Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o tym jak żużlowi bossowie tarnowskiej Unii nasłali komornika na dobytek piłkarskiej sekcji... Unii!
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (434)

Paranoja we wspólnym domu…

Zapewne jestem ostatnim sprawiedliwym, wydającym sąd na temat kuriozalnego konfliktu w Tarnowie, ale biorę najbliższych za świadków, że krew mnie zalewa… Konflikt toczy się od chwili, kiedy to władze miasta, najwidoczniej  chwilowo zainfekowane oparami żużlowego metanolu, oddały stadion sportowy w Mościcach w administracyjne władanie spółce sportowej Unia, zajmującej się prowadzeniem sekcji żużlowej!


Z powodu tego salomonowego werdyktu parę setek młodych tarnowian, uprawiających najbardziej masową dyscyplinę sportu, jaką jest piłka nożna, zostały wydziedziczone z własnego gniazda. Były gospodarzem stadionu przy Zbylitowskiej jeszcze w czasach PRL. W roku 1957 w geście dobrze pojmowanej solidarności i koleżeńskości międzysekcyjnej, działacze klubu Zakładów Azotowych - Unii, wyrazili zgodę, aby na obiekcie, który służył głównie piłkarzom, zainstalować bieżnię żużlową. Chodziło o to, aby podać rękę raczkującej drużynie speedway'u. Była ona swego rodzaju przytuliskiem zawodników, którzy nie mieścili się w kadrze rzeszowskiej Stali - podówczas mocarza w tej dziedzinie wyczynu. Przez pewien czas tarnowska delegatura Stali mieniąca się Unią, startowała na rzeszowskim, gościnnym granitowym torze. Jeździło na jej zawody sporo kibiców z okolicznych gmin, gdzie właśnie wschodziła cywilizacja jednośladowców, które kawalerce wiejskiej zastępowała konie. Zainteresowanie żużlem, rosło w miarę, jak wypadki na torach polskich zaczęły zbierać okrutne, śmiertelne żniwo.


Z biegiem lat, z biegiem dni Tarnów stał się jednym z silniejszych ośrodków czarnego sportu. Początkowo drużyna z plastronem „Jaskółek” balansowała na pograniczu pierwszej i drugiej ligi, ale kiedy do akcji włączone zostały hojne dotacje Azotów, Unia stawała się ligowym krezusem. Była w stanie zakontraktować najdroższych zawodników światowej klasy, że wspomnę Pedersena, Holtę, Rickardssona, Golloba i zdobywać dzięki nim mistrzowskie tytuły w krajowej rywalizacji drużynowej. Nie zmienia to wszakże faktu, że żużlowa ekipa przybierała systematycznie charakter najemniczy, co oznaczało topnienie liczby wychowanków, zawodników związanych z Tarnowem, a przyrastanie liczby sportowców sprowadzanych z kraju i zagranicy.


Doszło wreszcie do tego, że sekcja żużlowa, przekształcona w spółkę prawa handlowego, zaczęła szukać za wszelką cenę zysku i nieoczekiwanie dla społeczności piłkarskiej Unii, wymusiła na władzach miasta Tarnowa prawo do administrowania stadionem. Tym samym współużytkownicy obiektu - sekcja piłkarska stała się sublokatorem na własnych śmieciach! Została zmuszona do opłacania każdej godziny nawet szatni, użyczonej na cele szkoleniowe setek dzieci i młodzieży, także drużyn seniorskich. Ta chora sytuacja, stawiająca na głowie zasady równych szans ekonomicznych równoprawnych dyscyplin, prowadzi konsekwentnie do degradacji poziomu szkolenia piłkarzy w tradycyjnym ośrodku tej dyscypliny.


Dowodem na docenianie Tarnowa jako regionalnego centrum rozwoju piłkarstwa niech będzie fakt, ze Polski Związek Piłki Nożnej zlokalizował w tym mieście nie tylko Akademię Młodych Orłów, gdzie ćwiczy setka dzieci w wieku od 6 do 12 lat, ale też prowadzi Gimnazjalny Ośrodek w Mościcach. Tymczasem piłka nożna w Unii, przygnieciona rozrastaniem się pasożytniczej formuły zarządzania obiektem, na którym nie ma nic do powiedzenia, traci nie tylko sportowy rozmach, ale i popada w niewydolność finansową. Syntetycznym wskaźnikiem zbójeckiej ekonomiki, jaką uprawiają władze spółki żużlowej w relacjach z sekcją piłkarską - bratniego, jak by nie było - spadkobiercy wspólnej tradycji, jest fakt zwalający z nóg. Oto żużlowi bossowie, zniecierpliwieni przedłużającą się zwłoką spłat należności za korzystanie z obiektu, nasłali komornika na dobytek piłkarskiej sekcji! Ideał sięgnął bruku; do wzajemnych, koleżeńskich relacji wdarła się chciwość i chęć zarobienia mamony na najbliższych. Patrzą na to z rozedrganą bojaźnią ludzie z ratusza i kombinują, jak doprowadzić do operacji rozdzielenia syjamskich braci od żużla i od piłki. Planują nawet wyprowadzenie piłkarzy na odrębny stadion… W ten sposób blisko tysiąc uprawiających piłkę nożną musi poddać się kaprysowi prywatnej spółki. Jej zasadniczym zadaniem jest stymulowanie materialnego dolce vita  garstki komiwojażerów, przyjeżdżających ze świata na dwie godziny do Tarnowa, zaliczających kilka biegów na torze, po czym skasowawszy grubą forsę, wracających na swój szlak… Owe 60 tysięcy złotych, które kancelaria komornicza pana Czosnyki chce wyrwać z pustego konta piłkarskiej Unii, mają pokryć startowe dla żużlowej legii cudzoziemskiej…

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty