Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC na Ziemi Sądeckiej o monografii Sandecji i poradniku starosty...2015-07-05 15:04:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (297)

Łącka jako zaczyn postępu


Prezes Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej pan Sławomir Pietrzyk przebywał służbowo na Ziemi Sądeckiej i jako turystyczny debiutant w tych stronach, poczuł się odkrywcą. Tym samym wyprowadził mnie z błędu, wedle którego zwiedzanie Starego i Nowego Sącza, Tęgoborzy, Barcic, Kamionki, czy im podobnych miejscowości, należy do obowiązkowych powinności każdego młodego Polaka. Jako że pacholęciem będąc poznałem niepowtarzalną urodę nadpopradzkich uzdrowisk, na obozie harcerskim poznawałem Szczawnicę i spływ Dunajcem, a Krynicę zgłębiłem, trzymając się spódnicy mamy, miałem się do niedawna za konesera turystyki krajowej, ze szczególnym uwzględnieniem znajomości tego zakątka kraju. Rutyna i poczucie wszechwiedzy krajobrazowej okazało się grubym nieporozumieniem, zwłaszcza gdy stanąłem przed problemem znajomości pejzażu ludzkiego tej ziemi. Okazało się, że paleta charakterów, usposobień,  zapatrywań  ludzi, kierujących się, na przykład, pasją do piłki nożnej, jest rozległa i zaskakuje swą niepowtarzalnością.


Wśród nowo poznanych Lachów Sądeckich na czoło wybija się temperamentem i rozległością horyzontów, sięgających Azji Środkowej - prezes Barciczanki Paweł Cieślicki. Człowiek bardzo pożądanej dziedziny biznesu, czyli eksportu usług budowlanych, działa nie tylko na terenie Uzbekistanu, ale remontuje polskie cmentarze wojenne na Ukrainie. Z tego połączenia rekina biznesu z subtelnością estety i patrioty, wynika ekspansywność charakteru, umożliwiająca mu grę na dwu fortepianach sponsorskich: Barciczanki i Sandecji, gdzie jest dyrektorem. Globalny zasięg jego interesów skłania go do formułowania nieco przesadnych aspiracji: ekstraklasowych dla Sandecji i trzecioligowych dla zespołu z Barcic. A ponieważ ma patent na międzyklubową cyrkulację zawodników, z której wynika satelitarna rola Barcic wobec N. Sącza, zachodzi obawa, że p. Paweł nie zawsze będzie w stanie orzec czyim de facto piłkarzem jest w danej chwili ten czy ów zawodnik… Jego silną stroną są talenty negocjacyjne, co w kontekście silnej pozycji na budowlanym rynku azjatyckich republik poradzieckich, daje mu spore fory w rozmowach kontraktowych i przetargach zawodniczych w realiach polskiego futbolu.


Nie jest ustalone, kto konkretnie wprowadził do tego typu debat 70-procentowy napój łącki w wersji ekskluzywnej, jako argument przełamujący, na ten przykład, biurokratyzm centrali piłkarskiej, ale prezesa Pawła można podejrzewać o genialne udoskonalenie estetyki opakowania butelki tego alkoholu w wariancie literacko-naukowym. Prawzorem było tekturowe opakowanie w formie grubej księgi zatytułowanej liternictwem złoconym „Pan Tadeusz”, a w niej w wydrążonej specjalnie wnęce mieściła się butelka płynu, co krasi lica i dodaje krzepy. Teraz zamiast tytułu eposu narodowego Adama Mickiewicza, widnieje napis informujący, że mamy do czynienia z monografią stuletniej MKS Sandecji… Nawet osobnicy z najwyższym poczuciem smaku historycznego nie czują programowo zawodu, gdy otworzywszy zwodniczo uformowany inkunabuł, zobaczą flaszkę tego rozchwytywanego produktu regionalnego, który świat zachwyca zarówno w gatunku śliwowicy, jak i „żytka”. Opakowanie noszące znamiona promocji Sandecji, ma swoją wersję mniej godnościową. Nie jest ona przeznaczona do użytku w urzędach centralnych, zwłaszcza stołecznych, koncentruje się na zaspokojeniu apetytu decydentów lokalnych, co najwyżej wojewódzkich. Nie dziwota, że udający grubą księgę tekturowy pojemnik z napitkiem, zwalającym z nóg, zatytułowany jest skromnie jako „poradnik starosty”. Można dyskutować, czy w pełni oddaje harmonię między gustami obdarowanego, a taką poetyką nazewniczą opakowania, ale poza dyskusją pozostaje siła i skuteczność ofiarowanego trunku.


Osobiście początkowo czułem się lekko niedoceniony, kiedy prezes Cieślicki wręczył mi „poradnik starosty”, ale z frustracji wydobyła mnie pamięć hipopotama. Brałem przecież udział w ceremonii wręczania płynnej pamiątki „z najwyżej położonego nad poziomem morza okręgu piłkarskiego”, jak się wyraziłem w specjalnej przemowie, samemu prezydentowi światowej federacji piłkarskiej (FIFA), brazylijskiemu milionerowi Joao Havelange’owi. Był w Krakowie w 1996 roku wraz ze swym zastępcą - Kameruńczykiem Issa Hayatou. Po przyjęciu flaszki nasz drogi gość nie dał jej do przechowania Michałowi Listkiewiczowi, który wtedy służył mu za przybocznego, jeno taszczył twardo ze sobą. W ten sposób doszło do lekkiego sprofanowania Kościoła Najświętszej Marii Panny, w którym Havelange oglądał ołtarz Wita Stwosza z wiadomym zawiniątkiem pod pachą. Walory łąckiej, jeszcze bez bibliofilskiego opakowania, skoczyły niemożebnie w Londynie, gdzie podczas postoju, w drodze do Rio de Janeiro, w warunkach hotelowych Havelange’owi butelkę ukradziono. Depeszował więc do PZPN z prośbą o przysłanie repliki, co dzięki ówczesnemu prezesowi OZPN w Nowym Sączu - Zbigniewowi Stępniowskiemu zostało zrealizowane przy pomocy specjalnych kurierów! Nietrudno sobie więc wyobrazić, że komisarze Unii Europejskiej rozważający przyznanie łąckiej statusu wyrobu regionalnego, powinni byli zapoznać się z euforyczną opinią, cieszącego się wciąż dobrym zdrowiem, brazylijskiego stulatka (wiedział co pić!)…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty