Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC: o tektonice, która wyrzuca z siodła kluby dotąd uznawane w Małopolsce za stabilne, przesądza niedostatek pieniędzy2014-07-27 22:27:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (248)

Anatomia upadków…


Byłaby pora próbować ogarniać i uogólniać fakty i zjawiska zachodzące w małopolskim piłkarstwie. Ich kumulacja ma miejsce na przełomie sezonów i wpływa bezpośrednio na geografię wyczynu. Jak nietrudno się domyślić, o tektonice, która kolejno wyrzuca z siodła kluby dotąd uznawane za stabilne, przesądzają pieniądze, a właściwie ich niedostatek.


Najwcześniej w spiralę długów popadł Górnik Wieliczka, bezceremonialnie odcięty od źródła zasilania finansowego - miejscowej Kopalni Soli, funkcjonującej w charakterze komercyjnego biura turystycznego, pokazującego światu podziemne cuda-niewidy. Przejmujący tam inwestyturę z nadania rządzącej PO Kajetan d'Obyrn, wziął sobie zanadto do serca dyrektywę b. ministra skarbu o zamykaniu kurka z pieniędzmi spółek skarbu państwa, płynącymi do klubów sportowych. Żaden prezes licznych spółek z tej instrukcji użytku nie zrobił, ale nadgorliwiec z Wieliczki jak najbardziej. No, i potoczyła się po równi pochyłej wielicka piłka, dobijana nawet takimi „uzdrowicielskimi” sztosami dyrektora Kopalni jak uniemożliwienie zawodnikom korzystania z hali i stadionu! Nie dziwota, że piłkarze Górnika, którzy wpadli w korkociąg degradacyjny od II ligi do klasy O, z utęsknieniem czekają na nadchodzące wybory, w których do władzy powróci PiS, a wraz z nim stary dyrektor-prezes Zbigniew Zarębski!


Najświeższym kwiatkiem na łące destrukcji dorobku pokoleń jest nagły rozpad organizacyjno-sportowy myślenickiego Dalinu. Tam doszło do kuriozalnego zdarzenia bezskutecznej próby wyboru zarządu, w odpowiedzi na rezygnację poprzedniego, kierowanego przez Zbigniewa Lijewskiego. Spasował on rozczarowany postawą władz miasta Myślenic, które jeszcze w przerwie zimowej obiecały klubowi dotację, umożliwiającą rywalizację w III lidze. Ponieważ odważnych, podejmujących ryzyko prowadzenia Dalinu przy nieprzyjaznym stosunku burmistrza Macieja Ostrowskiego, nie znaleziono, wszystko zmierza w kierunku wejścia kuratora, którego wyznaczy starosta myślenicki! W związku ze swoistym „bezkrólewiem” Dalin bez walki oddał miejsce w III lidze, nie dopełniając formalności zgłoszenia drużyny. Dziwi zawzięta bezczynność burmistrza, który nie dość, że na prezesurze Dalinu wyjechał na stołek burmistrzowski, to przez lata uważany był za promotora sportu w mieście. Dziś rozpowiada, że nie boi się reakcji opinii publicznej jako pośredni grabarz zasłużonego klubu, a tym samym liczy, że w najbliższych wyborach elektorat ponownie triumfalnie wyniesie go na urząd. Hurraoptymistyczny wniosek wywodzi z niedalekiej przeszłości, kiedy to oddając licencję  siatkarek Dalinu na grę w I lidze drużynie z Białegostoku, nie stracił na poparciu ani jednej duszy. Na jego miejscu nie byłbym aż takim pewniakiem. Kontrolowany z magistratu upadek Dalinu wielu myśleniczan mógł zaboleć i zechcą szukać sprawców.


Innego rodzaju odpowiedzialność indywidualną, nie pośrednią jak d'Obyrn, czy Ostrowski, niesie na sumieniu prezes Przeboju Wolbrom, którego katastrofa nie ma precedensu w kraju. Kierując klubem, miał komfort materialnego zaplecza w postaci stabilnych dotacji właściciela Fabryki Taśm Transporterowych - Władysława Banysia i pieniędzy z kasy samorządu miejskiego. Kolejne awanse sportowe uśpiły wszakże jego czujność i poczucie realizmu. Opierając zespół, który dotarł aż na drugoligowy pułap, na zaciężnym żywiole, zaniedbał troski o zbudowanie zaplecza młodzieżowego, którym z czasem mógł uzupełnić transferowany skład. Pozytywnie zakręcony prawnik, popełniał z sezonu na sezon błąd za błędem, zawierając kontrakty oparte na pobożnych życzeniach finansowych, na które Przebój nie było stać. Można mieć też żal do eksprezesa Andrzeja Kondziołki (bo o nim mowa), że doprowadzając klub do upadłości, nie wykorzystał wszystkich możliwości dla jego przetrwania… A, że na dzisiejszych ruinach rodzą się nowe idee odbudowy futbolu w Wolbromiu, on sam, dla dobra sprawy, niech się raczej nie próbuje robić szarą eminencją i wpływać na naturalny bieg procesu odnowy. Rodzą się na tym tle kwasy środowiskowe, co sprawie nie służy…


Dużego kalibru przejawem braku szacunku dla najstarszego, polskiego klubu, promującego przemysł browarniczy, popisała się korporacja Carlsberg - właściciel browaru w Brzesku-Okocimiu. Zapewne zmieniła strategię z lokalnej na globalną i polskim podmiotom pokazała figę z makiem, aliści drobne pieniądze, które łożyła na niemłody  klub starego browaru, popłynęły w świat. Szkoda, zwłaszcza że firma nie zdołała wyciągnąć wniosków sprzed lat, kiedy to jednym pociągnięciem skasowała dotacje na Okocimski, który akurat sposobił się do szturmu na ekstraklasę. Wtedy nastąpił rynkowy krach w sprzedaży wyrobów browaru, któremu trzeba było zapobiegać milionowymi wydatkami w ramach promocji panienki „o-kocim spojrzeniu”…


Cztery przypadki zaniechania, niechęci i niekompetencji sumują się w jeden efekt: jednostronnego marnowania pracy wielu pokoleń ludzi dobrej woli!


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty