Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o autobiografii Wójcika: Wszechogarniająca jest w książce bezczelność zamieniania czarnego na białe...2014-12-07 01:08:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (267)

Dokąd Janusz W. zajechał z frajerami?


Jest problem natury prawnej, stawiający pod znakiem zapytania stan polskiego sądownictwa powszechnego… Ukazała się książka o charakterze autobiograficznym, sygnowana przez osławionego protagonistę polskiej sceny futbolowej - Janusza Wójcika.


Osobnik ten, zatrzymany parę lat temu przez prokuraturę, otrzymał porcję zarzutów korupcyjnych, związanych z jego usługami trenerskimi w nowodworskim Świcie. Zwolniony z aresztu bujał się z wrocławskimi sędziami przez długie 6 lat, przedstawiając zwolnienia lekarskie, co nie przeszkadzało prowadzić mu aktywny tryb życia, przetykany rozlicznymi występami medialnymi w roli komentatora… patologicznych zjawisk w sporcie i gdzie indziej. Kiedy wydawało się, że miganie się przed wyrokiem skończy się przedawnieniem, struna musiała pęknąć. Sąd stracił cierpliwość i lada chwila przywlókłby delikwenta przed swe oblicze w kajdankach, ale adwokaci przekonali go, że żarty się skończyły. „Wójt”, którego nawet ojcowie chrzestni ksywy „Narodowy” dawno opuścili, dobrowolnie poddał się karze, przyznając się w całości do postawionych mu zarzutów. Dostał dwa lata w zawiasach na pięć lat, zapłaci 60 tysięcy złotych grzywny i przez następne dwa lata pozbawiony będzie prawa wykonywania zawodu. W sumie kara umiarkowana, jak na skalę winy mierzonej nie tylko ilością kupionych meczów, ale sromoty jaka spłynęła na środowisko piłkarskie przez to, że były selekcjoner kadry narodowej imał się tak haniebnych metod zdobywania punktów! Temida pokazując swoją wyrozumiałą twarz, nie spotkała się, niestety, z przejawem skruchy ze strony potraktowanego wielkodusznie skazanego. Wszystko przemawia nawet za tym, że Wójcik nadal uważa się za niewinnego! Zanim sędzia z Wrocławia zdążył wygłosić uzasadnienie wyroku, skazany miał już gotową replikę, w której wyznał, że dobrowolne poddanie się karze nie wynika z poczucia i zrozumienia winy, ale z czystej taktyki i trosce o własne zdrowie.


W niecały miesiąc po wyroku, w listopadzie br., ukazała się wspomniana na wstępie autobiografia pt. „Jedziemy z frajerami”, w której pojęcie frajerstwa obejmuje bezwzględnie Wysoki Sąd! „Moi prawnicy doradzili mi, żeby zakończyć cały ten przedłużający się proces, bo to nic dobrego dla mojego zdrowia. Gdybym nie skorzystał z dobrowolnego poddania się karze, to trwałoby to jeszcze bardzo długo. Stąd decyzja, żeby zamknąć sprawę właśnie w taki sposób. Oczywiście zaraz rozległ się krzyk, że przecież Wójcik winny, ponieważ się przyznał. Ale znacie mnie, ja na to kładę lachę” - pisze facet obdarzony szczególnego rodzaju łaską wymiaru sprawiedliwości, dając do zrozumienia, że niczego nie żałuje, a przyznanie się do zarzutów to jedynie następstwo troski o własne zdrowie! Na 300 z okładem stronach Wójcik przekonuje czytelnika, że w korupcyjnym bagnie umoczeni byli wszyscy parający się działalnością w sporcie piłki nożnej: trenerzy, działacze, sędziowie, piłkarze, dziennikarze, sponsorzy. Ta fałszywa teza lansowana w celu wybielenia się, podparta jest dodatkowo sugestią o tajemnej i nieskończenie ogromnej wiedzy „Wójta” o szczegółach plagi, z której w każdej chwili może zrobić użytek. Każdy wątek jego narracji kończy się groźbą wyciagnięcia na powierzchnię mega-brudów, których sprawcy z samego świecznika polskiej piłki powinni się lękać. Nazwiska wprawdzie nie padają, ale insynuacje w dużych ilościach. Wyrywa się zwłaszcza Wójcik do dobrania się do skóry ludziom kierującym aktualnie PZPN, próbując rzucać aluzje, niedomówienia i zmyślone tropy. Drobnym prztyczkiem wymierzonym nos Zbigniewa Bońka jest sugestia o tym, że to właśnie on wymyślił słynne idiotele, które w 1997 wyniosło Wójcika na stołek selekcjonera, a także  kłamliwe „awansowanie” Zibiego na wiceprezesa w zarządzie PZPN 1995-2000, któremu szefował Marian Dziurowicz. W tle tych rewelacji pojawiają się mimochodem wtrącane aluzyjki o misiach z PZPN, którzy też bywali wzywani do Wrocławia, ale załatwili sobie wczesnoranne terminy przesłuchań… Najbardziej rozweselającymi wątkami opowieści są megalomańskie obrazki, w których Wójcik okazuje się bratem-łatą i pupilem dwóch prezydentów RP: Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego.


Czytając te fragmenty knajackiej cegły, trzymając się jej pragmatyki i poetyki, człowiek instynktownie oczekuje scen, w których głowy państwa sfraternizują się z Wójtem do końca i wypiją z nim brudzia. Aż dziw bierze, że do takiej zażyłości fantazja narratora nie doprowadziła, zwłaszcza że przedstawienie jako zagorzałych kumpli Christo Stoiczkowa (Bułgaria), Walerego Łobanowskiego (Ukraina), sławnych selekcjonerów i piłkarzy, jest przejawem infantylnej miłości własnej. Można przymknąć oczy na konfabulacje, których bohaterami są dziwki, wóda i inne plugastwa, gorzej, kiedy kłamstwa noszą charakter oszczerstwa i obmowy innych ludzi. Pejzaż ludzki Wójcika składa się z samych chujów, buców, szmaciarzy, godnych zajebania i to bez względu na pozycję społeczną, rzeczywiste zasługi, prestiż i niekwestionowany pion moralny. Nawet takie nieposzlakowanej konduity postaci, jak świętej pamięci trenerzy Ryszard Kulesza i Andrzej Zientara, dla „Wójta” to wielkie zera! Zresztą wszyscy ci, którzy na każdym etapie „kariery” byłego selekcjonera, rozszyfrowali jego pożałowania godny charakter albo stawali w poprzek jego rwactwu do pieniądza, władzy i gorzały, z miejsca zostali traktowani z buta. Tupet i arogancja w stosunku do osób zależnych od jego woli krzyżował się z uniżonością wobec możnych świata sportu i polityki.


Wszechogarniająca jest jednak w książce bezczelność zamieniania czarnego na białe, a także chodzenie w zaparte wobec oczywistych oczywistości w postaci faktów. Tu kłania się pamiętny mecz Wisła - Legia, decydujący o mistrzostwie Polski w sezonie 1992/93… Wójcik ze świętym oburzeniem zarzuca PZPN wielkie ukrzywdzenie swoich piłkarzy, którym kupiono tytuł za 1,2 mld starych złotych u zawodników krakowskich. Buduje kompletnie oderwaną od rzeczywistości opowieść o fantastycznej drużynie, która była w stanie rozp…ić konkurencję w europejskich pucharach, gdyby nie zgraja palantów w postaci zarządu i delegatów zjazdu PZPN, którzy odebrali Legii w pełni zasłużony tytuł! To właśnie Wójcik już wtedy kładł podwaliny pod konfrontacyjną i antysystemową postawę kibiców Legii, dając jej przesłanie założycielskie dzisiejszej praktyki podpalaczy europejskich stadionów.


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty