Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC jako chórzysta-solista w kwestii ekspiłkarza Cracovii, a obecnie asa Milanu
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (487)

Tonowanie piątkomanii… 

Za sprawą Krzysztofa Piątka pobity został nie tylko rekord Polski w wartości zagranicznego transferu piłkarza… Z dnia na dzień rośnie, w tempie arytmetycznym, liczba publikacji rozkminiających fenomen wyeksportowanego z Cracovii gracza. Sam włączyłem się do tego klangoru medialnego, z tym jednak, że staram się wybić na chórzystę-solistę, który raczej tonuje nastroje skrajnie euforyczne.


Ich przejawem ubocznym stały się pretensje niektórych kolegów po piórze wobec szefów Milanu, skazujących naszego „pistolero” na dyskomfort noszenia koszulki z deprymujących numerem „19”… Tymczasem - powiadają - Piątkowi należy się, jak psu buda, klasyczna „dziewiątka”, która zawieszona na plecach napastnika, bez owijania w kamuflaże arytmetyczno-taktyczne, mówi jasno, kto zacz… Gdyby jakiś gamoń w Polsce nie orientował się w podawanej mu na tacy hierarchii italiańskiego futbolu, Krzysiek zestawiany jest z nie byle kim, jeno z samym Cristiano Ronaldo! Co prawda, to prawda: w tabeli strzelców Serie A obaj toczą przecież równą walkę o prymat. Towarzyskie opakowanie naszego piłkarza też nadąża, idąc z prądem mody. Na opublikowanej wczoraj fotce pojawiła się zapewne stała partnerka, robiąca piorunujące wrażenie nieprzeciętną urodą i szarmem. W tej konkurencji, co jasno bije po oczach, Piątek okazuje się nawet lepszy od portugalskiego gwiazdora.


Dwie bramki wbite Napoli w meczu pucharowym, sprowokowały natychmiast rozważania na temat kadrowego bólu głowy selekcjonera Brzęczka. Frakcja zwolenników zachowujących resztki racjonalności, rozważa dogłębnie ultraofensywny wariant trójki w reprezentacyjnym napadzie tak, aby zmieścić w nim Piątka, Lewandowskiego i Milika! Większość „strategów” doradzających spontanicznie Brzęczkowi, suponuje duet snajperski centrów Bayernu i Milanu, natomiast maksymaliści idą tak odważnie ku przyszłości, że są w stanie wyobrazić sobie posadzenie na ławce Lewego, a kierowanie napadem powierzyć Piątkowi.


Przymuszony do wyznania swojego punktu widzenia w temacie Zbigniew Boniek, zachowuje się trochę jak Pytia delficka i - owszem - dopuszcza możliwość gry w tercecie. Zasłania się przezornie przykładem Barcelony, gdzie Messi, Neymar i Suarez zdołali wypracować sobie model wspólnej obecności na boisku… Nawiasem mówiąc, Bońkowi należy współczuć z tej racji, że każdego polskiego straniero w barwach włoskich klubów, polscy eksperci medialni furt starają się porównywać z karierą Zibiego. W dodatku weryfikują swe rewelacje porównawcze z sądem samego  Bońka. No, i on, biedaczysko, musi - często wbrew sobie - wygłaszać bogoojczyźniane i hurrapatriotyczne zapowiedzi narodzin następców. Ponieważ w tej włoskiej izbie porodowej nastała pogoda dla naszych rodaków, prawie każdy z nich ma w powijakach buławę i możliwość przeskoczenia dorobku dzisiejszego prezesa PZPN. Najbardziej perspektywicznym i kompletnym miał być do wczoraj, kapitan polskiej młodzieżówki - Dawid Kownacki. Obdarzony wieńcem pobożnych życzeń i prognoz rozwojowych, miał w barwach Sampdorii Genua rzucić na kolana całą Serie A! Niewiele z tego wyszło, wychowanek Lecha zagrał w jesieni raptem połowę spotkań ligowych, wychodząc systematycznie z ławki rezerwowych i – on - nasza nadzieja snajperska - dorobił się w tym czasie raptem jednej, jedynej, zdobytej bramki. Wylądował właśnie na wypożyczeniu w średniaku Bundesligi - Fortunie Duesseldorf, tym samym schodząc z linii porównywania z osiągnięciami Bońka.


A wracając do głównego protagonisty niniejszego utworu, proponuję jakiś czas odczekać z obsadzaniem go w roli następcy Lewandowskiego. Trzymając się z dala od oszołomów reporterskich włoskiej prasy, powinniśmy twardo chodzić po ziemi i nie traktować cztery, czy pięć bramek zdobytych przez Piątka w meczu z jakimś Sassuolo, jako sztuki równej czterem bramom Lewego strzelonym Realowi Madryt. Przede wszystkim dlatego, że musimy rozróżniać przepaść między tymi klubami i różnice pomiędzy rywalizacją w pucharach: włoskim a europejskim! A poza wszystkim, pamiętajmy, że do Panteonu futbolu krajowego wchodzi się głównie przez bramę sukcesów narodowej reprezentacji. Z tej racji właśnie, Boniek chodzi po dziś dzień w aureoli piłkarza, który strzelał gole w dwóch mundialach, biorąc udział w trzech. Przed Piątkiem taki szlak i renoma dopiero się rysują…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty