Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Lekka atletyka > Wiadomości LA
RYSZARD NIEMIEC: Sukcesy naszej lekkoatletyki grubo przerosły warunki organizacyjne, ekonomiczne, infrastrukturalne, stwarzane jej przez realia III RP2018-08-18 09:38:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (461)

Królowa sportu nie ma lekko...!


Nie cichną echa wspaniałych występów polskich lekkoatletek i lekkoatletów na mistrzostwach Europy w Berlinie… Niektóre cechują, niestety, tak niskie loty myślowe, że domagają się natychmiastowego sprzeciwu. Pierwszy przejaw markotnego sceptycyzmu dotyczy nienajlepszej obsady, wynikającej z polityki startowej niektórych europejskich federacji, ponoć odpuszczających tegoroczny czempionat. Konkretne nazwiska i adresy wprawdzie nie padają, aliści teza obniżająca poprzeczkę, którą z taką fantazją i przewyższeniem nasi przeskoczyli, nie znajduje rzetelnego potwierdzenia. Osiągnięte przez zwycięzców większości konkurencji wyniki oscylują wokół szczytowych poziomów, tak na przykład w męskich skokach wzwyż, czy o tyczce. Dla kontrastu można przytoczyć wiele przykładów z igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata, kiedy zwycięzcy biegów średnich, a zwłaszcza długich, z powodu taktyki ich rozgrywania na wolne tempo na dystansie, osiągali żenująco słabe wyniki.


Fałszywa teza o konkurentach, którzy ułatwili polskiej reprezentacji zdobycie tuzina medali, w tym siedmiu złotych, ani chybi wyrosła na typowo polskiej bezinteresownej zawiści. Ona również kierowała sądami sceptyków, którzy dystansują się od zasadności ochrzczenia reprezentacji historycznym terminem WUNDERTEAMU II. Aptekarscy sędziowie z tego kręgu myślowego powiadają, że ponieważ tamta ilość 8 złotych medali zdobytych na sztokholmskich mistrzostwach kontynentu wciąż nie została przekroczona, sięganie po tak dumne określenie jest przesadzone i przedwczesne. Nie wdając się w matematyczny spór (wszak 7 złotych, 4 srebrne i 1 brązowy to w sumie więcej), chcę podkreślić poważniejszy stopień trudności w osiąganiu europejskiego prymatu. Sześć dekad temu mieliśmy do czynienia z reprezentacjami ZSRR, Jugosławii, Czechosłowacji, a dziś po rozpadzie wspomnianych, do stawki konkurentów dołączyły niepodległe - Łotwa, Litwa, Estonia, Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Serbia, Chorwacja, Słowenia, Macedonia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Republika Czech i Słowacja! W większości tych nowych bytów państwowych poziom lekkiej atletyki jest wysoki, co łatwo stwierdzić kojarząc ich wielu wybitnych reprezentantów-pretendentów do medali i ich zdobywców na mistrzostwach kontynentu.


A jak już wytacza się argumenty przeciwko zawłaszczaniu (?) pojęcia WUNDERTEAM, warto sięgnąć po inne, twarde argumenty wykazujące - o paradoksie - większe prawo dzisiejszych kadrowiczów do poczuwania się do tego zaszczytnego miana… Myślę o nieporównywalną z tamtą PRL-owską masowością lekkoatletyki, jej nieprawdopodobną popularnością - dzisiejszą ubogością na tym polu. Kudy dyscyplinie, nazywanej słusznie królową sportu, do powszechności niegdysiejszych Biegów Narodowych, w których startowało setki tysięcy dziewcząt i chłopców, gdzie się podziały słynne Czwartki Lekkoatletyczne, organizowane co tydzień w każdym mieście, gdzie Czwórbój Sztandaru Młodych, popularny wśród najmłodszych adeptów biegów, skoków i rzutów? O Marszach Jesiennych nie wspominam, bo była to ewidentnie stricte propagandowa impreza związana z kultem generała Świerczewskiego-Waltera, aliści okazała się poprzednikiem chodu sportowego. Owszem, wtedy było siermiężnie i skromnie, bez tartanu i elektronicznego pomiaru czasu, lecz nikt nie zaorywał bieżni i każdy stadion, czy boisko w Polsce, miało bodaj 4-torowe żwirowisko do przeprowadzenia stumetrówki! Dziś na stadionie lekkoatletycznym im. Stanisławy Walasiewicz w Krakowie, stanął apartamentowiec, warszawski matecznik królowej sportu - obiekt Skry, wszedł w fazę zabytkowej ruiny… A najlepsza polska zawodniczka, miotaczka młotem - Anita Włodarczyk, ćwiczy w rodzinnym Rawiczu na wybiegu pod mostem! W najwyżej zorganizowanych, wielkich klubach sportowych: Legii, Wiśle, Lechii, Pogoni, po lekkoatletach nie został nawet ślad! Utrzymanie dyscypliny wzięły na swoje plecy mniejsze ośrodki i jednosekcyjne kluby, pozostające na samorządowych kroplówkach. Kto uwierzy, że zamojski Agros to miejsce i klub stwarzające najlepsze możliwie warunki do uprawiania wyczynu przez odpowiednika Włodarczyk -Pawła Fajdka, a dzielnicowy, łódzki Rudzki KS - to wymarzone środowisko socjalno-treningowe dla multimedalisty biegów średnich - Adama Kszczota?


Nie czarujmy się: sukcesy naszej lekkoatletyki grubo przerosły warunki organizacyjne, ekonomiczne, infrastrukturalne, stwarzane jej przez realia III RP. Nie zatrą tej oceny nawet najbardziej wystawne przyjęcia medalistów, organizowane przez państwowych dostojników najwyższego szczebla...


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty