Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o dwóch latach nowego prezesa PZPN: Awans kadry do ME i Bońka do KW przesądzą sprawę...2014-11-04 19:03:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (263)

Rozmyślania na półmetku


Minęło równe dwa lata od ingresu Zbigniewa Bońka na urząd prezesa PZPN, więc wielu komentatorów futbolowego życia poświęciło rocznicy okazjonalne utwory. Prezesura w najpopularniejszym związku sportowym, w masowym odbiorze, to ścisła czołówka instytucji w państwie, lokowana zaraz po głowie, czyli prezydencie RP, pani premier i marszałku Sejmu. Kudy tam do popularności Bońka ściubiącemu w cichości swój urząd marszałkowi Senatu, czy Prokuratorowi Generalnemu? Kto wie o istnieniu szefa Trybunału Stanu, albo prezesie Najwyższej Izby Kontroli, nie mówiąc o Prezesie Sądu Najwyższego?…


Prezes PZPN trafił z prezesurą na idealny czas dla siebie i pełną garścią odbiera zasłużone i niezasłużone dowody uznania. Nasz człowiek z Rzymu popularnością przebił nawet Ojca Świętego Franciszka I, co po świętym Janie Pawle II i ekspapieżu Ratzingerze, jest faktem z pogranicza niespodzianki biblijnej. Trafił jednocześnie na kryzys polskiego świata politycznego i rosnącego znużenia politykami, jako bohaterami masowej wyobraźni. Wpasował się idealnie w gusty i kompleksy przedstawicieli współczesnego dziennikarstwa, zafascynowanego postacią wielkiego sportowca, światowca i umiejącego zarabiać pieniądze człowieka biznesmena. Wprawdzie nikt nie potrafi wskazać w jakiej dziedzinie Boniek zarabia na życie, aliści wszystkie znaki na niebie i ziemi podpowiadają, że skutecznie handluje swoim wizerunkiem, którego wartość wzrosła dzięki sprawowanej, podobno społecznie, funkcji. Dlatego Zibi nie wychodzi z telewizyjnych studio, udziela wywiadów na lewo i prawo, a specjalna czołówka promocyjna PZPN upowszechnia każdy krok swego pracodawcy. Jest zwierzęciem telewizyjnym, kamera go kocha, a dziennikarzom, nawet tym najbardziej wyostrzonym na interlokutorów, z reguły mięknie rura, przechodząca w fazę zapominania języka w gębie. Opinia publiczna przez lata zniesmaczana antymedialnością poprzedników na urzędzie: Dziurowicza, Laty, przez dwie dekady przyjmująca za pewnik tożsamość prezesury ze wszystkim, co najgorsze w ludziach, teraz jest zachwycona. To nie z trudem wypowiadane, niechby słuszne sądy Górskiego, czy inteligenckie szlagworty Listkiewicza...! Ze słów Bońka bije przekonanie o potędze jego woli, absolutnie prawych intencjach i wiara w każdy krok postawiony na drodze zarządzania dyscypliną. Narodowi zawsze się podobali ludzie silnej ręki, nieważne: politycy, wojskowi, czy sportowi liderzy…


A prezes PZPN, bez względu, czy powołuje się na własne ego, czy na zbiorową mądrość zarządu PZPN, zawsze jest skrajnym indywidualistą, jednostką z trudem przejmującą standardy dialogu. Dlatego zdążył już zapracować sobie na spore grono komentatorów, krytycznie oceniających kadencję. Do stałego krytyka rządów Bońka, jakim jest od początku red. Maciej Polkowski, dziennikarz, który problemy futbolu zna jak mało kto, doszli przedstawiciele średniego i młodszego pokolenia żurnalistów: Adam Godlewski i Piotr Żelazny. Ten pierwszy - zastępca naczelnego specjalistycznego tygodnika Piłka Nożna, sporządził publicystyczny raport o wielkim ładunku nonkonformizmu. Oddając należne wyrazy uznania dla techniki zarządzania związkiem i dbałości o efektywność oprawy PiR-wskiej, a także determinacji w montażu silnej reprezentacji, co już przyniosło spektakularne wyniki (Niemcy!) i skok w klasyfikacji FIFA, dokonał poważnej analizy 2-letnich poczynań prezesa, z której wyłania się on jako autokrata, a nawet despota, mający za nic statutowe ogniwa PZPN. Artykuł zarzuca Bońkowi lekceważenie rzeczywistych interesów polskiej piłki, przy okazji niezrozumiałej rezygnacji z możliwości zdobycia dla Polski statusu organizatora finałów ME w 2020 roku. Pojawiła się też teza o sprawczej, prezesowskiej roli w procesie dzielenia środowiska, które kiedyś, mimo różnic, cementowała obrona przed agresją ministrów sportu.


Dążenie do zmarginalizowania znaczenia wojewódzkich związków jest w gruncie rzeczy przejawem woli formalnego podporządkowania piłki amatorskiej oligarchicznym interesom futbolu zawodowego, a tym samym właścicielom klubów najwyższej półki. Stąd nieliczenie się z wolą większości zjazdowej, która już półtora roku temu zmiażdżyła projekt zmiany statutu, zwiększający znacznie uprawnienia prezesa i tzw. komisji do spraw nagłych i nieustające forsowanie zmian statutowych. Boniek, którego parokrotne podejścia do prezesury mocno konfundowały, chciałby, aby z ordynacji wyborczej zniknął zapis, umożliwiający członkom PZPN (kluby ESA i I ligi plus 16 związków regionalnych) rekomendacje aż trzech kandydatów na urząd prezesa PZPN, co w konsekwencji radykalnie zmniejszy liczbę konkurentów do władzy. Plan zakłada reelekcję na zasadzie aklamacji delegatów zjazdu wyborczego, aliści - jak słusznie piszą krytycznie nastawieni, wspomniani publicyści - jedynym suwerenem wymuszającym taki wybór, są piłkarze Nawałki. Wygrają awans do finałów EURO 2016 - wyniosą Zibiego ponownie na fotel. Co ugrają we Francji nie będzie już tak ważne, albowiem pozytywny dla aktualnej ekipy scenariusz może założyć skrócenie kadencji o parę miesięcy po to, aby uzyskać efekt awansu i wywołany nim wiatr w plecy. Pożyjemy - zobaczymy, zwłaszcza że jest jeszcze w rezerwie jeden ważki atut w rękach prezesa PZPN: wybory do części składu Komitetu Wykonawczego UEFA. Sternik związku na pytanie o start w tej rozgrywce odpowiedział gestem wyrażającym brak zainteresowania, na co replikowałem zdecydowanie, uznając nadrzędność interesu  federacji, którą zarządza, nad własnym widzimisię.


Prawda, po mojemu, jest natomiast taka: startować powinien, a nawet musi, ale bezszmerowo, aby zminimalizować ewentualne niepowodzenie. Ponieważ jednak szanse oceniam wysoko, należy się liczyć z promocyjną euforią, która rozstrzygnie dzisiejsze wątpliwości co do drugiej kadencji. W tej kwestii akurat mam inne zdanie niż red. Godlewski, który odbiera już dziś Bońkowi szanse na kadencję 2016-2020. Socjotechnika to dziedzina, w której Boniek jest samoukiem doskonałym. Kierując się tym narzędziem jest w stanie odwrócić zapowiedź niepowodzenia, zwłaszcza że ocena potencjału krytycznego w środowisku piłkarskim jest absolutnie przesadna. Oceniam ją na 50/50 proc. w aktualnym układzie mapy piłkarskiej Polski, która jest nietrwała i podatna na sugestie. Awans kadry do ME i Bońka do KW przesądzą sprawę!


Ryszard Niemiec 


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty