Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o roli obcych inwestorów w polskim biznesie futbolowym
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (410)

Kogo straszy Lechia Danzig...?

Bogiem, a prawdą, to refleksja o kapitale, który nie ma ojczyzny, ani mnie ziębi, ani grzeje. Przez 20 lat trzymałem tych parę groszy w PKO SA i było mi wszystko jedno, czy w jego logo był żubr, czy jakiś bohomaz graficzny… Teraz słyszę, że za pieniądze z Państwowego Zakładu Ubezpieczeń bank został wykupiony z rąk włoskich. No, i fajnie, ale co konkretnie ma z tego drobny ciułacz, żyjący z pensji lub emerytury? Podobnie będzie z kolejką linową na Kasprowy, która ma być odbita z obcych (słowackich?) rąk drogą kupna. Nawet uruchomienie najgłębszych pokładów wyobraźni nie daje szans na znalezienie odpowiedzi na pytanie: co jest w tym złego, że na naszą kultową górę wywozi nas firma z drugiej strony Tater?


Kurs na repolonizację wszystkiego co popadnie, w tym uderzenie w kapitał zagraniczny, zarządzający z grubsza połową polskich mediów, powiedzmy sobie szczerze, podważa wartości państwa liberalnej demokracji i gospodarki wolnorynkowej, a więc dwóch imponderabiliów unijnych, więcej: tych obowiązujących w zachodniej cywilizacji! Pachnie państwowym monopolem, trąci wulgarnym socjalizmem w bolszewickim opakowaniu. Na mediach w rękach zagranicznego kapitału wyznaję się dosyć dobrze i mogę zaświadczyć o ich politycznym obiektywizmie. Pamiętam dobrze słowa pana Hirtreitera - prezesa zarządu Passauer Neue Presse (właściciela większości gazet wojewódzkich w Polsce), wypowiedziane na kolegium Gazety Krakowskiej. Nie tylko skrytykował fobie szefowej ziomkostw pani Steinbach, wymierzone w polską rację stanu, ale poszedł o wiele dalej. Wyznał, że jeśli w Niemczech nie znajdzie się sposobu na zamknięcie ust „tej babie” - zrzeknie się obywatelstwa Republiki Federalnej Niemiec i poprosi o obywatelstwo polskie!


Poniekąd na kontrze do tej wspomnieniowej retrospekcji, buduję swój pogląd na rolę obcych inwestorów w polskim biznesie futbolowym. Nie chciałbym, aby wzorem klubów angielskich nastąpiła kampania przejmowania naszej piłki przez innych, choćby najbardziej przyjaźnie nastawionych partnerów. Wychodzę z założenia, że sport wyczynowy na wszystkich etapach wtajemniczenia jest komponentem systemu wychowawczego, a tym samym przedszkolem, szkołą i uniwersytetem, w których odbywają się nie tylko teoretyczne lekcje i wykłady patriotyzmu, nie tylko klubowego, lokalnego…


Tymczasem w dwóch czołowych klubach naszej ekstraklasy: gdańskiej Lechii i kieleckiej Koronie, całościowymi udziałowcami zostali inwestorzy z Niemiec, co w przypadku casusu gdańskiego otwiera drogę do najrozmaitszych asocjacji, także historyczno-politycznych. Z tego, co wiadomo, na podobnym poziomie zaangażowania miały miejsce zabiegi o włączenie się kapitału zza Odry do przetargu o kontrolę nad Śląskiem Wrocław… Sceptycyzm towarzyszący tej pełzającej rekonkwiście jest spory, albowiem do polskich ligowych klubów nie wkraczają krezusi, tacy jak arabscy szejkowie, czy Abramowicze w Anglii. Zarówno w Lechii, jak i Koronie, daleko do stabilizacji budżetowej, partaninę samorządową zastąpiły iście hanzeatyckie obiecanki, które w Polsce już dawno stosowali w Widzewie Grajewski z Pawelcem. Niemieckie inwestycje absolutnie obliczone na szybki zysk i przekształcenie naszych klubów w poligon ćwiczebny dla zawodników do zbycia i trenerów z zagranicznego odpadu, to nie przypadek Chelsea, ani Paris Saint Germain… Państwo polskie zbudowało najlepsze w Europie stadiony chyba nie po to by na nich tuczyły się zagraniczne firmy?! Nie bawiąc się w prorocze wizjonerstwo poprzestanę na losie Odry Wodzisław, klubu z papierami europejskich pucharów, który nie tak dawno przeszedł niepostrzeżenie w ręce czeskich menadżerów. Mieli wnieść nowoczesny know how, doinwestować infrastrukturę, podnieść poziom szkolenia przy pomocy prestidigitatorów trenerskich zza Olzy. Co z tego wyszło? Dupa blada, klub poszedł w rozsypkę, panowie zwinęli żagle, zostawiając za sobą długi! Winnych nawet nie próbowano szukać! Koniec filmu bez jednego ujęcia happy endu…


Ryszard Niemiec

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty