Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC zastanawia się komu w Sandecji zabrakło wyobraźni...
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (591)

Na wstecznym biegu…

Pociągnę temat skutków wywołanych przez rezygnację Arka Aleksandra z funkcji prezesa Sandecji. Tydzień temu starałem się uzmysłowić Radzie Nadzorczej nowosądeckiego klubu karygodność jej zgody na tak wielki uszczerbek kadrowy. Podniosłem skalę dokonań, jakie ma na koncie odchodzący prezes, wskazałem na inspirowane przez niego inicjatywy, które radykalnie odwróciły perspektywę totalnej zapaści sportowo-organizacyjnej I-ligowej drużyny, skutkującej degradacją.


Starałem się dać sygnał decydentom z Ratusza, że pozbywają się właściwego człowieka, który  znalazł się na właściwym miejscu. Entuzjastę i lokalnego patriotę, prawie za grosze angażującego się bez reszty w „być albo nie być” Sandecji. To nie żaden przelotny ptak, który za grubą kasę lubi pożonglować klubową egzystencją, jako gracz lub trener, czy działacz. To kontynuator pokoleniowej sztafety wybitnych wychowanków Sandecji, że wspomnę Romana Hływę, Andrzeja Łatkę, braci Marka i Piotra Świerczewskich, Aleksandra Kłaka…


Wypychanie go poza nawias spraw klubowych jest ewidentnym strzałem w stopę, którego krytyczne  echa już słychać wśród kibiców. Niech no tylko zdarzy się seria porażek (oby nie!) drużyny, natychmiast ich nastroje mogą przybrać formę kontestacji. Aleksander był zwolennikiem budowy naturalnego fundamentu pozycji i zaplecza pierwszej drużyny, bez którego trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie profesjonalnego klubu. Zreformował strukturę klubowej akademii, sprowadził na funkcję dyrektora Rafała Wisłockiego, niezwykle kompetentnego, doświadczonego szkoleniowca, opracował program intensywnego przepływu utalentowanych juniorów do seniorskiego zespołu. Pomostem pomiędzy nim, a akademią miała być rezerwowa drużyna szlifująca swoją formę, nabierająca doświadczenia w rywalizacji IV-ligowej. Rzeczona rezerwa wycofana przed rokiem z tej klasy rozgrywkowej, została ponownie zgłoszona, co zostało klepnięte przez zarząd MZPN na mocy specjalnej uchwały. Początkowe opory pozostałych klubów, którym trudno było aprobować dodatkowy - 19. zespół w kalendarzu rozgrywek, zostały przełamane, argumentem wysokiej oceny sportowej projektu nowosądeckiego.


Kiedy już powstał kalendarz rozgrywek z udziałem Sandecji II, klub nazajutrz po złożeniu funkcji przez Aleksandra, raz jeszcze zachował się kapitulancko, rezygnując z ciężko wywalczonego statusu. Przedstawione ad hoc powody rejterady: trudności finansowe, kłopoty z zapewnieniem bazy treningowej, nie wytrzymują krytyki. Poświadczają natomiast chodzenie po najmniejszej linii oporu i zaniechanie podstawowych, statutowych obowiązków, przypisanych władzom klubu. Obowiązujące od niedawna regulacje związkowe otwarły przed koncepcją prowadzenia klubowych rezerw nowe perspektywy. Przestał obowiązywać przepis, że między pierwszym zespołem danego klubu, a jego rezerwami, nie musi być zachowany dystans dwu klas rozgrywkowych. Od bieżącego sezonu ten dystans został zmniejszony do jednej raptem klasy. Jakie to niesie nowe perspektywy sportowo-szkoleniowe dla środowisk bogatych w narybek, niech świadczą przykłady rezerw Lecha Poznań i Śląska Wrocław. Sandecja ze swoim tradycyjnie bogatym zapleczem talentów, może przecież realnie myśleć o awansie swoich rezerwistów na szczebel centralny. No, ale, jak z tego widać, komuś w klubie zabrakło wyobraźni i odrobiny optymizmu…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty