Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Formuła 1 > Wiadomości F1
Hamilton musi, Rosberg może - karuzela F1 rozkręca się w Europie2016-05-13 07:56:00

Sezon 2016 był teoretycznie niezwykle łatwy do przewidzenia. Nie trzeba układać tarota, żeby odpowiedzieć sobie na najbanalniejsze pytanie - kto zdobędzie tytuł konstruktorów. Mercedes miał go w kieszeni już po zimowych testach. Całe szczęście, że los bardzo skomplikował sytuację w walce pomiędzy kierowcami, bo przynajmniej Lewis Hamilton nie musi schylać głowy po odbiór złotego medalu za czwarty tytuł. Wszystko przez życiową formę Nico Rosberga. Grand Prix Hiszpanii to idealny moment, by Brytyjczyk wrócił na dobre do gry i odrobi coś z 43 punktów straty do partnera z zespołu.


Fantastyczna postawa Lewisa Hamiltona w kwalifikacjach pierwszych dwóch wyścigów sezonu sprawiła, że wszyscy inżynierowie pozostałych ekip wymieniali spojrzenia pełne zrozumienia na zasadzie "no to pozamiatane". Hamilton był najlepszy w czasówkach w Australii i Bahrajnie, ale zawalał start i... przegrywał oba wyścigi jeszcze na pierwszym zakręcie. Wtedy rolę kierowcy numer 1 - zdawałoby się, że tymczasowo - przejmował Nico Rosberg. Niemiec był jeszcze na fali końcówki zeszłego sezonu, kiedy wygrał trzy wyścigi z rzędu - począwszy od Grand Prix Meksyku. 


Złośliwi powiedzą, że to tylko dlatego, że Lewis zdjął nogę z gazu, bo w Stanach Zjednoczonych zdobył trzeci w karierze, a drugi z rzędu (pierwszy uzyskał jeszcze w 2008 roku w McLarenie) tytuł. Hamilton twierdził, że profesjonalizm jest najważniejszy, ale kiedy zaczął przegrywać z Rosbergiem wypalił: "Faktycznie, zdobycie tytułu jeszcze przed końcem sezonu znacznie mnie rozprężyło. Nigdy jeszcze tak nie cieszyłem się z tego osiągnięcia". Wakacje w Meksyku, zdjęcia z tygrysami w Brazylii, zabawa w ganianego wokół stołu z małym lwem. Nic dziwnego, że wybitni weterani sportu jak David Coulthard czy Martin Brundle zaczęli się zastanawiać: "Czy ten człowiek ciągle jest z nami? Na ziemi?".


Hamilton musiał przełknąć gorzką pigułkę w Chinach, kiedy wysiadł mu system odzyskiwania energii w jednostce napędowej. Startował z ostatniego pola i deklarował, że chce zapisać ten wyścig jako jeden z najlepszych w karierze. Nie przebił się jednak równie heroicznie jak Mark Webber w 2011 roku (z 18 pola na 3) i finiszował 7 - przez kłopoty na pierwszym okrążeniu i urwanie przedniego spoilera. Kiedy usterka silnika powtórzyła się podczas ostatniego GP Rosji w Soczi - Internet huczał od teorii spiskowych. 


Mercedes miał rzekomo rzucać kłody pod nogi swojemu dotychczasowemu liderowi (stajnia wydała nawet oświadczenie, że to kompletne banialuki), żeby Rosberg spokojnie jechał po tytuł (wszak naturalnie wygrał też dwa ostatnie wyścigi). Niemiec ma już 7 triumfów z rzędu, czym wyrównał osiągnięcia m.in. Clarke'a, Ascariego i Schumachera. W głowie się nie mieści, że jeszcze dwie wiktorie i wyrówna fantastyczny rekord Vettela. Już teraz ma najwięcej triumfów spośród wszystkich kierowców, którzy... nigdy nie sięgnęli po tytuł. Ich łączna liczba to 18. Dla porównania - jego ojciec Keke został mistrzem świata w 1982 roku, a przez 9 sezonów startów w F1 triumfował tylko 5 razy. Bukmacherzy - w tym firma Fortuna - stawiają, że i tym razem uda mu się objechać Lewisa. Kurs w rywalizacji duetu Mercedesa wynosi 1.48 na Nico i 2.3 na Hamiltona. 


Hiszpania to naturalne środowisko Fernando Alonso, który wygrał tam pierwszy raz przed dekadą, już jako mistrz świata z Renault, co powtórzył zresztą w 2006 roku. Ulubieniec publiczności dziś ma cichą nadzieję, że jego zespół przerwie fatalną passę i pierwszy raz uda mu się chociaż zakwalifikować do trzeciej części kwalifikacji. Miejsce w pierwszej dziesiątce było poza zasięgiem stajni z Woking od samego początku współpracy z Hondą, czyli od Australii w marcu 2015 roku. 


Kiedy "El Matador" powinien co najwyżej walczyć o symboliczne punkty (choć apetyt wzrósł po 7. miejscu w Rosji) - lokalni kibice skupią cześć swojej uwagi na Carlosie Sainzie Jr. Syn byłej legendy rajdów zdecydował się na ściganie po asfalcie, co z kolei zawdzięcza... kultowi Alonso za czasów jego dzieciństwa. Życie bywa przewrotne - teraz spotka się znów w jednym garażu z Daniiłem Kwiatem, który został zdegradowany przez Red Bulla do zespołu juniorskiego (zamiana z Maxem Verstappenem). Wszystko przez pamiętne incydenty z Sebastianem Vettelem. Tak jak w Chinach, gdy zaatakował go niezwykle agresywnie przez co Vettel uderzył w Raikkonena, ale obaj ukończyli wyścig na podium obok siebie. W Rosji Kwiat oszalał i wyeliminował Niemca. Najpierw na dohamowaniu do drugiego zakrętu, następnie poprawił przy bardzo szybkim trzecim, na którym Niemiec nie mógł odzyskać stabilności samochodu. 


Vettel był tak wściekły, że ze skargą powędrował do mądrych głów Red Bulla. Oczko puszczone mu przez Christiana Hornera transmitowały następnie telewizje z całego świata. Kwiat był... usmażony. Oficjalnie: nie wytrzymywał presji i ekipa nie chciała go krzywdzić, więc ma odzyskać rytm w mniejszej stajni STR. Ironia losu polega na tym, że ekipa z Faenzy znajduje się w tak dobrej formie, że jest w stanie na kolejnym etapie sezonu stanowić zagrożenie dla samego Red Bulla. Kwiat koniec końców może spaść na cztery łapy, ale ani razu oficjalnie nie wypowiadał się od całego wydarzenia. Jedynie jeszcze po zakończeniu rywalizacji w Soczi wypalił, że przeprosił Vettela telefonicznie. Ale odwrotu już nie było. 


Tor w Katalonii nie należy do najłatwiejszych. Zawodnicy twierdzą, że to najlepsza weryfikacja dla ich bolidów. Przyzwyczajeni do zimowych testów właśnie na tym obiekcie - znają go jak własną kieszeń. I wreszcie dostaną szansę porównania jaki postęp wykonali ze swoimi maszynami od startu zmagań. Rok temu Rosberg odniósł tam swoje pierwsze zwycięstwo w kalendarzu, a teraz może dać ostateczny dowód na to, że tytuł może mieć tylko jednego właściciela. Choć nawet w takim momencie Bernie Ecclestone wyskoczy znikąd z wnioskiem, że Lewis i tak mu go wydrze z rąk. I lepiej, żeby debata potrwała tym razem trochę dłużej niż do wyścigu w Austin...


www.arskomgroup.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty