Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o puszczaniu I ligi z dymem i... wabieniu byków jeleni2015-06-07 14:04:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (293)

Coraz bliżej echom dżungli…


Na fali rozlicznych sukcesów polskiego sportu na arenie międzynarodowej, bez należnej uwagi i poklasku przeszła wiadomość o zdobyciu mistrzostwa Europy przez zawodników wabiących byki jeleni!


Jako profan nie mający pojęcia o tej rywalizacji, rozgrywającej się nie na stadionach czy halach, ale w kniejach i borach, zostałem mile zaskoczony ujawnioną bliskością talentów naszych zawodników do natury jeleniowatych zwierząt. Nie jest łatwo utożsamić się na tyle ze zwyczajami zwierząt, aby stać się im podobnym bodaj w warstwie akustycznej, głosowej. Próby na tym polu od lat są podejmowane na naszych stadionach piłkarskich i gdyby zastosować także na tym odcinku konkurencję godną klasyfikacji, mielibyśmy zapewne spore szanse na europejski prymat.


Prestiżowe obowiązki rzuciły mnie do Lubina - stolicy polskiego przemysłu wydobycia miedzi, gdzie piłkarski klub właśnie wywalczył sobie awans do ekstraklasy. Kończył sezon meczem o czapkę gruszek z drugim beniaminkiem najwyższej klasy rozgrywkowej - Termaliką z Niecieczy… Otrzaskany w melodyce stadionowych chorałów, pełnych wulgarnych treści i nienawistnych dedykacji, liczyłem, że na nowoczesnym obiekcie w Lubinie odpocznę od zoologicznych akcentów. Nic z tego; nadzieja oparta na założeniu mniejszego zła w niższej lidze, nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością. Kilkusetosobowa gromada Zagłębia, według moich przewidywań - skupisko ludzi szczęśliwych z racji wielkiego sukcesu swojej drużyny, od chwili zaludnienia trybuny pokazała swe gniewne oblicze, pełne jadu i zapiekłości.


Zanim podjęło metodyczny doping, trzeba przyznać nie wymierzony w aspiracje i egzystencję przyjezdnych piłkarzy, swoje credo wyraziło w formie treści napisów na banerach i sektorówkach. Wynikała z nich zapowiedź  rozpierduchy w mieście, w przypadku gdyby władze miasta Lubina spróbowały przejąć klub Zagłębie na swój właścicielski garnuszek. W tej sprawie toczą się jakieś zakulisowe rozmowy, a ich motywem jest powtarzana od lat chęć pozbycia się wydatków na Zagłębie, ponoszonych przez Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi. Na ile problem jest realny, trudno powiedzieć, chociaż znając dotychczasowe pohukiwania kolejnych ministrów o konieczności odspawania spółek skarbu państwa od kosztów wysokiego wyczynu sportowego, wariant radykalny pozostaje mrzonką idealistów-liberałów gospodarczych.


Trzeba jednak wiedzieć, że Dolny Śląsk od niedawna stał się bazą ruchu Pawła Kukiza, który z wolna opanowuje lokalne samorządy w regionie. Ma coraz więcej do powiedzenia w Radzie Miasta Lubina i stąd ujawniane coraz silniej ciągoty do przejęcia Zagłębia z rąk władztwa ludzi z Platformy Obywatelskiej. Wygląda na to, że lubiński odłam formacji buntowników społeczno-politycznych, wkroczył na grunt rodzimego futbolu, ale spotkał się z odporem kibiców, dobrze wiedzących, gdzie klubowi żyje się najlepiej i najbardziej bogato…


Odpór ten od strony realnej przeszedł jednak granice rozsądku. Zgodnie z zapowiedzią umieszczoną na sektorówce, kibice postanowili „puścić I ligę z dymem”, co nie powinno było budzić jakichkolwiek wątpliwości organizatorów meczu i delegata PZPN. Każdy średnio wyposażony w zdolność przewidywania orientował się, co kryje się pod rzeczoną deklaracją, niestety, nie znalazł się na obiekcie nikt, kto by spróbował odwieść lub zapobiec przed spełnieniem groźby. No, wybuchło megaracowisko w połowie drugiej połowy meczu, dym zasnuł płytę, mecz przerwano do czasu aż zaćmienie sztuczne samo się rozwiało. Występek ponoć w formie recydywy nieźle uderzy klub po kieszeni, ale nieprzemyślane dokładnie pod względem kolorystycznym (barwy klubowe) przedstawienie, było podstawą do oskarżenia sprawców o totalne zbarbaryzowanie. Oto bowiem w trakcie inicjowania operacji zadymiania, na murawę zaczęto miotać materiały wybuchowe. Ich oryginalna konstrukcja wiedzie zapewne do zasobów kopalnianych, przez co siła rażenia może być poważniejsza. Pech chce, że bliżej niezidentyfikowany przedmiot, rzucony z trybuny za bramką, padł przy linii końcowej szesnastki, pod nogi napastnika szarżującego na bramkę gości i ich obrońcy. Obaj padli jak rażeni piorunem, wywołując szok widowni…


Nad stadionem zawisła groza, na szczęście piguła miała charakter hukowy i groźby mechanicznego urazu nie niosła. Wkrótce mecz dobiegł końca, obopólna radość z awansu przykryła dojmujący incydent (?), piłka toczy się dalej. Klub zapłaci karę, kibice będą mogli jeszcze mocniej artykułować swoje programowe credo, wyśpiewywane ze szczególną atencją i pewnością siebie: ”Zagłębie to my!” Gdyby się nad tym twierdzeniem głębiej zastanowić, da się z niego wyprowadzić wniosek o nieodległym podobieństwie do czynności sportowej zwanej „wabieniem jeleni”…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty