Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC: Proces wcześniactwa futbolowego niesie za sobą umocnienie się roli i wpływu rodziców na edukację ich dzieci i jakość organizacji szkolenia w klubach2016-04-17 15:42:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (339)

Felieton na Dzień Dziecka?


Od roku istnieje w Tarnowie szczytna fundacja pod ambitnym i bezwzględnie słusznym nazwaniem - „Może Być Lepiej”… Zajmuje się szeroko rozumianą pomocą społeczności osób powracających do życia po terapiach wyprowadzających je od uzależnień. Dobrzy ludzie skrzyknęli się, aby podać rękę tym, do których mało kto chce się przyznawać: szukają dla nich miejsca na ziemi, pracy, empatycznego otoczenia, przytuliska. Kiedy się czyta zestaw inicjatyw i projektów zawartych w statucie Fundacji, ręce składają się do oklasków, gardło ściska ze wzruszenia, serce się raduje ponad zwykłą miarę. Rozległość frontu zbożnych działań doprowadziła Fundację do niespodziewanego wkroczenia na grunt sportu piłkarskiego w wydaniu dziecięcym. Zgłoszona przez nią drużyna 10-latków przeszła jak burza eliminacje miejskie, powiatowe i wojewódzkie popularnego turnieju „Z podwórka na stadion” sponsorowanego przez znaną firmę „Tymbark” i szykuje się do wyjazdu na finałową rozgrywkę na Stadionie Narodowym. W finałowym spotkaniu, wieńczącym eliminacje wojewódzkie, tarnowianie pokonali drużynę szkoły podstawowej nr 40 w Krakowie, której chłopcy są członkami Uczniowskiego Klubu Sportowego UL…


W tym miejscu niniejszej narracji zaczyna się wszak problem sportowo-regulaminowy, podbudowany aspektem moralnym. Oto rodzice chłopców drużyny pokonanej odkryli, że ekipa tarnowska to żacy tamtejszego klubu piłkarskiego Tarnovii, na czas eliminacji występujący w barwach (?) Fundacji! Odkrycie nie wymagało talentów Sherlocka Holmesa, albowiem informacja o stanie rzeczy została ogłoszona na internetowej stronie MKS Tarnovia („Młodzi piłkarze Tarnovii z rocznika 2006 reprezentujący także fundację „Może Być Lepiej” wygrali turniej finałowy woj. małopolskiego „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku…”). Ponieważ regulamin Turnieju zakłada na wszystkich jego szczeblach uczestnictwo zespołów szkolnych i takich, które w dawno minionych czasach nazywaliśmy „dzikimi” lub „podwórkowymi”, start zawodników zrzeszonych nie wchodzi w grę. Z oficjalnym potwierdzeniem statusu chłopców z drużyny „Może Być Lepiej” nie było problemu, albowiem - na żądanie PZPN - biuro Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej przedstawiło listę chłopców uczestniczących w rozgrywkach swej kategorii wiekowej organizowanych przez siebie. W chwili, kiedy powstaje niniejszy tekst, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przed tarnowskimi 10-latkami warszawski start okaże się nieosiągalny. Protest rodziców dzieci z Krakowa, złożony do samej wierchuszki PZPN, osobliwie do prezesa Zbigniewa Bońka, którego stosunek do „Tymbarku”  ma charakter nabożny, najpewniej poskutkuje ponowną weryfikacją wyników szczebla wojewódzkiego. Tym samym w małopolskiej ekipie, która pokaże się na Stadionie Narodowym, znajdzie się prawdopodobnie drużyna krakowskiej podstawówki.


Sprawa znajduje swój koniec, ale daje też asumpt do początku głębszej refleksji na temat okołosportowych aspektów naszej piłki dziecięcej. Wiadomo powszechnie, że wiek zawodniczej inicjacji systematycznie przesuwa się w kierunku wczesnoinfantylnej fazy rozwoju dziewcząt i chłopców. Kiedyś, dziesięć, dwadzieścia lat i wcześniej, zabawę w piłkarza zaczynało się na końcówce szkoły podstawowej, w wieku 12-14 lat. Parę lat temu dolna granica wieku, umożliwiająca rejestrację adepta wynosiła 9 lat, dziś pełnoprawnym uczestnikiem rywalizacji czynimy już 6-latka. Jeśli niektóre akademie piłkarskie klubowe i samoistne organizują zabawowe formy szkolenia już w przedszkolach, pół żartem, pół serio, można dociekać, czy aby nie dobrniemy do fazy prenatalnej?


Proces wcześniactwa futbolowego niesie za sobą umocnienie się wszelakiej roli i wpływu rodziców na edukację ich dzieci i jakość organizacji szkolenia w klubach. Ich niezwykle pożyteczna funkcja opiera się na mecenacie finansowym, pozwalającym klubom i akademiom na prowadzenie szkolenia w grupach skrzatów, orlików, żaków, młodzików, trampkarzy, nawet juniorów. Trudno nie zauważyć również fundamentalnej posługi wynikającej z władzy rodzicielskiej, jaką jest przyprowadzanie dziatwy na treningi, towarzyszenie jej podczas meczów, wyjazdów, niekiedy obozów. Jest jednak druga strona medalu, ocierająca się o swoistą nadopiekuńczość rodzicielską, a niej wynikają takie „grzeszki” jak presja na trenerów, wymuszanie faworyzowania swego dziecka, przenoszenie na podopiecznych niektórych, niepożądanych właściwości iście kibicowskich zachowań. Wystarczy obejrzeć dowolny mecz dziecięcej piłki, w którym na widowni zasiadają, chociaż raczej stoją, ojcowie i matki grających… A ponieważ niedaleko pada jabłko od jabłoni, a skorupka tym trąca, czym za młodu nasiąka, zjawisko dziczenia obyczajów we współczesnej piłce, niestety, przesuwa się ku coraz wcześniejszym rocznikom. Centralnym motywem groźnego braku takich właściwości jak obiektywizm, szacunek dla przeciwnika, umiejętność przeżywania porażek, praktyczne stosowanie propedeutycznych parametrów fair play, jest upowszechniana od maleńkości zasada łączności zalążków profesjonalizmu i komercjalizmu. Nazywam to „efektem Lewandowskiego”, albowiem z jego akurat postacią posiadacze niekoniecznie uzdolnionej dziatwy, od pierwszego kopnięcia piłki przez milusińskiego, większość tatusiów i matul, snują sen o następcy, który w przyszłości przeniesie rodzinę na szczyty dobrobytu. Wątek patologiczny tego zjawiska ma miejsce już wówczas, kiedy zaczynają się w dziecięcej rywalizacji podrabianie dokumentów, zasilanie drużyn nieuprawnionymi zawodnikami, fałszowanie metryk i legitymacji, wyklinanie sędziów, zwalnianie „nieprzychylnych” trenerów, zapiekłość w dochodzeniu do swoich racji, podejrzliwość i zawiść wobec lepszych od mego Frania…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty