ciężkiego zaskoczenia...2016-08-15 11:32:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (356)

Klub to nie worek kartofli...?


Tyle było narzekania na Bogusława Cupiała, że od paru sezonów przykręcił śluzę w kanale, którym od 1997 roku płynęły do Wisły strumienie pieniędzy na życie ponad stan… Aż tu - hokus pokus - Cupiał Wisłę spieniężył, zgodnie z dyktatem banków i natychmiast zrodziła się gwałtowna tęsknota za nim!


Nie minęło trzy tygodnie, a nad klubem wisi katastrofa wizerunkowa, a drużyna stacza się po równi pochyłej. Czarę goryczy w konserwatywnej i kulturalnej stolicy Polski przechyliła wiadomość o spreparowaniu przez nowego właściciela świadectwa maturalnego, czynu niegodnego i wykrytego przez odpowiednie organy, co bije nie tylko w 110-letnią renomę klubu, ale nastawia negatywnie potencjalnych sponsorów, tak bardzo potrzebnych, aby wydobyć Wisłę z kryzysowego korkociągu. Na negatywny odbiór transakcji z takimi następstwami nałożyły się też echa wywiadu Marka Citki, w którym znalazło się coś w rodzaju prezentacji modelu zarządzania klubem według patentu nowych właścicieli. Były piłkarz Widzewa i Cracovii z niekłamaną otwartością dał do zrozumienia, że panowie wielkim kapitałem nie dysponują, ale mają „pomysł” na budowę wielkiej Wisły. Niestety, ten modus operandi został wcześniej, w jakimś stopniu, prześwietlony i skompromitowany przez ludzi prezydenta Kielc Lubawskiego, od którego dzisiejsi właściciele ”Białej Gwiazdy” zamierzali odkupić tamtejszą Koronę. Marek Citko, niegdysiejsza rewelacja narodowej reprezentacji, którego kariera zwieńczona została tytułem najlepszego sportowca kraju, znany jest ze swej pobożności i wielkiego przywiązania do Kościoła Rzymsko-Katolickiego, co powinno dawać stuprocentową gwarancję jego sumienności i sterylnej uczciwości. Solidnym potwierdzeniem jego statusu jest obecność w strukturach samorządowych województwa podlaskiego i pełna jawność jego stanu majątkowego. Nie wynika z niego jakakolwiek podstawa do pełnienia roli posesjonata zawodowego klubu piłkarskiego. Pewnie dlatego z najnowszego serwisu wiadomości plotkarskiej giełdy, zainstalowanej podczas meczu z Ruchem w okolicach strefy VIP, wynika, że Citko de facto nie podjął czynności dyrektora sportowego i pierzchnął w popłochu w swoje strony. W każdym razie na meczu go nie było, podobnie jak Jakuba Meresińskiego.


Wśród wiślackich elit dominuje nastrój paniki i ciężkiego zaskoczenia. Moja wyobraźnia historyczna prowadzi do porównania dzisiejszej sytuacji z wydarzeniami z roku 1949, kiedy to klub znalazł się w nowoutworzonej federacji gwardyjskiej, zarządzanej przez aparat komunistycznej bezpieki i milicji. Wtedy, sztandarowe postaci Towarzystwa Sportowego Wisła: płk Henryk Reyman, dr inż. Tadeusz Orzelski, Stanisław Voigt, Stanisław Wójcik, z rozdartym sercem bezradnie patrzyli na determinizm historyczny. Niewiele mogli zrobić, bo ich każda interwencja mogła skończyć się w ciemnicy kamienicy przy Placu Inwalidów. Dlatego szukali pozytywów w sytuacji, na którą nie mieli najmniejszego wpływu. Wtedy karty rozdawała polityczna konieczność, dziś zastąpiło ją bezduszne, święte prawo własności. Najlepiej zdają sobie z tego sprawę, często lekceważeni, kibice z wiadomego sektora. Ci sami, którzy obiecywali Cupiałowi dozgonną wdzięczność, oświadczali, że jest jednym z nich, teraz nawet nie pisnęli słowa podziękowania za 19-letni sponsoring totalny. A przecież widzieli, że na koszulkach wiślaków nie ma już logo TeleFoniki, a loża, z której jej właściciel oglądał mecze zionie pustką! Ten wyrywny do nadużywania wołacza „wypierdalaj!” sektor, przez całe 90 minut meczu z Ruchem, milczał w wiadomej sprawie jak zaklęty. Znaczy się wie, o co chodzi i nie zamierza interweniować, powołując się na fundament moralny zawarty w haśle: ”Wisła to my!”.


Dlatego z pewną ambiwalencją należy się odnieść do objawów rozczarowania Bogusława Cupiała tym jakie skutki przynosi zawarty przez niego akt kupna-sprzedaży. Trudno zwłaszcza uwierzyć, że służby prawne TeleFoniki nie prześwietliły możliwości nabywców, co w konsekwencji stawia pod znakiem zapytania podstawy rozgłaszanej po Krakowie informacji o chęci „odbicia” Wisły z rąk uzurpatorów (?) Mało zasadne pozostają również oczekiwania na odsiecz ze strony PZPN, władz miasta, czy Bóg wie kogo… Umowa sądownie zaklepana, pieniądze wypłacone, ciężko będzie ten transfer unieważnić, zwłaszcza że sądy w Polsce nierychliwe i nie do końca sprawiedliwe…  Co to oznacza dla wewnętrznej harmonii w szatni, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Rozdygotana atmosfera wokół problemów ekonomicznych klubu, jak dotąd łagodzona była przez takich działaczy jak Ludwik Miętta-Mikołajewicz, Zdzisław Kapka, Piotr Dunin-Suligostowski, wcześniej Robert Gaszyński, Ryszard Pilch i okazywała się skutecznym zderzakiem, osłaniającym samopoczucie zespołu. Teraz, kiedy lawina fatalnych komunikatów o ostatnich wydarzeniach, musi spadać na psychikę  piłkarzy, która powinny być zajęta osiągnięciem dobrego wyniku sportowego, sytuacja może wymknąć się spod kontroli i odbić się fatalnie na wynikach. Zawodnicy to niekoniecznie biegające głazy, ale żywe organizmy, bardziej subtelne i wrażliwe niż się komukolwiek wydaje… Wczoraj, jak na dłoni widoczna była ich apatia i niewiara w sens walki.


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty